 |
krok za krokiem, banalny rytm serca, na twarzy kolejny sfałszowany uśmiech, wdech, wydech, znów udajesz, że wszystko jest w normie, że nadal normalnie funkcjonując żyjesz, i że to wciąż ma sens. chociaż doskonale wiesz, że bez Niego istnienie tutaj, nie ma jakiegokolwiek sensu, że to co było kiedyś teraz stało się niczym, przestało istnieć. / endoftime.
|
|
 |
być może trudno pojąć każde z tych uczuć, zlikwidować ból przemieniając go w słowa, wyrzec się tego co czuję, ale kurwa, kocham Cię, wiesz? / endoftime.
|
|
 |
gdy byliśmy blisko siebie, coś splątywało nasze dłonie, rozkazując sercu zrobić kolejny krok, ten w przód, którego po czasie żadne z nas, nigdy miało nie żałować. / endoftime.
|
|
 |
Nie byłam wredna dopóki nie poznałam Ciebie. | desperacko
|
|
 |
pamiętajcie o magicznych słowach; proszę , dziękuje i wyjazd dziwko .
|
|
 |
ten ścisk w gardle, gdy leci piosenka która ciągnie ze sobą tyle wspomnień.
|
|
 |
Bo kurwa najtrudniej jest siedzieć samemu w pokoju ze zaszklonymi oczami od łez i zdawać sobie sprawę, że nie ma się nic.... nic oprócz siebie, a to w takich chwilach tak bardzo niewiele.
|
|
 |
i tak ewidentnie, w kilka sekund to wszystko straciło swój dotychczasowy sens, gdzieś w tyle zgubiło ten jebany rytm, całkowicie obracając każde z uczuć, każdą obietnicę i to co wspólne, o sto osiemdziesiąt stopni. wiesz, jeszcze wczoraj nad ranem, kiedy to pierwsze promienie słońca przebijały się przez żaluzje, delikatnie rażąc w oczy, byłam pewna, że ten dzień będzie kolejnym z serii tych, gdzie Twoją obecnością w moim życiu, cieszę się bez przerwy, kiedy jeden Twój esemes zmienia realia dnia, że ten dzień nie będzie tym ostatnim, że nie będzie tym, który zakończy wszystko to, w co wierzyłam naprawdę. / endoftime.
|
|
 |
Tak Ci zależało, tak kochałeś, no to szybko zmieniasz zdanie skarbie. | desperacko
|
|
 |
Dzięki naszemu związkowi nauczyłam się jak być sarkastyczną suką, wielkie dzięki chociaż jakiś plus bycia z Tobą. | desperacko
|
|
 |
dzisiaj? nie widzę już sensu, łzy spływają po policzku, zakrywam dłońmi twarz, nie chcę, żeby widzieli jak płaczę. czuję ból, przez przełyk przeciska się kolejny milion słów, które być może już nigdy nie ujrzą światła dziennego, być może już nigdy nie powiem Ci, jak tęsknię, jak bardzo Cię potrzebuję i dziękuję Ci, że wciąż przy mnie jesteś, nie usłyszę już Twojego marudzenia, może już nigdy nie zadbasz o uśmiech na mojej twarzy, o to małe szczęście wypisane na ustach. / endoftime.
|
|
 |
|
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Ciepło, z babcinym obiadem, z wanną w której leczę swoje odmrożenia zanurzając się w gorącej wodzie, z łóżkiem w którym śni mi się najlepiej.
Jest tak dobrze kiedy mogę poszwendać się tymi swoimi ulicami, pomiędzy szarymi blokami, stąpając dziurawymi chodnikami,natykając się na te znajome twarze.
Biorąc wdech tego mroźnego powietrza czuję się Panią Świata, to takie moje miejsce. To właśnie w tej małej pipidówie spędzam swoje dobre czasy. To tutaj dorastam, pochłaniaam to co daje życie, borykałam się z problemami burzliwego okresu dojrzewania, to właśnie tutaj po raz pierwszy się zakochałam, poznałam jak smakują usta. To tutaj, na jednej z parkowych ławek wlałam w siebie pierwszy, tak obrzydliwie smakujący browar.
Czuję te motylki buszujące w moim brzuchu pełnym namiętności, pełnym pragnień, uczuć, obaw, radości, strachu...
Życiowa mieszanka każdej szanującej się nastolatki.
|
|
|
|