 |
często wpadam w histerię- nie umiem się opanować, nie umiem powstrzymać mojego krzyku. nie umiem przestać płakać, piszczeć, kochać i czuć. nie umiem żyć.
|
|
 |
karam innych, zabierając im siebie.
|
|
 |
chciałabym umrzeć na jego oczach.
|
|
 |
zaczyna się ściemniać- to dobrze, bo potrzebuję samotności.
|
|
 |
'A gdy jest koniec nie wiesz co ze sobą zrobić. Każde miejsce jest obce, a nawet łóżko nie jest już takie Twoje, chociaż to właśnie w nim chciałabyś spędzić resztę życia. Jest ci zimno ,wszyscy wydają się niedostępni. Świat oglądasz zza powierzchni zaszklonych oczu, puste kubki po kolejnej z rzędu herbacie wypadają z drżących rąk. Nie masz nic. W minucie straciłaś wszystko. Wypuszczasz oddechy, a nie chcesz przyjmować powietrza. Codziennie walczysz z samą sobą, z pragnieniem śmierci. Tak to właśnie jest przy końcu. A właściwie to tak to właśnie nie jest. Bo po tym nie ma już nic, przynajmniej na najbliższe miesiące przechodzisz w stan hibernacji..'
|
|
 |
Duszę się łzami i mam ochotę wydrapać te piekące od ciągłego płaczu oczy. Drżące wargi nie chcą przestać wymawiać jego imienia, a serce już dawno ode mnie uciekło. Nie umiem tego opisać, nie umiem nazwać chociaż tak bardzo chciałabym wykrzyczeć całemu światu swój ból. Czuję się słaba, czuję się beznadziejna i nie chcę walczyć z pragnieniem śmierci. Może mnie jakoś dorwie i zrobi co trzeba. / nie moje.
|
|
 |
"teraz czuje jak z dnia na dzień znikasz."
|
|
 |
|
Bóg zesłał mnie na ziemie by łamać serca facetom!
|
|
 |
od dłuższego czasu nie czuję nic. jestem pusta w środku, jak pusta jest paczka po papierosach. jestem wypluta, jak stara wyżuta guma leżąca na chodniku. wypalona, jak joint, którego już zjarano. nieobecna, jak człowiek, któremu zapomniano powiedzieć, by zaczął oddychać. sparaliżowana, jak ktoś, komu się mówi, że zaraz będzie koniec świata. nie czuję nic. nic nie robię. nie istnieję.
|
|
 |
tylko dlatego, że jest Ci ciężko nie oznacza, że możesz mnie źle traktować.
|
|
 |
Musiałam się żegnać więcej razy, niż tego chciałam, ale.. każdy może tak powiedzieć. I nie ważne ile razy to robimy, nawet dla wyższego dobra, za każdym razem boli. I choć nie zapomnimy, co zostawiliśmy, musimy iść dalej. Nie możemy jednak żyć bojąc się kolejnych pożegnań, bo one i tak się nie skończą.
|
|
 |
Przyjaciele często okazują się wrogami a obojętni nagle wyciągają pomocną dłoń. Niedawno straciłam ostatniego przyjaciela, a może tylko kochanka lub wroga. Nie wiem. Nie potrafię tego wyrazić w wymiarze ciosu jaki mi zadano. Świadkowie mówili, że wcale nie uciekał, gdy tramwaj jechał wprost na niego.
|
|
|
|