 |
[Cz. 2] Starała się, ale nie dała rady. Jedynie jej zsiniale z zimna usta układały się w lekki uśmiech. Nic więcej. Łzy. Wylała ich wiele przez ten rok, a dziś uronila tylko jedną. Bo widząc plomyk, który zamieniał się że zwykłej lezki w serduszko jej wnętrze kwitło. Dziś postawiła sobie nowy cel. Nie żyć przeszłością, żyć teraźniejszością, bo każda chwila może być ostatnią. // zdefiniujmymilosc
|
|
 |
[Cz. 1] Jak każdego wieczoru wzięła jedną świeczkę i poszła. Poszła na jego grób. Na miejscu wbiła swój wzrok w datę. Dziś mijał dokładnie rok. Rok odkąd Go nie ma. Nigdy nie zapomni chwili załamania, gdy dowiedziała się o tym że nie żyje. Że jego własny ojciec wbił mu nóż w serce. W chwili zadania rany również czuła ból. Był on tak mocny, że upadła na kolana. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Dopiero potem skojarzyła fakty. Ona była jego sercem, a to ono zostało zranione. Dziś siedziała na zimnej laweczce przed Jego grobem. Patrzyła na płomień zapalonego przez nią znicza. Wpatrywała się i rozmawiała. Pytała co u niego, jak jest w miejscu w którym jest. Czy nadal ją kocha ? Czy pamięta o tej małej dziewczynce, która w piaskownicy mu zabrała lizaka. Zawsze zadawała te pytania. Czasami wpadły jej do głowy inne to też je wypowiadała. Ale dziś - w rocznicę ciężko jej było mówić. // zdefiniujmymilosc
|
|
 |
Trzymajcie kciuki bo egzamin już tuż tuż ;D
|
|
 |
Często wracałam do miejsca w którym bywałyśmy razem. Gdzie rozwiązywałyśmy swoje problemy i podejmowałyśmy czasem najważniejsze w naszym życiu. Mogłyśmy leżeć tam godzinami, słuchając muzyki, śmiejąc się i opowiadać o problemach miłosnych. To było nasze miejsce. Dziś siedzę tam sama, podciągam nogi pod brodę, zakładam słuchawki i patrzę przed siebie. Grubą bluzą ocieram łzy z policzków, zamykam oczy i czuję ją. Wiem, że tam jest. Słyszę jej śmiech i mimowolnie się uśmiecham, opowiadam jej co nowego w szkole i jak układa mi się z chłopakiem. Choć jej nie widzę, siedzi obok mnie, słuchamy naszych kawałków. Nawet nie wiem kiedy siedzę cała zapłakana, spoglądam w niebo i zadaje pytania Bogu dlaczego mi ją zabrał, dlaczego ją - moją najlepsza przyjaciółkę a jednocześnie drugą siostrę.
|
|
 |
Nienawidzę Cię za to kim się stałeś. Nienawidzę za każdą łzę, nieprzespaną noc, kolejną paczkę chusteczek. Mijając Cię na ulicy, nie patrzę w Twoją stronę. Mam wielką odrazę do Ciebie choć kiedyś nie moglibyśmy być dalej niż metr od siebie. Ale mimo wszystko gdybyś chciał porozmawiać, miał problem albo zwyczajnie nie miałbyś z kim wyjść na papierosa - byłabym pierwszą osobą w drzwiach Twojego domu.
|
|
 |
Choć rozmawiamy tak jak dawniej i już prawie w ogóle się nie kłócimy, nie jest tak samo. Każde słowo jest przemyślane, nie całujemy się w deszczu tylko biegniemy pod pierwszy lepszy dach, nie patrzymy sobie prosto w oczy. Tak jakby wszystko straciło już swój czar.
|
|
 |
A gdybyś wiedział, że już nigdy mnie nie zobaczysz też powiedziałbyś, że Ci to obojętne ?
|
|
 |
Nadszedł czas, że oboje zrozumieli. Zrozumieli wszystko. Tylko najgorsze było, to że rolę się odwróciły. Ona - zrozumiała, że to koniec. Że pomiędzy nimi jest przepaść nie do przejścia. To co było nie wróci, trzeba zacząć nowy rozdział w życiu. A On - zrozumiał, że kocha. Zrozumiał że jednak się pomylił, wprowadził błędną diagnozę. Źle ocenił ich przyszłość. Zrozumiał, że ona jest mu potrzebna do życia. Tylko było za późno. Za późno, żeby to wszystko ratować. Ona nie chciała burzyć swojego spokojnego, stabilnego życia dla kogoś kto ją potraktował jak zabawkę // zdefiniujmymilosc
|
|
 |
Musiałam udawać, że już go nie kocham, traktować go jak śmiecia żeby mnie znienawidził. Choć płakałam po nocach z tego co robię - wiedziałam, że tak będzie lepiej i ani przez chwilę nie zawahałam się wszystkiego odwołać. Dziś widząc go szczęśliwego, z dziewczyną która ma plany na przyszłość, nie pije, nie pali i nie lubi imprezować - cieszę się, choć to uśmiech przez łzy. Jestem dumna z siebie, ponieważ na początku związku obiecałam mu, że będzie szczęśliwy, nawet beze mnie.
|
|
 |
- Skoro jestem taka zła, to dlaczego nie odejdziesz ? - krzyknęłam do niego. - Oddychanie też czasem boli ale nie da się bez niego żyć. - odpowiedział.
|
|
 |
strasznie mnie wkurza, kiedy wszyscy mówią, że czas leczy rany, a jednocześnie powtarzają, że im dłużej kogoś nie ma, tym bardziej się za tym kimś tęskni.
|
|
 |
Stałam i patrzyłam jak odchodzi, mogłam powiedzieć wszystko ale nie chciałam nic. Po prostu milczałam, wpatrywałam się w jego każdy gest. W zapytał 'Naprawdę nie masz nic do powiedzenia?', wzruszyłam ramionami a on odwrócił się i odszedł. Stałam tak jeszcze przez jakiś czas, aż w końcu zniknął gdzieś za murami miasta. Włożyłam słuchawki do uszu, włączyłam dobry kawałek Pezeta i poszłam, nie mając świadomości, że straciłam szczęście.
|
|
|
|