 |
tak , jestem inna . wiele razy błądząc po ścieżkach losu zdawałam sobie sprawę z tego , że tak jest . i co ? i jestem mi z tym niezmiernie dobrze . wyznaczam sobie celę , zatracam się w nich po drodze popełniam błędy , przechodzę trudne chwilę , choć tych dobrych też mi nie brakuję . wysoko stawiam sobie poprzeczkę . chcę być w życiu kimś . nie chcę być taka jak wszyscy . w sumie mogę powiedzieć , że lubię ból . nie , nie jestem emo , ale to lubię . chodzi tu o głębszy sens , o to co uczy , co pozwala wzbić się wysoko i to co początkuje szczęście . kocham siedzieć samotnie , rozkminiać te trudniejsze sprawy . mimo to kocham moich przyjaciół i czas spędzony z nimi . ponad to nie potrafię utrzymać szczęścia ku sobie . tej jednej , jedynej osoby . mam ją , lecz po chwili tracę . dodam jeszcze moim życiem jest subkultura hh . kocham słodycze , kocham pisać . jestem realistką . tak na końcu dopowiem , że to tylko mała garstka tego co się w okół mnie dzieję . | sajonara.bitches
|
|
 |
a przed oczami pojawiła się mgła , która szybko przerodziła się w czarny obraz . Upadła . Skuliła się i resztkami sił mocno złapała za uda . Nie miała nawet wystarczająco sił , by wydusić z siebie łzy . Jej oczy powoli zaczęły się zamykać , a ciało miało coraz mniej sił . Rozluźniała się i wtedy poczuła straszne ciepło w klatce piersiowej . Gdy jej oczy zamknęły się całkowicie , serce stanęło , a puls w żyłach zmalał na jej ustach pojawił się uśmiech . | sajonara bitches . cz . 2
|
|
 |
Silnie zakryła usta ręką , by nikt z domowników nie usłyszał jej cierpienia . Jej ręce drżały z oczy płynęły ciężkie łzy , a serce łkaniem wołało o pomoc . Niby jedna chwila , a czuła jakby trwała całą wieczność . Popijając szklankę wódki wyciągnęła z szuflady żyletkę . Do jej oczu napływało coraz więcej łez . Nie mogła się powstrzymać .. wrzasnęła niespodziewanie jakby przestraszyła się czegoś co istniało tylko w jej wyobraźni . Tej nocy towarzysz jej tylko lęk i schizofreniczne przemyślenia . Bez chwili wahania przejechała ostrą żyletką po ręce uzyskując głęboką , prostą , idealną linię . Wykonała kilka podobnych , a na jej ustach pojawił się uśmiech . Ulżyło jej . Z trudem wywlokła się do toalety . Stanęła przed lustrem i patrząc na swoje odbicie w lustrze ponownie zaczęła głośno płakać . Zakręciło jej się w głowie . Nie wiedziała co się dzieje , powoli traciła orientacją . jej nogi uginały się pod coraz cięższym ciałem , | sajonara bitches . cz . 1
|
|
 |
Pocałował ją w usta i uśmiechnął się delikatnie biorąc głęboki wdech . Widział , że coś jest nie tak . Jej twarz nie promieniała jak zawsze , oczy nie miały tyle blasku , a kąciki ust lekko opadały w dół . Chciał z nią o tym porozmawiać , lecz nie wiedział jak zacząć . Zrozumiał , że musi po prostu być . Że nie chodzi o to , że ma ją pocieszać i sprawiać , że w końcu się uśmiechnę . Jego zadaniem w tym momencie było trwać przy niej . Złapał jej brodę i podniósł do góry . Popatrzył się w jej pełne bólu oczu i jego twarz posmutniała . Po jej policzku płynęły ciężkie łzy . Usta zaczęły piec ją od ciągłego ich zagryzania . Płakała coraz bardziej . Przytulił ją z całej swojej siły do swojego serca tak , by słyszała jego bicie i całując ją w szyję wyszeptał ' Naprawię to ' . | sajonara bitches .
|
|
 |
Podążając ścieżkami wspomnień szukała choć iskierki nadziei na dobrą przyszłość . Zagubiła się pomiędzy strachem , a jego odbiciem . Panicznie bała się co teraz będzie . Nie było go , nie było . Był kiedyś , nie ma go teraz i nie będzie . Biegła coraz to prędzej , szukając bicia jego serca w swoim wnętrzu . | sajonara bitches .
|
|
 |
Mocno z całym sił ściskał moje serce utrzymując mnie przy życiu . Był , trwał , oddychał - dla mnie . Każde jego drgnienie , każde słowo sprawiało , że moje serce biło mocniej z sekundy na sekundę wywołując szczery uśmiech na jego rozbitej twarzy . | sajonara bitches .
|
|
 |
Poco rozpierdalać ¾ mojego życia skoro można rozpierdolić całość , co nie ? -.- | sajonara bitches .
|
|
 |
przed oczami mam nas. nasze splecione ręce, pruderyjne spojrzenia. moją głowę skrupulatnie ułożoną na Twoich kolanach. ale nie ma słów. są tylko puste krzyki. nieme półsłowa. otwieramy usta na próżno, nie wydając z siebie dźwięków ani uczuć.treść naszych rozmów udało mi się zwyczajne wyeliminować ze wspomnień. teraźniejszość jest łatwiejsza bez obecności przeszłości.
|
|
 |
słowa czasami bolą bardziej niż czyny. ale to nie istotne. przewaga czynów na słowami jest taka, że one nie potrafią kłamać.
|
|
 |
jedyne czego pragnę na te święta to spokoju. ucieczki. obudzenia się z koszmaru,którego nieusilnie staram się pozbyć poprzez szczypanie się po ciele każdego ranka. łudzę się, że to wszystko jest tylko imaginacją. zostawiłam koło łóżka filiżankę po kakao. codziennie rano budzę się i przecierając oczy spoglądam na nią. z nadzieją, że znowu poczuję zapach brązowego napoju. znowu ujrzę unoszącą się parę. znowu obrócę się, żeby dostać całusa w czoło i gwałtownie objąć Cię w pasie. ale z każdym porankiem uświadamiam sobie, że chęć tego wszystkiego jest znikomą abstrakcją, a od rzeczywistości nie ma ucieczki.
|
|
 |
najgorsze, są noce. wspomnienia dopadają wtedy najmocniej. starasz się na nowo stać małą dziewczynką kurczowo zwijającą się pod kocem. a one wychodzą. wypełzają jak potwory spod łóżką i duszą. duszą Cię płaczem perfekcyjnie przyciskając do poduszki. odbierając Ci oddech, zrzucając głaz na Twoją klatkę piersiową. chcesz zamknąć powieki, ale masz zakaz. dławisz się wspomnieniami, wyrzutami sumienia i świadomością, że zapewne wyczerpałaś swój limit na szczęście. zapewne nie na tyle dobrze, na ile miałaś szansę.
|
|
 |
nienawidzę, kiedy mierzysz mnie wzrokiem delikatnie przygryzając wargę. kiedy moje usta krzyczą o dotyk Twoich. a ja mam obowiązek przytrzymywać je zębami bo niestety nie mam w pobliżu sznurówek, a tych od trampek niezwykle mi szkoda.
|
|
|
|