 |
Czym zawiniłam, że życie stało mi się obojętne?
Dlaczego nie mogę cieszyć się każdą chwilą, kochać i dawać innym radość?
Dlaczego jestem niczym dla niego i w końcu już dla siebie?
Łamie mnie to i sprawia ogromny ból który dręczy mnie od wielu lat!
Boże! pomóż odnaleźć mi dobrą drogę, daj mi siły do nowego życia, obdarz mą duszę miłością i radością które zanikły w niepamięć. Spraw, aby każdy dzień miał małą szanse stać się najpiękniejszym dniem mojego życia, żeby nie było już nigdy mi obojętne, abym kochała to co piękne i pozostawiała ciepły ślad na czyjejś ręce.
|
|
 |
powiedz mi, na czym to wszystko polega? na olewaniu siebie i czekaniu na to, kto pierwszy się odezwie? na kilku smsach i paru spotkaniach? na samych słowach? nie masz czasu? ciągle jesteś gdzieś, dla kogoś. ale nie dla mnie. zrezygnuj z czegoś. nawet jeśli tym czymś miałabym być ja. nie chcę kolejnej fikcji. to czyny świadczą o nas, kocie. więc zastanów się czym jest dla ciebie, ten pożal się Boże, związek. decyduj.
|
|
 |
"Szczęście? Dobre cygaro, dobre jedzenie, dobre cygaro i dobra kobieta - albo zła kobieta. Zależnie od tego ile szcześcia potrafisz znieść. "
|
|
 |
Pokochała alkohol. Imprezy. Czuła, że żyje pełnią życia. I po raz pierwszy nie musiała się niczym martwić. Po prostu żyła. Z dnia na dzień, bez zastanawiania się nad dniem jutrzejszym. Była szczęśliwa. Nie liczyło się to, że szczęście zapewniał jej alkohol, ani to, że otaczała się totalnym kłamstwem. Oszukiwała sama siebie i dzięki temu mogła poczuć beztroskę i radość, jaką powinno nieść życie..
|
|
 |
Tak są wieczory gdy o nim mysle. Zastanawiam się wtedy co u niego, czy ma już kogoś, jak mu się układa i co robi w tym momencie. Wspominam sobie całował mnie czule w czoło i głaskał po policzku. Przypominam sobie jak dawał mi swoją dwa razy za dużą bluzę, gdy było mi zimno, jak nosił mnie na rękach i nie chciał mnie puścić z objęcia, gdy musiałam iść. Czasami wracam do tych chwil, wyobrażając sobie, że są aktualne. Może wyobrażam sobie, że jest obok mnie i jesteśmy szczęśliwi. Może się uśmiecham, powstrzymując łzy. Czasem chciałabym do tego wrócić i znów zaznać tego cholernego szczęścia. Chyba brakuje mi tych chwil z nim związanych. Wydaje mi się że za nim tęsknie. Może nawet trochę za bardzo.
|
|
 |
A zanim zaczniesz najeżdżać lub chociażby oceniać tych ludzi, umieszczać ich na dnie, bo są w tych miejscach o zbyt później godzinie, bo jarają tam zioło czy fajki, przemyśl czemu tak jest. Przemyśl, bo może właśnie uznajesz, że są w niewłaściwym miejscu, gdy owe jest ich domem.
|
|
 |
Właściwie jesteś tu sam. Masz przyjaciół, ale jesteś sam. Sam, by to wszystko połączyć, posklejać, ujednolicić. To Twoja życiowa układanka, burdel, który musisz uporządkować, każdy z nas musi. Ty jeden, sam - konkretne geny, 36,6 stopni ciała. I gdyby to było tak, że nie posprzątasz, a konsekwencją będzie jedynie grubsza warstwa kurzu, ale to nie to, nie tu. To życie Cię gnoi, miesza z błotem, a to, co kochasz depcze obcasem.
|
|
 |
To się dzieje samoistnie, dosłownie tak jakbym nie miała w tym najmniejszego udziału. Nie jak marionetka, po prostu tak, jakby gdzieś istniał przełącznik, zmieniający chwilowe zaprogramowanie. Nie mam na to wpływu. A kolejne maski są coraz bardziej przerażające. I wpijają się w moją skórę, i tak cholernie boli zdejmowanie ich.
|
|
 |
|
“ Ja - egoista,biorę Ciebie moja naiwna ofiaro za żonę.I ślubuję Ci,że w dobrej i złej doli będę się troszczył wyłącznie o siebie i że nie opuszczę Ciebie tak długo,jak długo będzie mi z Tobą wygodnie. ”
— amen.
|
|
 |
|
Jestem żywym dowodem na to, że może pęknąć serce. Z miłości i z nienawiści.
|
|
 |
|
'' Gdy będę chciał coś obiecać to mnie pieprznij w twarz, to mniejszy ból niż oglądać jej policzki we łzach. ''
|
|
 |
Te słowa miały ponadludzkie znaczenie. Wydawać by się mogło - zbyt odważny przekaz, zbyt pewny wydźwięk. Za duże obietnice. Za wielkie i bezwzględne zaufanie. Nadmiar wiary, dystansu. Zbyt szerokie uśmiechy w całym tym gównie. I po tych słowach powinieneś wiedzieć, rozumieć, powinieneś mieć własną przeszłość przed oczami, tamte momenty, tak, te, pamiętasz. Bezwzględnie, do ostatniego tchu. Miłość - kurwa, jak to banalnie brzmi przy tym, czym jest.
|
|
|
|