 |
bywają dni, kiedy wiem, że nic nie jest w stanie powstrzymać mnie przed tym, co chcę osiągnąć. bywają dni, kiedy wiem, że moje życie ułożyło się, a ty nie byłeś do tego potrzebny.. ale bywają też takie dni, kiedy jednym spojrzeniem jesteś w stanie zrujnować wszystko to, czym dławię się każdego dnia.
|
|
 |
jakoś tak wszystko umyka mi przez palce. stopniowo. powoli. bez szmeru.
|
|
 |
powiedz, czy właśnie tego chciałeś? tego zamieszania z powodu twojej osoby w mojej głowie?
|
|
 |
czy tylko ja, mam poklejone serce w tylu miejscach?
|
|
 |
i czasem mam ochotę strzelić ci w ryj, ale raczej nie wypada.
|
|
 |
czuję się staro, przypominając sobie czasy, kiedy poznałam moją pierwszą miłość. wtedy mogłam wszystko, nie było na świecie takiej rzeczy, która mogłaby mnie powstrzymać przed zdobyciem tego czego pragnęłam. a teraz z dnia na dzień coraz bardziej zatracając się w monotonii, uświadamiam sobie, że gdzieś po drodze straciłam ważną cząstkę mojej duszy.
|
|
 |
musisz dać szansę tej miłości. za kilka lat obudzisz się obok tłustego doktora, przemądrzałego egocentryka, albo alkoholika i wtedy zdasz sobie sprawę, że to nie ten. że to on był tym jedynym, właściwym. ale wtedy będzie za późno.
|
|
 |
otwórz oczy i wytańcz swoją historię albo zamknij je i śnij dalej swój piękny sen.
|
|
 |
jakiś głos szeptał do ucha ostatnią część wersu, że ty i ja, że jak to tak i że to nie ma sensu.
|
|
 |
spotyka się dwóch kumpli. jeden pyta drugiego: - kto ci podbił oko? - żona kurczakiem. - jak to? - normalnie, ona schyliła się do lodówki po kurczaka a ja ją od tyłu. - to ona nie lubi od tyłu? - lubi, ale nie w Tesco.
|
|
 |
kiedyś oglądając wspólnie bajkę "mój brat niedźwiedź" spodobała się nam niedźwiedzia obietnica. nazywała się obietnicą na mały palec. przysięgliśmy w ten sam sposób, że zawsze będziemy sobie bliscy i gdyby któremukolwiek z nas działa się krzywda, bez żadnego zastanowienia sobie pomożemy. kiedy rozstawaliśmy się pół roku później, dotarł do mnie tak naprawdę sens owej obietnicy. miłość nie przetrwała próby czasu, ale to nie powód, żeby walczyć ze sobą, żeby ot tak sobie znienawidzić kogoś kogo się kochało. wiedziałam doskonale co powinnam zrobić. schowałam dumę do kieszeni, odstawiłam na chwilę uczucia na bok. pomimo, że to on mnie zostawił, pamiętając o naszej przysiędze zapewniłam go, że zawsze może na mnie liczyć. nie było tłuczenia talerzy, kłótni, wrzasków. świat nie stanął w miejscu, choć wyraźnie poczułam jak pękło mi serce. przyjęłam to z godnością. nie pozwalając wypłynąć ani jednej łzie. nie w jego obecności. nigdy się nie dowie jak płakałam, gdy zamknęły się za nim drzwi.
|
|
 |
romantyczne spacery i te nocą po wódce, wciąż nie wiem gdzie zgubiliśmy to, co wywalczone z trudem.
|
|
|
|