 |
Dzień 55. Lubię ludzi. Ciebie lubię. Nauczyłam się walczyć i gdy walczę o tych, których kocham nie oglądam się na własne rany. Nie umiem też przestać Rozczarowałam się Tobą. Wszystko w Tobie, a co więcej, i we mnie mówi mi że nie warto. Bo wiesz kiedy walczę to do najgłębszych ran, ale kurwa, potem wylizuje je przy piosenkach z bajek Disneya i zasługuję by ktoś mnie kochał...
|
|
 |
Dzień 53. Światłocienie. Powoli zaczynam widzieć kolory, a może tylko odcienie szarości. Cokolwiek się dzieje - dzisiaj jest lepiej. Za oknem pada śnieg, a ja się uśmiecham. Uśmiecham się. Stałeś mi się obojętny. Będziesz chciał przyjść - przyjdź. Nie walczę już sama ze sobą, z Tobą, ze światem. Stawiam chwiejne kroki i idę milimetrami do przodu.
|
|
 |
Dzień 50. Czas płynie. Dzwoniłeś do mnie 4:20. O takich godzinach dzwoni się tylko po to żeby powiedzieć komuś jak bardzo się Go kocha, albo nienawidzi, albo jak bardzo życie zeszmaciło, albo że stoi się pod czyimiś drzwiami. 5 razy Twoje imię mrugnęło na moim wyświetlaczu. Wyciszyłam telefon. Nie mogę już...
|
|
 |
Dzień 48. Coraz częściej mam dni, w których przejmuję się jakby mniej. Ignoruję świat - Ciebie, Matkę, rozpierdol emocjonalny. A potem przychodzą wieczory kiedy bujasz mnie na huśtawce emocjonalnej. Zawsze wtedy gdy zapominam. Kasuje Twój numer z pamięci telefonu, usuwam stare wiadomości, szepczę przed lustrem mantrę o tym jak "to już koniec". I nagle dzwonisz. Po drugim telefonie znowu wierzę, że "możemy", a Ty milkniesz... I tak huśtam się powoli, żeby nie spaść...
|
|
 |
Dzień 46. Jest lepiej. Nie budzę się już w nocy. Wstaję rano. Żyję. Każdego dnia.Czasem mniej czasem bardziej...
|
|
 |
Dzień 41. Mam 22 lata, siedzę oparta o ścianę z kubkiem herbaty. I nie umiem, po prostu nie potrafię odnaleźć momentu gdy moje życie przestało być moje. Nienawidzę siebie, świata, ludzi, tęsknie za jednym człowiekiem, a ta tęsknota przeżarła mi duszę. Dalej jestem tylko realizacją pragnień, i oczekiwań mojej matki. Wróciłam do domu, ale to już nie ja. Ona jest gwiazdą - błyszczy. A ja nadal jestem w jej cieniu. Przestałam walczyć. Schodzę jej z drogi. Zamykam się w swoim pokoju i już nawet nie chcę wierzyć że jest coś poza tym jednym pokojem, gdzie trzymam smutek.
|
|
 |
|
Chciałabym żebyś zatęsknił za mną, tak jak jeszcze za nikim nigdy nie tęskniłeś. Żebyś czytając stare e-sms powstrzymywał łzy, tak jak ja to robiłam. Żebyś patrząc na zegarek myślał, co właśnie robię, i gdzie i z kim jestem. Chcę żebyś poczuł ten ból, który ja czułam zawsze, gdy się do mnie nie odzywałeś. Chcę żeby zabolało Cię to, tak jak bolało mnie, gdy Ciebie nie było. Chcę żebyś płakał, wył z bólu, i w głębi duszy krzyczał o pomoc. Chcę tylko, żebyś w końcu zrozumiał co ja czułam, gdy mnie raniłeś. Po prostu, należy Ci się to.
|
|
 |
|
` Najgorszy dźwięk na świecie, to odgłos, gdy trumna z kimś bliskim powoli dotyka ziemi. `
|
|
 |
|
Chciałabym do Ciebie napisać, tak o. Po prostu przywitać się i zapytać 'co u Ciebie?'. Chciałabym po prostu poczuć się, tak jak kiedyś, gdy jeszcze byliśmy blisko siebie. Chciałabym dowiedzieć się ile się pozmieniało, i jak teraz się masz. Chciałabym wiedzieć jak się czujesz, i czy teraz jesteś szczęśliwy. Chciałabym po prostu dowiedzieć się, co słychać u Ciebie, odkąd nie rozmawiamy. Czy masz kogoś, i czy jakoś to sobie poukładałeś, tyle, że już bez mojej osoby w Twoim życiu. Chciałabym wiedzieć jak jest teraz. Chciałabym wiedzieć, czy sobie to ułożyłeś. Chciałabym wiedzieć tylko, czy jesteś szczęśliwy, i czy jakoś wyszedłeś na prostą, bo zawsze w coś musiałeś się wpakować. Chciałabym tylko wiedzieć czy jest okej, a na końcu zapytałabym tylko czy tęsknisz. Chciałabym, ale nie potrafię, nie potrafię odezwać się, po tym wszystkim, co było. Boję się, że zrobię z siebie kretynkę, a Ty nawet nie odpiszesz, i mnie wyśmiejesz. Dlatego choćbym bardzo chciała, nie odezwę się, już nigdy.
|
|
 |
|
Znasz to uczucie, gdy chce Ci się płakać, ale nie potrafisz już wydać z siebie żadnego dźwięku? To uczucie, gdy chcesz powiedzieć mu, że tęsknisz, ale w ostatniej chwili się wycofujesz. Znasz to? Uczucie, które przeważa nad wszystkim. To kochać, albo nienawidzić. Co wybierasz? Potrafisz kochać go, po tym bólu jaki Ci zadał? Potrafisz patrzeć mu w oczy, i słuchać kolejnych jego kłamstw? Potrafiłabyś wrócić do niego, choć On nigdy dla Ciebie by się nie poświęcił? Pomyśl. Czy warto kochać kogoś takiego. Kogoś kto nie potrafi stawić czoła wyzwaniom. Kto miłość wyznaje ranieniem innych. Chcesz kogoś takiego? Bo ja nie. I wiesz? Nie kocham go już, minęło mi. Nienawidzę go, za to jaki dla mnie był, za to ile bólu mi zadał i za to ile obojętności wlał do mojego serca. Przejrzałam już, że ktoś taki nie jest wart, choćby jednego Kocham Cię. To nie to, to nigdy nie było czymś pięknym. To nic takiego, które raz przypadkowo się zdarzyło. I gdybym mogła cofnąć czas, zrobiłabym to. By go nie znać.
|
|
 |
|
Przechodząc przez bramy cmentarza czułam już chłód, który na nim spoczywał. Nienawidzę tego miejsca. Tu widziałam Cię po raz ostatni, kiedy w dół spuszczali Twoje martwe ciało. Pamiętam ten ból, i krzyk, który już nie mógł pomóc. Pamiętam bezsilność, i ten płacz, który sam z siebie wypływał. Pamiętam to, tak dokładnie. Każdą chwilę, która tak szybko mijała. Nie wierzyłam. Nie chciałam wierzyć w to, że to się właśnie skończyło. Nie chciałam wierzyć w koniec, którego nie powinno być. Bolało mnie to, jak cholera. Bolała mnie świadomość, że Twoje oczy zamknęły się po raz ostatni. Świadomość, że już nie wrócisz. To bolało mnie najbardziej. I boli mnie to do dzisiaj. Bo zapalanie znicza, i codzienność oglądania zdjęć to już nie to samo. Chciałabym żebyś wrócił, chcę czuć Twoją obecność. Chcę wiedzieć, że jesteś, i że nas nie opuściłeś. Pokaż to, że nas kochasz. I wróć tu. Chociaż do snów, chcę tylko wiedzieć, że jeszcze pamiętasz.
|
|
 |
Dzień 37. Gdańsk. Jadę setki kilometrów i z każdym z nich chcę zostawić Cię za sobą.
|
|
|
|