 |
Wiesz, że po tych pierdolonych motylkach w brzuchu, pożarze uczuć i morzu miłości zostały ćmy, pogorzelisko i bagno...
|
|
 |
Zniknęły jego rzeczy z mojego mieszkania. Bezwładnie upadłam na pościel, w której byliśmy jeszcze przed świtem. Płakałam. Uczucie ulgi, że nareszcie Go nie ma jest rozdzierające...
|
|
 |
Wymodliłam sobie to szczęście. Każdym słowem zapisywanym na wszystkim czym popadło sprowadziłam na ziemię Anioła. Pożegnana na dobre z wiarą w miłość dostałam od życia najlepszą niespodziankę jaka mogła mnie spotkać. Nie wierzyłam, że mnie.. cichą, szarą, zamkniętą w sobie osobę może jeszcze spotkać coś dobrego w tym życiu. A jednak. Wstając każdego dnia nie mogę uwierzyć w to co się dzieje.. stając przed lustrem nie dowierzam własnym oczom, że na twarzy już od dwóch lat gości uśmiech, o którym kiedyś tylko słyszałam. Miłość potrafi zdziałać cuda.. uleczyć wszystkie choroby i naprawić serce lepiej niż kardiolog. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
Nie chciałam już za nimi tęsknić i nie pragnęłam, żeby oni tęsknili za mną. Chociaż tęskniłam. Chociaż oni tęsknili. Zawsze." [ NOSTALGIA ANIOŁA ]
|
|
 |
Po co to dalej ciągnąć, gryźć i szarpać... Rany się już nam nie nadarzają goić.
|
|
 |
Gdzieś Ty kurwa była całą noc. Wbił we mnie swoje zimne spojrzenie. - U znajomych. Odpowiedziałam przewracając się na drugą stronę łóżka. - Szkoda, że my się już nie znamy. Wyszedł.
|
|
 |
Któregoś dnia zastanowimy się czy mamy jakąś przyszłość, jakąkolwiek szansę aby istnieć. I wiesz co, coraz częściej mam wrażenie że wniosek będzie smutny...
|
|
 |
kolejny dzień wracam chwiejnym krokiem nad ranem. Siadam na podłodze, oparta o ścianę patrzę na Ciebie - godziny się wydłużają. Nie chcę już o Ciebie walczyć. Nie chcę Cię w moim życiu. Dlaczego więc nie mogę odejść. Perspektywa samotności paraliżuje...
|
|
 |
W dymie, ciężko unoszącym się z lufki blakły wspomnienia...
|
|
 |
W dniu 21 urodzin życzę sobie abyśmy już przestali. Żeby to wszystko co nas raniło ostatnie tygodnie stało się nie istotne. Żebym nie musiała w Ciebie wątpić, żebyś wybrał mnie, kochał mnie. Żebym nie musiała bać się o nas. Żebym znów spała spokojnie między Twoim "dobranoc" i "dzień dobry" i żebym mogła wtulić nos w przestrzeń pod obojczykiem. I żebyś mnie przytulił i przeleciał na kuchennym blacie. I żeby ona już przestała mieć znaczenie i żeby Cię skrzywdziła. I żeby wszystko wspominać dobrze. I żebyśmy się źle już nigdy nie wydarzyli. Nie chcę stu lat i szczęścia, chcę nieszczęścia i katorgi dnia codziennego nawet jeśli będą to tylko dwa dni codzienne. Chcę Cię próbować, smakować i się Tobą bawić... I zapomnieć co nas rozrzuciło na dwa krańce ziemi.
|
|
 |
I nic nie dały godziny na podłodze - nie umiemy już rozmawiać, milczeć, ani nawet wrzeszczeć. Ja już nie wrócę, a Tobie za mną nie po drodze. Wiesz jesteśmy niby na jednej karuzeli ale zawsze po dwóch stronach - nigdy się nie dogonimy i nigdy nie stracimy z oczu. Będziesz zawsze punktem, który sprawi, że świat kręci się mniej. Dlaczego dziś to zbyt mało ?
|
|
 |
W lodówce tylko dwie butelki białego wina i jedna czerwonego. Trochę lodu w zamrażarce - kiedyś nam wystarczyło.
Dziś dokupiłam jeszcze paczkę fajek, które wypalamy w milczeniu. Nie poskładamy tego...
|
|
|
|