|
Daj spokój z bólem i tak zbyt wiele czuję
|
|
|
I budzę się o 3:44 i płaczę sobie. Rano zwlekam się z łóżka, idę do szkoły, nie mam pojęcia co dzieje się wokół mnie. Nie ma mnie, jestem nieprzytomna. Pytają mnie 'co jest' chcą wiedzieć, bo są tacy ciekawi. Nie chcą pomóc, nie martwią się, chcą wiedzieć tak po prostu. Powiedzieć im? Przecież nikt nie zrozumie, nikt nie ogarnie, nikogo nie obchodzi jak bardzo się boję. Przecież jestem najodważniejsza na świecie! Pyskata, irytująca, zawsze pewna swego, ah! Pękłam. Boję się, boję się, umieram z przerażenia. I nie powiem im. Nikomu. I idę sobie do domu i umieram sobie z przerażenia. I siedzę sobie z moją cudowną rodziną i powstrzymuje się od płaczu. I pierdolę lekcje, i pierdole moich znajomych, mam w dupie wszystko wszystko wszystkich wszystkich. Potem idę sobie spać i budzę się o 3:44 i płaczę sobie, ah płaczę sobie. Boję się, tak bardzo się boje. /shhhhh
|
|
|
Życie powolutku zaczyna wypadać mi z rąk. Czuję, że zaczynam tracić panowanie nad wszystkim. Gubię się, tyle rzeczy mi umyka. Potrzebuję pomocy. Gubię się. Jestem zagubiona. Znikam. Znika moje poczucie wartości, znika świadomość, znika wszystko czego tak bardzo potrzebuję. Ratunku /shhhhh
|
|
|
Teraz już nie łączy nas nawet adres zamieszkania. Więzy krwi, może, chyba, pięćdziesiąt procent moim genów jego pochodzenia. Zero rozmów, zainteresowania, a przy jakimkolwiek przypadkowym, wymuszonym kontakcie jedynie trochę krzyku, spin. Ojciec? No nie żartuj, że do tej rangi mam podnosić człowieka, który jedyne, co przyłożył do mojego wychowania, życia to trochę pieniędzy oraz przyrodzenie jednej nocy.
|
|
|
Za kilka lat powiem Ci jak wyszło. Powiem Ci o błędach. Powiem jak rozpierdoliło serce i co się działo w żołądku objętym torsjami. Powiem Ci jak cholernie warto było.
|
|
|
Nie da się określić miar kochania, schematów, następstw postępowania. Unikaty, każda miłość po kolei. Nieważne jak, ani trochę, nieważne jakimi słowami. Liczą się te gesty i to osobliwe odczucie gdzieś w środku. Kochamy się, na ten swój pojebany sposób, ale kochamy się, wbrew oczekiwaniom i zasadom, słabo widząc świat poza sobą, uznając się za największy priorytet nawzajem, nie planując wspólnej przyszłości, bo nie mamy pojęcia o jutrze, ale ze świadomością, że tylko śmierć może nas rozdzielić.
|
|
|
Definicje wyuczone z encyklopedii, poglądy na życie zarysowane poprzez wykłady, historie czy tezy zasłyszane od innych, wasze zdanie, niby wasze, a ukształtowane przez innych, przez druk na papierze, podręczniki - po prostu to wszystko nie zgadzało Wam się z Jego osobą. Nie obejmowaliście tego własną świadomością, bo sprawy, które poznaliście z telewizji czy książki, On wchłaniał własnym ciałem. Przed tym mnie przestrzegaliście, przed byciem blisko Niego, bo to inna rzeczywistość, tymczasem jest osobą, która jako jedna z niewielu kmini mój stan i myślenie. Wie coś o życiu. W sumie sporo. Bo przeżywał je wedle szerszych schematów, a nie czytał o marnych podstawach.
|
|
|
Musisz przejrzeć wszystkie szafki, wszystkie zakamarki, spakować książki, choć część, wszystkich jest za dużo, ubrania, multum zdjęć. Pakujesz w walizki ponad piętnaście lat swojego życia. Łatwo? Chyba kpisz. I odwróć się ode mnie, bo zareaguję na coś bardziej nerwowo, niż zwykle, znów wspomnij, że chyba okres mam i polecić mi odezwać się, jak mi przejdzie. No zostaw mnie, kurwa, przecież nazywałeś się tylko przyjacielem.
|
|
|
Dzisiaj są problemy, dzisiaj nagle jakiegoś mniej ludzi w moim zasięgu, dzisiaj jakoś większość nie ma czasu i tacy zajęci są, zaabsorbowani życiem równym grom.
|
|
|
Pieprzona próba wszelkich więzi. Porażające jest to, ile w ludziach jest fałszerstwa. I Boże, cholera, dziękuję za tych prawdziwych, odkąd pamiętam, teraz, na zawsze.
|
|
|
|