 |
I znowu robisz coś wielkiego, dla kogoś od kogo nie dostałabyś tego samego. Poświęcasz się, wiedząc, że nie warto. /shhhhh
|
|
 |
Niby całe zło odeszło. Dlaczego więc strach pozostał?.. /shhhhh
|
|
 |
Dążyła do perfekcji. Liczyła na to, że któregoś dnia On powie do swoich kolegów "Ona jest idealna"
|
|
 |
Myślisz sobie, że masz jeszcze szmat czasu do pożegnania. Wydaje Ci się ono tak odległe, przecież nie odliczasz dni. Tik-tak, tik-tak, zegar ciągle bije, pożegnanie nadchodzi wcześniej niż się tego spodziewałeś. Nie jesteś gotów. I co teraz? Teraz co? Co robić? /shhhhh
|
|
 |
Z problemami zmagamy się na co dzień. Z większymi, mniejszymi. Czasem wygrywamy, czasem zupełnie się im poddajemy. Ale czasami zdarzy się, że przychodzi problem jakiego wcześniej nie było, problem niszczący rodzinę, miłość, spokój budowany przez lata. Mimo, że wybiega on daleko poza granice naszej odporności, mimo tego, że jesteśmy w kompletnej rozsypce, obawiamy się najczarniejszych rozwiązań z możliwych, przychodzi taki moment, że wiesz. Po prostu wiesz, że nie możesz teraz się poddać. Musisz wstać i walczyć, podnosząc po drodze wszystkich bliskich, którzy upadali razem z tobą. Musisz walczyć i wygrać, troszkę dla siebie, ale głównie dla innych. Zwyczajnie, NIE MOŻESZ tracić nadziei, NIE WOLNO CI się poddać, MUSISZ walczyć, ROZKAZUJE CI wygrać z tym przeklętym wrogiem, który przyszedł nieproszony i zburzył wszystko co budowałeś. Teraz istnieje tylko jeden cel. Wygrać i zniszczyć wroga. /shhhhh
|
|
 |
I czekamy na telefon, tak naprawdę czekając na wyrok. Telefon w końcu się odzywa, wyrok zapadł. I co dalej? Nastaje pozorna cisza, ale w naszych głowach myśli pędzą jak oszalałe, podświadomie krzyczymy z bólu, cierpienia i strachu. Obawy nas zabijają, wszystko się rozpada, nastaje chaos. Nie liczy się nic. Chaos. /shhhhh
|
|
 |
Puste krzesła przy pustych stołach
|
|
 |
Powiedzcie mi jak ja do cholery układałam tę listę rzeczy potrzebnych do szczęścia, że teraz mając te priorytety z najwyżej półki - bezcennych przyjaciół i wspaniałego faceta, jest mi tak nieopisanie niedobrze, że ciężko chociażby oddychać?
|
|
 |
Tydzień temu. Ciężko było. Najciężej jak dotąd. I złożyło się jeszcze, że akurat w nasze pół roku, akurat po całym szeregu tych niełatwych sytuacji. Ledwo potrafiliśmy się pożegnać. Jedynie ostatki sił. Obiecywałeś mi, że niedługo będziesz i pomożesz mi to wszystko poukładać. I kazałeś się trzymać, ale ja już nie mogę po tych siedmiu dniach, jestem w mentalnej rozsypce i nie potrafię, po prostu nie potrafię się uśmiechnąć teraz.
|
|
 |
Problemy pochłaniające cały czas. Obrzydliwe myśli błąkające się po mojej głowie. Bezustanna obawa. Paraliżujący strach, przeszywający moje ciało. Szaleństwo. Obłąkanie. Niemoc. Myśli, tak wiele myśli, tysiące myśli, złe myśli. Myśli, odejdźcie ! Dławi mnie strach. Pomóżcie przestać myśleć! Choć na chwilkę. /shhhhh
|
|
|
|