jak zwykle co roku obchodziliśmy klasową wigilię. był to dla mnie całkowity bezsens. to składanie życzeń i w ogóle.
ale niestety obecność była obowiązkowa.
składaliśmy sobie życzenia i dzieliliśmy się opłatkiem.
natrafiłam na niego przed klasą... nie wiedziałam co powiedzieć.
- to, taa najlepszego.
- no nawzajem.
między nami zapadła cisza. spojrzałam mu w oczy i powiedziałam.
- kurwa, kocham Cię. nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, rozumiesz.?
jesteś dla mnie wszystkim. a teraz, proszę. możesz mnie wyśmiać. przywykłam.
- pff ! powiedział, lekko przybijając mnie do ściany, przytulając w obecności wszystkich
|