 |
|
bo dla mnie liczyło się, jak zacząć, a nie jak skończyć . może dlatego, że wielu rzeczy nie kończyłam . przerywałam znajomości, urywałam rozmowy . nie mówiłam nawet "żegnaj" . po prostu znikałam, co wcale nie znaczy, że było mnie coraz mniej .
|
|
 |
|
wyciągasz wnioski patrząc na to jak się zachowuję. jesteś pewna, że to wszystko co robię jest prawdą, jest tym co czuję. dobrze wiesz, że umiem udawać, ile razy cieszyłem się mając na policzkach ciche łzy? pomimo tego, dalej wierzysz w mój uśmiech i pewną postawę na ulicy, kiedy tak naprawdę mam ochotę skulić się w kłębek, żeby nie patrzeć na ten śnieg, na tych ludzi, na tą obłudę i fałsz, bądź wykrzyczeć w górę, że mam dość i w końcu pójdę tam i komuś z stamtąd dopierdolę, bo ile można robić ze mnie szmatę przez to, że zapomniałem zabezpieczyć się większą dawką i poczułem coś. widzisz jak stoję w towarzystwie, śmieję się, choć patrzę im na twarze i myślę jak bardzo mnie nie znają. widzisz mnie jak piję, czy jaram, czasem coś wciągnę, nazywasz gówniarzem, trudno, jestem gówniarzem, który nie potrafi żyć, nie potrafi być idealny, ale potrafi kochać. /cebus
|
|
 |
|
Momentami sama zastanawiam się dlaczego tak jest, stawiając przed sobą tysiące pytań, na które jeszcze nigdy nie zdołałam sobie odpowiedzieć. Zaprzątam myśli, dodając do nich następne tak sprzeczne jak zawsze ot tak mając nadzieję, że to coś da. Mogę w ciszy godzinami siedzieć na łóżku próbując zrozumieć sens tego jak jest. Mogę łamać granice możliwości zarazem stawiając kolejne jeszcze mocniejsze bariery rzeczywistości. Mogę wiele, ale właśnie tego czego pragnę najbardziej, po prostu nie potrafię. Nie potrafię znaleźć tego sensu. Nie potrafię zrozumieć najmniejszych ze szczegółów, paru cech ludzkich i niezliczonej ilości uczuć. Nie potrafię zrozumieć życia, a może zwyczajnie już nie chcę go rozumieć. / Endoftime.
|
|
 |
|
nowy cel do zrealizowania: skoczyć ze spadochronem.
|
|
 |
|
Jeśli istnieje piekło, to pewnie jeszcze się zobaczymy.
|
|
 |
|
Może to nieważne, a może zwyczajnie nieistotne, ale tęsknię. Tęsknię, i to naprawdę boli. To co czuję jest niczym, bezpośrednia pustka jak nigdy dotąd. Nie chcę nic już mówić, a zarazem mam Ci tak wiele do powiedzenia. Nawet godzinami poopowiadać o tych najzwyklejszych sprawach, takich jak ocena w szkole czy kolejnym marnie spędzonym dniu, nawet to. Dawniej, mogłam mówić bez przerwy, a Ty nigdy nie przestawałeś słuchać, nigdy nie powiedziałeś, że po prostu Cię to nie interesuje. Interesowało Cię, nawet te najbanalniejsze rzeczy, nawet to co zjadłam dziś na obiad. Kiedy bolało coś wewnętrznie, a łzy dobijały się do oczu, byłeś, zawsze chciałeś być, a przecież nie musiałeś, nigdy o to nie prosiłam. A dziś? Nawet kiedy proszę, kiedy płaczę i nie potrafię przestać, Ty nie reagujesz. To nie Ty. To nie ten, którego kochałam. To nie to serce, które przecież tak kochało mnie. / Endoftime.
|
|
 |
|
To nic, że to co mam to zaledwie serce. / Endoftime.
|
|
 |
|
To nie prawda, że życie nie ma sensu! Zawsze jest jakiś cel, jakaś choćby malutka kropelka nadziei na lepsze jutro! - Wiem dziwnie jest czytać te słowa ze świadomością, że Ja je napisałam. Przecież zaledwie niecałe 2 tygodnie temu to ja pisałam, że życie nie ma sensu, że chcę skończyć to cierpienie, że najchętniej zasnęłabym na wieczność i nigdy więcej nie patrzyła na ludzi, świat, problemy. Przyznam się było źle, lecz nie do tego stopnia jaki sobie uświadamiałam. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy z tego, że otaczają mnie ludzie, którym na mnie zależy. Nie mówię tutaj o rodzicach, bo oni nie wiedzą o połowie moich problemów(szczerze to o większości). Wspominam tutaj o tych kilku osobach, które mogę wyliczyć na palcach jednej dłoni. Przyjaciele. Tak teraz na nowo wierzę w przyjaźń. ♥ I wiem, że zawsze jest powód by żyć. Liczy się każdy, nawet ten najmniejszy ;D :) ♥
|
|
 |
|
Od czasu do czasu potrzebuje wylać z siebie nadmiar wody w postaci łez. Najlepiej przychodzi mi to nocą. Kiedy mrok i cisza ogarniają świat, ja chowam głowę w poduszkę i cichutko łkam. Robię to tak, by nikt nie słyszał. Nie chcę obarczać ludzi moimi problemami. Ja wolę przetrzymać wszystko w sobie i nie dopuszczać do moich spraw ludzi z zewnątrz. Jestem (przynajmniej upieram się przy tym) samodzielna, umiem sama radzić sobie z problemami. Ale prawda jest inna. Jestem słaba, beznadziejna. Mimo, że powtarzam innym, że wszystko sie ułoży i będzie dobrze, to sama w to nie wierze. Wmawiam całemu światu kłamstwo i staram się okłamywać samą siebie...
|
|
 |
|
Boje się, że powoli Go tracę, stacza się, traci kontrolę nad życie. Szuka pocieszenia w codziennym 'płynięciu zielonym wodospadem" i co weekendowym upijaniem się. Problemy przytłaczają Go coraz bardziej i nie pozwalają się podnieść. Z każdym tygodniem jest coraz gorzej. Nie mogę pozwolić, by to pierdolone świństwo zabrało mi Przyjaciela! Muszę walczyć z tym, lecz nie wiem jak. Załamuję ręce widząc w jakim stanie wraca do domu w każdą sobotnią noc... Podpowiedzcie mi co mam zrobić, bo moja wola walki jest ogromna, lecz nie potrafię dotrzeć do Niego w taki sposób by to poskutkowało...!
|
|
 |
|
Nie szukaj we mnie uczuć,serca.Moje serce to dwie komory i dwa przedsionki,tętnice i żyły,zniszczone,z wadą,ledwo bijące i wspomagane przez stertę tabletek.Moje serce to mięsień,nie wypełniony uczuciem,lecz krwią.A serce,które utożsamia się z posiadaniem uczuć zamarzło.Epoka lodowcowa zapanowała w nim i nie szybko nastąpi odwilż,o ile kiedykolwiek nastąpi.Wszelkie próby rozbicia lodu,wszelkie promyki ciepła zostaną w kilka chwil zgładzone.Całe piękno wyginęło,wszędzie tylko chłód.Zamarzam od środka,całe wnętrze pomału staję się jednym wielkim lodowiskiem.Zima.Nie zobaczysz życia we mnie,a w moich oczach iskier szczęścia.Zamarzło wraz z nadzieją gdzieś w środku.Teraz jestem tylko człowiekiem z punktu biologicznego,trochę poturbowanym,dużo blizn,ran,śmieszne pieprzyki,myszka na dole pleców,wybity kciuk.Ale żyję,funkcjonuję–jak człowiek.Mechanicznie każdy organ wykonuję swoją pracę,ja mechanicznie myślę:żyj.A gdzie urok życia?Skąd czerpać radość?Po co tak być?Czy to ma sens?Nie ma./cebus
|
|
|
|