tym razem bez chusteczki w reku,bez spływających łez,bez żadnej konsternacji. słychać cisze. magiczna cisza,bez niego. chociaż...nie... słychać coś jeszcze. to ja. akcentowane oddechy są nadal słyszalne. miała być totalna pustka,zero,nic,ale jest coś jeszcze. tak,to ja. stoję na drodze samej sobie. wiem to,bo czuje swoje funkcje życiowe. cholerne serce. a wiesz,ze gdybyś przestało bić moje problemy by się skończyły? zresztą, nieważne. prędzej czy później i tak dojdzie do jakiegoś podupadania, może na zewnątrz a może w duszy.wszystko mi jedno. tylko oby skończyła się ta męczarnia zwana potocznie życiem. /truckinglover
|