 |
Nie obchodzimy się do czasu, kiedy któreś z Nas nie ułoży sobie życia, paradoks
|
|
 |
Chcę wykrzyczeć cały ból i żal, ale brakuje mi oddechu.
|
|
 |
Skończyło się, nieważne, że wciągnę parę gram prochu, wypale kilkanaście jointów, popije wszystko wódką a wódkę popije piwem, na końcu zapale kilka fajek i tak cały pierdolony czas czuję się pusta, nie wiem jak mam się wypełnić, upadam.
|
|
 |
Gdzieś pomiędzy weekendowym piciem a dzisiejszym trzeźwieniem zgubiłam resztki człowieczeństwa.
|
|
 |
Mam jesienną depreche, albo życiową, cholera.
|
|
 |
I zdarza się dzień ponury, przygnębiający, szary, nic nie wychodzi i nic nie cieszy, dopada tęsknota i powraca depresja, smutek wyżera wnętrze, i w środku jest tylko pustka, nic nie pomaga, i te myśli, jest ich za dużo, ciągle są, nie chcą odejść aż głowa od nich boli, aż chcę się drzeć na cały świat, i po co komu miłość, po co skoro można się tak czuć chociażby przez minutę.
|
|
 |
Całuje mnie na środku miasta i śmieje się z reakcji ludzi, faszeruje mnie pigułkami, namawia do pijaństwa i pale z nią grube jointy, jest kurewsko wredna, nieobliczalna i obłąkana, jest najlepsza, pomaga mi się nie zatracić.
|
|
 |
Kurwa przestań, proszę, wiem, jestem bardzo zła, wiem, wiem ile się nawciągałam, ile przechlałam, i ilu ludzi zraniłam, nie musisz mi tego przypominać, te ciągłe gadanie rozwija we mnie instynkt samodestrukcyjny, staram się z tego wyjść, staram się nie odrzucać i przestać nienawidzić samą siebie.
|
|
 |
Krzyczę, nie chcę tego, żadnych kresek, pigułek czy jointów, chcę Ciebie tutaj, teraz, chcę być czysta, ale moja krew jest przepełniona chemicznymi zmiennikami i głowa mi pęka, rozwala się, spadam i spadam, ciągle na dół, nie wiem gdzie upadnę, ale nie boję się upadku.
|
|
 |
Jeśli istnieje piekło, to pewnie jeszcze się zobaczymy.
|
|
 |
Cierpię na depresje i filofobie, od zawsze.
|
|
 |
Pierdolić to, nie ma co się oszukiwać, nigdy nie będzie do końca dobrze, zawsze się coś zjebie, zawsze coś nie będzie tak jak powinno być, ale tu nie o to chodzi, niech to wszystko się spierdoli, niech spadnie nam na grzbiet, stójmy pośrodku życia i śmierci, pierdolmy to, przyzwyczajmy się do tego, później powinno być lepiej, zacznijmy się z tego śmiać.
|
|
|
|