 |
|
' nie potrafię, kurwaa ' - wydarłam się na pół sali, gdy podczas pozbawiającego mnie ostatnich sił treningu gubiłam kilka kroków w układzie. podeszła do mnie kumpela z którą poznałam się niedawno w nowej szkole. ' Ty nie potrafisz? ' - powiedziała. ' no nie i chuj ' - oburzyłam się, siadając na środku sali i pijąc wodę. ' wstań kurwa. powiedziałam wstań ' - krzyknęła. wstałam, zdziwiona. patrzyła mi w oczy takim wzrokiem, że czułam iż najwzyczaniej w świecie wjeżdza mi na psychę na dobrą sprawę nic nie mówiąc. pomyślałam o całej wyprowadzce, o wydostaniu się od rodziców i nowym życiu, po czym pewnym siebie głosem powiedziałam:' potrafię, cholera potrafię. lecimy od nowa'. koleżanka uśmiechnęła się i patrząc mi w oczy powiedziała:' znam Cię krótko, ale wiem, że za silna jesteś żeby się tak szybko poddać'.miała rację, cholerną rację - nie poddaję się, nigdy. || kissmyshoes
|
|
 |
|
matka? ogólnie ta kobieta nie jest mi już potrzebna do niczego - z resztą i tak nigdy od Niej nic nie dostałam, prócz życia - za co należą Jej się ostatnie resztki szacunku z mojej strony, i tylko za to. mam tylko do Niej żal - za to, że nigdy tak na prawdę Jej nie było. że nikt ni chodził na moje zebrania do szkoły, nikt nie podpisywał zgód na wycieczki. że nigdy nie mogłam się do Niej przytulić gdy zdarłam kolano, czy gdy najzwyczajniej w świecie było mi smutno. że wypowiadałam tylko słowo 'siostra' bo przez większość życia była tylko Ona. że nigdy tak na prawdę nie poczułam matczynej miłości , której mimo wszystko - brakowało mi. || kissmyshoes
|
|
 |
|
owszem, cieszę się, że się wyprowadziłam. cieszę się, że mam przy sobie szczęście w postaci Jego osoby - codzienie. ciesze się,że mogę widzieć Jego oczy wtedy kiedy tylko zapragnę. cieszę się - bo On się cieszy. ciesze się, że widzę Jego uśmiech i cieszę się, że mówi mi, że mnie kocha. cieszę się, że Nam się udało i cieszę się, że Go mam, bardzo. || kissmyshoes
|
|
 |
|
tak, potrafiła, być pierdoloną egoistką - ale potrafiłam też pomagać, gdy inni mieli wyjebane. tak, zostawiałam ludzi - ale Oni robili dokładnie to samo. tak, załatwiałam niektóre sprawy pięścią - ale potrafiłam też zdobyć się na opanowanie nerwów, i rozmowę. tak, potrafiłam czerpać radość z czyjejś porażki - ale inni robili podobnie, ciesząc się gdy upadałam. tak, byłam nie fair - ale świat też nie jeden raz mnie wychujał. / veriolla
|
|
 |
|
a teraz modlę się, i błagam Boga by udało mi się wyciągnąć Ją z tego bagna jakim jest dom rodzinny. biegam po poradniach, doszukuję się w kodeksach, załatwiam - i po cichu liczę, że jeszcze trochę i ją do siebie ściągnę. że jeszcze kilka miesięcy i Jej koszmar się skończy, a ja będę spokojna , że jest tu ze mną, na miejscu i , że mam na Nią oko, i w końcu mogę Ją chronić - już nie na odległość. || kissmyshoes
|
|
 |
|
Milczące oblicza pozbawione były wyrazu. Promieniowały spokojem i cierpliwością, ale brakowało im kolorytu. Jakiegoś indywidualnego rysu, który znamionowałby uczucia w nich ukryte. / fadetoblack
|
|
 |
|
a gdy wypowiesz słowo 'osiedle' ja zawsze przed oczami będe miała boisko, na którym potrafiłam przesiedzieć całą noc i pić. ławkę pod blokiem, gdy spędzaliśmy tam letnie wieczory z boomboxem i zachodem słońca w tle. sale gimnastyczną, na której wylewałam siódme poty, dając z siebie wszystko. ale przede wszystkim przed oczami będę miała tych ludzi - którzy tworzą całe moje życie. || kissmyshoes
|
|
 |
|
tęsknię za ludźmi, których tam zostawiłam. tęsknię za gościem, który jest dla mnie jak brat i za przyjaciółmi, których tak cholernie kocham - ale wiem, że nie chcę wracać, nie mogę, muszę odciąć się do przeszłości, bo mnie zeżre. || kissmyshoes
|
|
 |
|
Lojalność to towar, który szybko się psuje.
|
|
 |
|
- Hej, lampko!
- Słucham?
- Chcesz pogadać?
- Jasne, a o czym?
- O mnie.
- Co się dzieje?
- Jestem sama.
- Ja też.
- Ale ty jesteś lampą.
- A ty człowiekiem.
- Nie widzisz różnicy?
- Nie zawsze.
- Lampy nie mają uczuć. Ludzie mają.
- Ty tak, ale większość nie.
|
|
 |
|
Nie wiedziałam do tej pory, że może być tyle rodzajów łez. Są łzy smutku, gorzkie, łzy wzruszenia i radości. Łzy, które oczyszczają duszę ze złych demonów i łzy, które zabierają wszystko. Łzy wielkie niczym groch i lecące ciurkiem jak gorąca woda z kranu. Łzy, które parzą i zostawiają wyryte ślady na policzkach do końca życia. Łzy, które zmieniają człowieka raz na zawsze. Łzy, które wżerają się w skórę niczym żrący kwas. Łzy, które są jak gęsta krew, sączą się powoli. Ale tylko oddanie może być tak piękne, wzniosłe i tak bardzo boleć, by doprowadzić człowieka do granic obłędu, dzikiego zatracenia, a za chwilę być mokre od wypłakanych łez. Łez, które nie dają się zakwalifikować do żadnej kategorii.
|
|
 |
|
'dlaczego Ty potrafisz mieć tak idealnie na wszystko wyjebane?' - zapytałam, gdy odprowadzał mnie do domu. spojrzał na mnie i zmieniając temat powiedział:'popraw sobie szalik bo zmarzniesz', po czym naciągnął mi go na buzię. ' przecież Ty potrafisz niczym się nie przejmować ' - drążyłam temat. zatrzymał się,i obejmując mnie dodał: ' świetnie udaję, tyle'. patrzyłam na Niego ze zdziwieniem. ' to wtedy gdy zerwaliśmy, to nie było Ci obojętne? ' - zapytałam. 'wtedy? wtedy umierałem z dnia na dzień coraz bardziej, ale duma nie pozwalała mi tego pokazać' - odpowiedział, całując mnie. uśmiechnęłam się sama do siebie, bo dotarło do mnie, że ten rzekomy skurwysyn bez uczuć potrafi mieć całkiem wrażliwe wnętrze. / veriolla
|
|
|
|