 |
Pokaż, że jesteś. Że się troszczysz, że Ci zależy.. Udowodnij, że jest jeszcze ktoś na kogo mogę liczyć..
|
|
 |
I stałam tam patrząc w to małe światełko oddalające się z każdą sekundą… Odwróciłam się za siebie znajdując tam tylko ciemność. Bojąc się wykonać krok w jakimkolwiek kierunku zamknęłam oczy cichutko prosząc o pomoc.
|
|
 |
I znów nie wyszło. I znów żyje, znów walczę, znów upadam, znów czuje ból..
|
|
 |
"Podziwiam Cię" mruknął podając mi kubek z gorącą czekoladą i siadając obok mnie. "Czemu?" zupełnie go nie rozumiałam. "Bo jesteś dobra.. Bo potrafisz być. Chcesz tego. I jesteś przy tym tak słodko naiwna.. Każdy Cię rani, niszczy, a Ty mimo wszystko jesteś.. Dajesz czas.. Nie mówisz "żegnaj" tylko czekasz aż ktoś znów będzie chciał Cię wykorzystać. I za każdym razem idziesz w to bez namysłu gotowa poświecić siebie dla czyjegoś dobra" wyjaśnił. "Mylisz się" mruknęłam opierając głowę o jego ramię "Jestem cholerną egoistką. Myślę tylko o sobie.. Dbam o Nich bo dzięki temu czuje się potrzebna. Trwam obok bo nie chce cierpieć kiedy Im coś nie wyjdzie. Jestem dla Nich bo boję się samotności. Wybaczam i daje niezliczoną ilość kolejnych szans bo.." szukałam odpowiedniego słowa próbując zebrać myśli pod jego uważnym spojrzeniem "Bo Ci zależy. Bo kochasz.." dokończył.
|
|
 |
Stałam na rozdrożu. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie miałam poczucia winy. Ogarnęła mnie nicość.. Rozejrzałam się dookoła lecz pośród mroku nie byłam w stanie niczego dojrzeć. I nagle całe życie zaczęło przesuwać się przed moimi oczami. Jak film.. Klatka po klatce..Mój śmiech, światełko w oczach, pierwsze "kocham" wyszeptane mu do uch, milion literek wystukanych na klawiaturze, godziny, dni i noce spędzone na rozmowach. Żal, że nie umiałam pomóc, każda rysa na sercu oznaczająca stratę bliskiej osoby.. Jego raniące słowa, strach przed kolejnym ciosem, radość z małych rzeczy. Jego pogarda, Jej łzy. Zwątpienie, miłość, przyjaźń, spalone mosty. Kadr za kadrem.. Jak puzzle wpadające na miejsce niedokończonej układanki. Niepewność, strach. Prawo wyboru. I w końcu ból.. Ból tak wielki, że aż nieprawdopodobny. A potem krzyki, szarpanie, pisk maszyn. I życie.. Kolejna szansa...
|
|
 |
Zapomnij mnie. Odchodzę..
|
|
 |
|
Nigdy, nigdy, nigdy w życiu nie masz prawa powiedzieć, że o nas nie walczyłam, że się nie starałam. Bo kurwa każdego jebanego dnia wstawałam i szarpałam się o ten związek, jakby od tego miało zależeć moje życie. Po prostu w którymś momencie zorientowałam się, że jestem sama na boisku, a gra jest drużynowa. Wtedy odpuściłam. Nie możesz mieć pretensji o to, że machnęłam na to ręką, bo powtórzyłam ten gest po Tobie./esperer
|
|
 |
Nie wiedziałam, że można upaść tak nisko..
|
|
 |
Podobno każdy ma swoją gwiazdę na niebie..
|
|
 |
I jeśli to czytasz.. Kiedy to czytasz mnie już nie ma. Chwilę temu otrząsnęłam się z bólu, wytarłam łzy wydostające się z pod zamkniętych powiek, skleiłam serce i postawiłam mury. I ani Ty ani już nikt inny nie ma za nie wstępu. To koniec. Nie ma już dobroci, naiwności, zrozumienia. Nie ma rzucania wszystkiego i biegnięcia na pomoc bo wali Ci się świat. Przegrałam..
|
|
 |
Z mojego świata pozostały gruzy. Jak po wojnie. Wojnie, którą toczyłam z samą sobą. To na niej poległo moje serce, poległy uczucia. Przetrwała obojętność i bezczelność. Stworzyliście osobę, którą nigdy nie chciałam być. Stworzyliście człowieka z sercem z kamienia. Stworzyliście osobę, której nienawidzę od pierwszych sekund jej istnienia..
|
|
 |
Nauczyliście mnie wątpić w ludzi. W ich dobro. Pokazaliście, że nie warto ufać i odkrywać siebie, swoich słabości. Każde z Was udowodniło jak bardzo człowiek może być podły, zakłamany, obojętny, jak bardzo może zranić. Na moim sercu niektórzy z Was zostawili głębokie rany, reszta zadowoliła się rysami. Właśnie wy. Najbliżsi.. Ci, którzy mieli nigdy nie zwątpić. Ci, którzy mieli być zawsze. Daliście mi niezłą lekcję życia. Ostatnią jaką mieliście szansę dać..
|
|
|
|