 |
Odszedłeś tak bez wysiłku. Byłeś silny, ja nie wystarczająco.
|
|
 |
Po prostu czekam, jestem spokojna, pogodzona ze wszystkim. Nie ma w mnie już złości, ani smutku, nie mam żalu do nikogo. Wiem, że to niedługo się skończy, nie wiem kiedy dokładnie, ale wiem, że się skończy. Muszę tylko wytrzymać, jeszcze trochę. Przecież i tak nic nie może mnie zniszczyć, nic nie ma w sobie takiej mocy, by móc mnie zranić. Po prostu muszę to przeczekać, zacisnąć wargi i nie poddawać się, kiedy przychodzi kolejna fala czegoś, co mnie niszczy, czegoś, czego nie umiem nazwać. Wiem, że musi być źle, żeby było dobrze, że musi być noc, żeby przyszedł dzień i że muszę płakać, żeby się uśmiechnąć. Wszystko przyjdzie z czasem. Muszę tylko być spokojna, niewzruszona. Nie może mnie pokonać pierwszy lepszy smutek, ani kolejna zła noc. To tylko chwile. Przyjdą i pójdą, a ja zostanę i nie mogę przez nie cierpieć, bo za jakiś czas o nich zapomnę, a cierpienie zostanie. To chyba jedyna rzecz, która mnie nie opuszcza, a nawet jeśli znika, to za chwilę wraca.
|
|
 |
Chciałabym czasem wszystko zmienić, wymazać z pamięci to, co nie pozwala mi się ocknąć i zacząć widzieć wszystko inaczej. Chciałabym moc powiedzieć sobie, że to wcale mnie nie złamało, że te słowa albo ta cała cisza i to całe zamieszanie, że to wszystko, to tylko chwila, tylko mały epizod z mojego życia. Ze mnie. Wszystko, co przeżyłam tak strasznie we mnie siedzi, nie mogę się od tego uwolnić. Jestem więźniem swojej głowy, swoich przeżyć, ludzi, których kochałam, którzy kochali mnie. Chciałabym po prostu zapomnieć, tak, jak zapomniałam piosenkę z dzieciństwa, tak, jak inni zapominają o moim istnieniu, tak, jak cały świat zapomina o tym, ze ja nie mogę zapomnieć. Wszyscy o siebie walczą, maja marzenia, chcą tak dużo zobaczyć i przeżyć tyle niesamowitych chwil, a ja chcę po prostu zapomnieć. Bez obaw położyć się do łożka i tkwić tam, dopóki nie poczuję, ze chcę wyjsć, a nie uciekać od razu, kiedy zblizają się te wszystkie straszne rzeczy, które siedzą w mojej głowie.
|
|
 |
Przez bardzo długi czas łudziłam się, że to znowu powróci. Myślałam, że w końcu zrozumiesz, że ten związek nie był tylko czymś na chwilę, że ja i Ty, to tak jak nawinął Pezet-coś na pewno. Jednak na marne. Nie ma Cię, i nigdy już nie będzie. Zostawiłeś mnie zupełnie samą w momencie, kiedy przechodziłam tak ciężki okres. Zostawiłeś mnie w momencie, kiedy najbardziej Cię potrzebowałam. Już nie mam złudnych nadziei i nie męczą mnie wspomnienia, już nie pozwolę zaszklić oczu łzami, z Twojego powodu. Zawsze będziesz w moim sercu, ale już nigdy nie pozwolę Ci wejść do mojego życia. Nigdy.
|
|
 |
Myślałem sobie 'super, dam radę, widocznie tak musiało być', a tu noc przychodzi i sam zostaję z myślami, które paraliżują mnie strachem. Boję się być tutaj bez Niej i cholera jasna znowu marzę choć o jednym dotyku Jej dłoni, która sprawiała, że czułem się wyjątkowy. Jej oczy? Człowieku, najpiekniejsze oczy na świecie, błękit jaśniejszy niż oceany, nad którymi zawsze chciałeś być, jej głos? Kurwa, wystarczał cichy szept bym miał pewność, że jest tą dla której się urodziłem. Teraz przytulam wspomnienia, które z każdą chwilą ranią coraz bardziej bo choć najpiękniejsze, to nie wrócą, nie zwilżą pocałunkiem zapomnianych ust, nie powiedzą, że wszystko będzie okej. Zapomniałem jak się żyje, odebrano mi tlen, dławię się nieobecnością./mr.lonely
|
|
 |
Po Twoim odejściu prawie nic się nie zmieniło. Nadal chodzę uśmiechnięta z podniesioną do góry głową. Wciąż jestem zadziorna i pozytywnie nastawiona do świata. Jednak wszystko wychodzi ze mnie gdy jest już ciemno, przy szczelnie zasuniętych zasłonach i drzwiami zamkniętymi na klucz. Wtedy moje serce rozpada się na milion małych kawałeczków, łzy same płyną dobrze znaną dróżką, a by nie krzyczeć paznokcie zatapiają się w moim ciele z fizycznego bólu. Gdy wstaje dzień znów zakładam maskę i żyję, tak po prostu. Więc nic prawie nic się nie zmieniło
|
|
 |
Tak, zranił mnie. Wykręcił moje serce jak szmatę i odszedł. Ludzie zawsze odchodzą. Ale to nic, potem wracają, przepraszają, odgrywają scenki, że niby przykro, a potem pach, znowu mogłabyś wycierać organem z klatki piersiowej podłogę.
|
|
 |
Myślałam,że na prawdę znaczę dla Ciebie cokolwiek. Twój stosunek do mnie zniszczył mnie do granic możliwości. nie spodziewałam się nigdy, że jesteś w stanie tak potraktować osobę, która tyle dla Ciebie poświęciła, tyle pokazała uczuć, gestów, że jesteś wszystkim. dlaczego nie potrafisz docenić czegoś co jest obok Ciebie? to było tak bardzo prawdziwe uczucie, które odepchnąłeś, tak po prostu. odepchnąłeś mnie, jak śmiecia. nie czujesz żalu? nie jest Ci wstyd? o co ja pytam.. przecież ty nie posiadasz ani grama uczuć. życie i chwile z Tobą były piękne mimo nieporozumień,lecz już dawno to życie zniknęło, gdy Cię straciłam.pamiętaj tylko o tym,że karma wróci i też kiedyś będziesz cierpiał tak jak ja,wylewając tonę łez i nie mogąc przespać nocy z powodu tęsknoty,która dobija cię jeszcze bardziej.mam już dość się poświęcać dla kogoś dostając w zamian tylko wielkiego kopa w dupę po którym nie umiem wstać i dalej żyć
|
|
 |
Przez bardzo długi czas łudziłam się, że to znowu powróci. Myślałam, że w końcu zrozumiesz, że ten związek nie był tylko czymś na chwilę, że ja i Ty, to tak jak nawinął Pezet-coś na pewno. Jednak na marne. Nie ma Cię, i nigdy już nie będzie. Zostawiłeś mnie zupełnie samą w momencie, kiedy przechodziłam tak ciężki okres. Zostawiłeś mnie w momencie, kiedy najbardziej Cię potrzebowałam. Już nie mam złudnych nadziei i nie męczą mnie wspomnienia, już nie pozwolę zaszklić oczu łzami, z Twojego powodu. Zawsze będziesz w moim sercu, ale już nigdy nie pozwolę Ci wejść do mojego życia. Nigdy
|
|
 |
nie płaczę, nie krzyczę z bólu, nie wysyłam mu codziennie po kilkanaście wiadomości, nie czekam na odzew z jego strony, nie potrzebuję przeprosin, mogę spać w nocy i szczerze się uśmiechać, umiem żartować tak jak kiedyś i śmiać się godzinami. w końcu zrozumiałam, że to nic nie da a jedynie przybliża mi drogę do depresji i całkowitego zamknięcia się w sobie. jeśli jesteśmy sobie przeznaczani to i tak ze sobą będziemy a jeśli nie to miło będzie wspomnieć to wszystko za kilkanaście lat u boku męża i dzieci.
|
|
 |
I co z tego, że powiem jak bardzo za tobą tęsknię skoro ty tak łatwo o mnie zapomniałeś? I co z tego, że wykrzyczę jak bardzo cie kocham jeśli ty nigdy tego nie czułeś? I co z tego, że zacznę błagać żebyś został skoro i tak odejdziesz? Co z tego, że ja wciąż nie potrafię zapomnieć, przecież TY żyjesz normalnie.
|
|
 |
kolejny raz odwiedza mnie śmierć. przychodzi tu całkiem nieproszona. zjawia się w moim życiu, daje o sobie znać każdego dnia. podobnie jak ja lubi noc, bo tylko wtedy mnie odwiedza. zjawia się podczas snu, gdy położę się na brzuchu, przykryję ciepłym kocem i zamknę oczy, gotowa by zasnąć. zawsze przed snem myślę o miłych wspomnieniach, które pozwolą w spokoju i z uśmiechem na ustach mi zasnąć. i wtedy pojawia się ona. wkrada się do moich myśli, robiąc przy tym ogromny bałagan w głowie. pokazuje mi śmierć bliskich. umierają wszyscy w okół mnie, a ja zostaję sama. każdy ginie na moich oczach, a ja jedynie przyglądam się ich śmierci - nie robię nic, by ich uratować. boję się, że w pewnym momencie sny staną się rzeczywistością - wszyscy odejdą, a ja naprawdę zostanę sama. / erirom
|
|
|
|