 |
|
Podobno nadzieja umiera ostatnia, moja nadal we mnie drzemie. Nie wygasła, nadal czekam. Nie zrezygnowałam z nas, nie zapomniałam o Tobie. Co noc jesteś w mych snach, co dzień w mych myślach. Zrozum kochanie, że ja wciąż łudzę się, że jeszcze naprawimy wszystko.
|
|
 |
minęło już tyle dni, a ściany nadal nie przestały się walić.
|
|
 |
tak bardzo chciałabym cofnąć czas. zmienić bieg rzeki . chciałabym.
|
|
 |
kochałam Go zbyt mocno i zanurkowałam zbyt głęboko.
|
|
 |
miłość przychodzi powoli, ale odchodzi szybko.
|
|
 |
I przyrzekłam swoim przyjaciołom że już nigdy do tego nie wrócę.
Ale oni wciąż powtarzają mi, co zrobił ostatniej nocy.
Ile dziewczyn pocałował, ile polubił.
I staram się pamiętać, że nie ma mowy byśmy jeszcze kiedykolwiek byli przyjaciółmi.
|
|
 |
jeżeli nigdy nie spróbujesz czekolady, w życiu nie najdzie Cię na nią ochota. jeżeli nigdy nie będziesz dla niego ważna, Twoje serce nie zdechnie jak mucha na parapecie, kiedy nagle przestaniesz być.
|
|
 |
nie miało dla mnie znaczenia to, że nadal miałam na sobie piżamę, ani to, że mój rozmazany makijaż nadawał mi wygląd klauna. szłam przed siebie. do windy, gdzie na jednym z pięter wsiadł sąsiad z przerażeniem spojrzawszy na mnie, miałam wrażenie że dzwoni na pogotowie psychiatryczne, kiedy niechybnie obrócił się i zaczął stukać w klawiaturę telefonu zakrywając cały aparat. wysiadłam. lało jak z cebra, ale co to dla mnie. szłam, nie widząc niczego przed sobą, z trudnością otwierałam oczy zważając na litry wlewającego się deszczu w moje oczy. światła, to to. stanęłam, ale każde z aut nieudolnie mnie wymijało trąbiąc jak na frustratkę, którą rzeczywiście mnie sprawiłeś. więc położyłam się. jak zawsze, wtedy kiedy wbijałeś mi w serce kolejną szpilkę a ja chowałam się pod łożkiem zanosząc płaczem. tym razem wbileś mi nóż. tym razem położyłam się na ulicy. tym razem, nawet nie zdążyłam zapłakać.
|
|
 |
nie umiem żyć z nim, nie umiem żyć bez niego.
|
|
|
|