 |
Bo widocznie jesteś tym typem ludzi, którzy pojawiają się tylko po to, aby równie szybko zniknąć. Bywa. //ejczujeszto.
|
|
 |
Nie wiem dlaczego, ale nagle twój urok przestał na mnie działać. Całkowicie wygasł. W zamian za to, pojawiło się jednak inne uczucie. Nawet kilka.. Niechęć, odraza, niesmak, obrzydzenie. Byłeś, jesteś i będziesz tylko tanim, marnym bajerantem, pod przykrywką cudownego chłopaka bez wad. Nara, było miło. //ejczujeszto.
|
|
 |
Hanka wraca do Marka, Paweł do Marysi, ale kurwa nie licz na to, że ja do Ciebie wrócę. //ejczujeszto.
|
|
 |
Gorąco gratuluję ludziom, budującym swoje życie na facecie. W końcu będą oni szczęśliwi. Jednak z niewiadomego powodu, rezygnuję z tej wielkiej 'przyjemności' zakładam nogi na biurko i zwyczajnie mam wyjebane. Wolę jednak być szczęśliwą całe życie. Nie dotąd, kiedy znajdzie się laska z większymi cyckami i lepszą dupą. Dziękuję, postoję :) //ejczujeszto.
|
|
 |
- Dlaczego z nim jesteś? - Bo widzisz on działa na mnie jak szluga. - ? - Uspokaja mnie, kiedy jestem zdenerwowana i mam ochotę zabić wszystkich. //ejczujeszto.
|
|
 |
Łatwa, to może być kartkówka z niemca. Nie kobieta. Zapamiętaj. //ejczujeszto.
|
|
 |
A tego roku, moim postanowieniem noworocznym wyjątkowo będziesz Ty. Tak jak co roku. //ejczujeszto.
|
|
 |
A wiesz co jest najgorsze? Że NIGDY nie powiedziałeś mi że nic z tego nie będzie. Nigdy nie powiedziałeś mi żebym nie robiła sobie nadzieji. NIGDY. Poprostu odchodziłeś bez słowa, kiedy miałam przed oczami nas tworzących zajebiście dobrany związek. Nie mówiłeś nic, bo wiedziałeś że wrócisz. Wiedziałeś, że mówiąc mi 'to koniec' nie będziesz miał okazji kolejny raz się zabawić. Pozdro i poćwicz. //ejczujeszto.
|
|
 |
pseudo 'przyjaciółeczki', które tylko czekają, żebyś się obróciła do niej plecami. natychmiast wbijają między Twoje łopatki, ostre, tępe narzędzie - które chowały pod pseudonimem 'zaufanie'. wykorzystują to, że otwierasz przed nimi drzwi swojego serca. właśnie, wtedy do Ciebie dociera, że rozsądniej byłoby otworzyć cholerne okno, przynajmniej miałaby problemy z wejściem do środka. później pozostaje Ci jedynie wyrzucić ją przez balkon. ale nie! ona zostaje w środku Twojego serca. kurczowo trzyma się barierek balustrady. niszczy je od wewnątrz, obsypując Cię obelgami. wypruwa Twoje wnętrzności, ukazując światłu dziennemu Twoje tajemnice.
|
|
 |
z miłą chęcią się poświęcę i kupię Ci bilet na tego twojego pierdolonego marsa. w jedną stronę, oczywiście.
|
|
 |
nie żebym potrzebowała faceta, ale czasem się do czegoś przydają. do otwarcia słoika ogórków. przybicia gwoździa. ochrony przed potworami mieszkającymi pod łóżkiem. sprawdzania tętna ustającego ze strachu, podczas burzy. studzenia gorącego kakao, tylko po to, aby nie poparzyło naszych ust. pożyczania swojej bluzy, kiedy jest nam zbyt zimno. przynoszenia gorącej herbaty i opatulania ciepłym kocem, podczas przeziębienia. no i w ewentualnej konieczności - do kochania. ale to wszystko to tylko sporadyczne wyjątki, zdarzające się w radykalnych przypadkach.
|
|
 |
obudziła się. delikatnie unosząc powieki, odgarnęła włosy spadające na jej czoło. na biodrze poczuła jego dłoń. delikatnie ją zsunąwszy, wstała z łóżka. ubrała swoją czerwoną sukienkę. do jednej z dłoni wzięła torebkę. do drugiej zaś, swój stanik który wczorajszego wieczoru, niechybnie wylądował na podłodze. stanęła na drewnianej podłodze, która na jej niekorzyść zaskrzypiała. - gdzie się wybierasz? - spytał, otwierając oczy. - muszę już iść. trochę się zasiedziałam. - odpowiedziała, ubierając swoje szpilki. - zaliczyłaś, więc możesz spadać, co? - wy, faceci jakoś nie macie względem tego skrupułów - powiedziała. ciśnienie gwałtownie się jej podniosło. - wcale nie jesteście od nas lepsze. gracie tak samo nie fair jak my. - powiedział, siadając nago na brzegu łóżka.- różnica jest taka, że wy nie potraficie płakać. wy nie musicie dopierać ubrań, zalanych czarnymi łzami. nie cierpicie z powodu nieprzespanych nocy. macie w tym wypadku przewagę. my mamy prawo do wykorzystywania.
|
|
|
|