|
I. Miał być zwykły wpis, przesłodzony walentynkami życzeniami, aczkolwiek w pewnej chwili doszłam do wniosku, że tak być nie może… To musi być coś innego, odróżniającego się od całej reszty wpisów, które są zawarte w tym miejscu. Dla wspaniałej osoby tak właśnie być powinno. I tak, to się tyczy właśnie Ciebie, Werka [fuckingreality]. Napisałam Ci, że chcę połączyć dwa wpisy ze sobą, pamiętasz? I nie zdradziłam Ci większych szczegółów, ponieważ nie wiedziałam, jak to samo w sobie wyjdzie. Jednak chciałabym Ci bardzo po pierwsze podziękować za Twoją obecność. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak wiele to dla mnie znaczy. Sam fakt, że mogłam Cię poznać w tym miejscu ponad półtora roku temu sprawił, że naprawdę dzisiaj mogę powiedzieć szczerze, że jestem szczęśliwa i to właśnie dzięki Tobie;>
|
|
|
II. Niedawno wróciłaś w to miejsce, przeczytałaś zaległe wpisy, wiadomo było ich trochę od paru miesięcy Twojego niebywania tutaj, ale jednak dostrzegłaś to coś, czego nikt wcześniej nie widział. Skopiowałaś fragment wpisu i napisałaś do mnie na prywatnych, dając mi wyraźnie przy tym do zrozumienia, ze mogę do Ciebie pisać na telefon. Los właśnie tak chciał, że miałam pod ręką kartę z Twojej sieci. Wykorzystałam więc okazję i napisałam. Następnie nie ukrywając przyznaję, że troszkę się bałam, jak odpiszesz, jak zareagujesz na moje esy.. Była to ciężka noc, ale Ty pisząc rano sprawiłaś, że na mojej twarzy pojawił się naprawdę szczery uśmiech. Pozwoliłaś mi od tamtego dnia uwierzyć w ludzi. Dzięki Tobie przekonałam się, że nie ma samego zła na świecie, że są jeszcze wartościowe osoby, które coś mogą wnieść w życie człowieka..
|
|
|
III. I tak, Ty jesteś właśnie dla mnie taką osobą. Wnosisz w moje życie coraz więcej. Dzięki Tobie zaczęłam powoli się zbierać w jedną całość, dosłownie ożyłam. Zmieniam odrobinę swój styl, zachowuję większy dystans do pewnych spraw i co najważniejsze nie płaczę. Nie dlatego, że nie chcę, lecz dlatego, że zrozumiałam przy Tobie, że łzy nie mają prawa niszczyć mojego życia, ani tym bardziej powracająca przeszłość. Do Ciebie można pisać praktycznie z każdą błahostką i wiem, że Ty tego nie olejesz, wręcz przeciwnie. Zawsze dasz jakieś swoje zdanie, pokażesz mi swój pogląd na dany temat… Co spowoduje, że ja też zacznę spoglądać na wszystko z innej strony i wyciągać pewne wnioski. Pomimo, że ostatnio troszkę Ci ‘ spamowałam’, to i tak się do mnie odezwałaś, kiedy tylko już mogłaś pisać..
|
|
|
IV. Chociaż szczerze się przyznaję, że myślałam, iż szybko będziesz mogła żałować swojego wcześniejszego zdania. A jednak przekonałam się, że nie należysz do ludzi, którzy mówią jedno, a robią drugie. Bardzo mi się to w Tobie podoba, bo jesteś dobrym, naprawdę dobrym przykładem, z którego powinno brać się naukę z tego, jak żyć. Pomimo, że sama popełniasz wiele błędów..To potrafisz uchronić niekiedy drugą osobę przez kolejnymi, złymi ścieżkami. I tak zrobiłaś w moim przypadku. Codziennie pisanie z Tobą od tych paru tygodni naprawdę mnie zmieniło. Sama czytałaś również słowa moich nauczycielek, które zauważyły zmiany. I są one dzięki Tobie… Dlatego właśnie chciałabym Ci baaardzo podziękować za to, że jesteś, za to, że znosisz moje humorki, i że wytrzymujesz ze mną tyle czasu.
|
|
|
V. Dla mnie każda chwila z Tobą jest naprawdę bardzo ważna. I nasze rozmowy… Mimo tego, że dopiero raz ze sobą rozmawiałyśmy, słyszałyśmy swój głos… To mogę szczerze powiedzieć, że było warto. A wiesz dlaczego? Ponieważ znalazłam w Tobie kogoś przy kim mogę być sobą, kogoś z kim prowadzę dialog, a nie ciągnę monolog. I to jest również ważne. Bo przy Tobie czuję pewne uzupełnienie. I nie ważne są dzielące nas kilometry… To czas pokaże, jak to wszystko będzie. Ważne dla mnie jest teraz to, że jesteś przy mnie obecna. I za to jeszcze raz Ci dziękuję… I pamiętaj o jednym. Ty jesteś teraz tą moją miłością i walentynką, więc żadnych smutków u Ciebie nie chcę słyszeć, ani nigdy widzieć. Przeszłość obie musimy oddzielić grubą linią i żyć tym co teraz będzie przed nami… Czyli walczyć o wymarzoną przyszłość. I wczoraj mówiłam całkiem serio, że Cię Kocham Moja Kochanko, Walentynko. ♥
|
|
|
Nasze serca są w pełni od siebie oddalone. Nie jesteśmy już razem, nie łączy nas miłość, ani tym bardziej przyjaźń. Nie rozmawiamy ze sobą, nie potrafimy się pogodzić, aby spleść kilka wspólnych zdań, które pozwoliłyby nam wyjaśnić sytuację, w której się znajdujemy. Uciekamy od siebie mając świadomość, że źle robimy, a jednak pakujemy się w kolejne bagno. Czy my tego naprawdę chcemy? Oczywiście, oboje wiemy, że dzielą nas kilometry, których nie jesteśmy pokonać codziennie, lecz raz na jakiś czas. A czy właśnie to nie powinno być silnym fundamentem naszej znajomości? Ona mogłaby się utrzymać, gdybyśmy tylko oboje postawili sobie pewne cele, do których chcemy dążyć. Udajemy obojętnych na siebie, a gdy przychodzi chwila zwątpienie w to, co kiedyś było, nieświadomie zaczynamy wzajemnie siebie atakować. Dlaczego to robimy, nie stać już nas na szczerą rozmowę, brakuje nam odwagi, aby coś naprawić? Niszczymy swoje życie... Oboje o tym doskonale wiemy, a w to brniemy.
|
|
|
Jesteśmy oddaleni od siebie nie tylko kilometrami, ale też i sercami. Nie ma już tego czegoś, co kiedyś nas łączyło. Czar magii oraz miłości prysł. Jakby nigdy tego nie było. Nie czujemy nic, chociaż może to dla nas lepiej. Nie musimy siebie już więcej ranić. Każde z nas pójdzie inną ścieżką, którą będzie dążyć do wyznaczonego celu. Zapewne spotkamy jeszcze nie jedną przeszkodę na drodze, jeszcze wiele razy zatęsknimy, uronimy krople słonych łez, ale damy radę. Przezwyciężymy to co było. Z czasem wygramy, przeszłość odrzucimy. Nie będzie między nami kompletnie nic. Nie zostanie nawet ślad, który mówiłby o wspólnym istnieniu. Zdjęcia znikną, pamiątki zostaną spalone, a listy zniszczone... A my? My gdzieś będziemy się włóczyć po świecie nie pamiętając, że kiedyś było jakieś uczucie, które nas do siebie zbliżyło. Nie będzie przyjaźni, zabraknie znajomości.. Zaczniemy od nowa. Tak, jak należy..
|
|
|
taniec, pamiętasz coś takiego? to była jedna z moich pasji, która sprawiała mi radość. nie ważne, jak słaba w tym mogłam być.. ale czułam się szczęśliwa. uciekałam w miejsce, gdzie spotykałam nowe osoby. poznawałam co tydzień nowe kroki, uczyłam się czegoś. to sprawiało mi radość, czułam, jak szczęście jest tuż przy mnie. a jedna chwila mi to wszystko odebrała. jeden mały błąd sprawił, że już nie mogę korzystać z tego co mnie uszczęśliwiało. nie mogę już tam chodzić, zatracać się w tym co wręcz kocham.. i nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze będę mogła, ale wiesz co? będę o to walczyć. będę walczyć, aby kiedyś w przyszłości wrócić na parkiet i pokazać ludziom, że stać mnie na coś więcej niż błędną naukę. jeszcze odzyskam miłość swojego życia. nikt mi w tym nie przeszkodzi, a jak ktoś spróbuje... nie wyjdzie na tym dobrze. bo i tak zrobię to co będę chciała.
|
|
|
widzisz? powoli staję się obojętna na wszystko to co wokół mnie się dzieje. nie przejmuję się opinią ludzi, uczę się olewać ich słowa. staram się jakoś funkcjonować pomimo, że wiecznie mnie odtrącasz. nie przejmuję się tym, że za chwilę zacznie się święto zakochanych, że nastąpi masa sztuczności wokół mnie i tego słodkiego, sztucznego słodzenia sobie wzajemnie i wzajemne wyznawanie miłości. mnie już to nie dotyczy. wyrosłam z tego. dla mnie to już jest przeszłość i bajka. święto, które wykreśliłam ze swojej pamięci i kalendarza. nie obchodzę takich dni, które całkowicie mnie bawią. bo dziś ktoś się kocha, a na drugi dzień nienawidzi. więc jaki jest sens udawania przez jeden dzień miłości, kiedy ona naprawdę powinna trwać długi czas?
|
|
|
życie jest zbyt kruche, aby niszczyć je wspomnieniami powracającej przeszłości.
|
|
|
uwielbiałam nasze wspólne poranki. zawsze mnie budził swoim zaspanym głosem szepcząc moje imię. czasami mu nie wychodziły pobudki, ponieważ mój sen był dość ciężki, dlatego kładł się z powrotem do łóżka i czekał na to, aż sama się obudzę. był przy tym często marudny, czasami się śmiał, że to ja jestem śpiochem, a nie on. ale wiesz, to w nim najbardziej uwielbiałam. te poświęcenia, starania. to, że był przy mnie w każdej chwili, że nie uciekał ode mnie, bo już plecy go bolały od leżenia. zawsze znajdował jakąś wymówkę, żeby zostać dłużej w łóżku i nacieszyć się moim głosem, naszym wspólnie spędzonym porankiem. i pomimo, że nasza miłość trwała jedynie na zasadach dzielącej nas odległości, to miała to coś w sobie, co przez cały czas trwania naszego związku było magicznym jego fundamentem.
|
|
|
tak wiele niewypowiedzianych słów zostawiłeś przy mnie. nie pozwoliłeś mi podzielić się swoją wiedzą. nie dałeś możliwości spełnienia, ani jednego marzenia przy tobie. odszedłeś, zostawiłeś mnie z tym samą. na pastwę losu, a ja? zagubiłam się po raz kolejny na życiowej drodze. nie potrafię już czerpać pozytywnych korzyści, spoglądać realnie na świat tak, jakbyś ty sam tego chciał. wiesz doskonale, ile nerwów i łez to wszystko mnie kosztowało i wciąż kosztuje. lecz ty nie rozumiesz już nic. wolałeś swoją drogę życiową obrać na inny sposób. zabiłeś się mając świadomość, jak wiele rzeczy jeszcze jest nieodkrytych przed nami.. zwyczajnie stchórzyłeś pokazując, jak bardzo jesteś słaby.
|
|
|
|