 |
|
Lubię pracę zespołową, pod warunkiem, że wszyscy mnie słuchają.
|
|
 |
|
Stanął w jej drzwiach z bukietem kwiatów.Nie wierzyła,że go widzi.Chciała rzucic mu się w ramiona,ale zamiast tego zaczęła okładać Go pięściami.-jak mogłeś?!-krzyczała wylewajac łzy na zewnątrz.-jak mogłeś odejść?!Jak mogłeś mnie zdradzić?!Ufałam Ci..-szlochała.Ale on nic.Stał i patrzył na smutek w jej oczach wyrzucajac sobie,że ona,taka mała istota cierpi przez niego.-Mówiłem,że przeze mnie będziesz płakała,że przeze mnie będziesz cierpiała,ale nie chciałaś mnie słuchać!Dla Ciebie się zmieniłem,ale to była chwila.Jeden mały impuls..Przepraszam..Nie chcia..-Wyjdz!-Przerwała tracąc grunt pod nogami,mimo to wypchała go na zewnątrz zatrzaskując mu dzwi przed nosem.Nie wytrzymała i wybuchła histerycznym płaczem osuwając sie na ziemię.Stał na zewnątrz.Słyszała jego nerwowe kroki.-Kocham Cie..!-krzyknął przybliżając się do drzwi,ale dla niej nie miało to znaczenia.Zanosiła się od płaczu.Tak bardzo kochała,ale wiedziała,że jak mu wybaczy to on znow ją zdradzi odchodząc do innej..|| pozorna
|
|
 |
|
może nie potrafię być już ani trochę lepsza..
|
|
 |
|
więc pij za wolność i wyjście na prostą, osobno,
bo razem nam się zjebał światopogląd, podobno
|
|
 |
|
Dziewczyno, jesteś jak poniedziałek, nikt Cię nie lubi.
|
|
 |
|
Listopad to nie jest łatwy miesiąc, więc ja też będę trudna.
|
|
 |
|
nie rezygnuj z czegoś tylko dlatego że wymaga to czasu
|
|
 |
|
bycie szczęśliwym, to bycie szczęśliwym. ale robienie przy tym w chuja wszystkich dokoła to co innego
|
|
 |
|
byliśmy przyjaciółmi, ale jakoś nie pasował nam taki układ
|
|
 |
|
Nie boisz się kochać. Boisz się, że druga osoba nie odwzajemni tego. Nie boisz się pozwolić komuś odejść. Boisz się zaakceptować rzeczywistość, w której tej osoby nie ma. Nie boisz się spróbować jeszcze raz. Boisz się cierpieć z tego samego powodu.
|
|
 |
|
Pamiętam jak po raz pierwszy po mnie przyszedł.Jak w pospiechu o mało co bym nie spadłam ze schodów potykając sie o własne nogi.Pamiętam jak próbował ukryć swój śmiech mówiąc,żebym się nie śpieszyła,że poczeka tyle ile będzie trzeba.Tak słodko się wtedy uśmiechał.Ale wtedy nie zauważałam tego uśmiechu.Pamiętam jak na każdym spotkaniu robiłam z siebie kompletną kretynkę.Jak potykałam się na prostej drodze,jak wpadałam na przechodnów i w kałużę,czy jak ganiałam za swoim psem,który urwał mi sie ze smyczy.Pamiętam wszystko,tak jakby to wydarzyło się wczoraj,a nie rok temu.Tęsknie za tamtymi czasami,za wspólnymi chwilami.Za jego uśmiechem,którym zarażał wszystkich,za spojrzeniem,które za każdym razem mnie onieśmielało,za dotykiem,który koił mój ból lepiej aniżeli najlepsze lekarstwo.Tęsknie za nim całym wylewając łzy,że dałam mu tak po prostu odejść..Że piwerw go tylko lubiłam,a w chwili,gdy odszedł...Pokochałam.. || pozorna
|
|
 |
|
moja Miłość Największa, nie wie nic, że jest moja.. i nic nie powiem jej, broń Boże, nie powiem nic umyślnie, bo póki milczę to ją mnożę - gdy wyznam wszystko pryśnie, więc nie wyśpiewam mej Miłości niech nie wie co się dzieje i nie świadoma swej piękności niech w myślach mych pięknieje
|
|
|
|