 |
- Pijesz? - Nie. - Palisz? - Nie. - Bierzesz prochy? - Nie. - To co ty w gimnazjum robisz?
|
|
 |
-już się na mnie nie gniewasz?
- dziś nie. jutro nie wiem jak będzie.
- od czego to zależy?
- od ciebie. dziś jesteś. a jutro?
|
|
 |
Miłości się nie szuka jest albo jej nie ma.
|
|
 |
|
płakała. płakała naprawdę mocno. łzy ściekały po jej zmarzniętych policzkach. wiatr rozwiewał jej włosy. deszcz obmywał jej twarz. klęczała na betonie w jednej z miejskich uliczek. klęczała nad nim. ściskała jego dłonie i szeptała cicho przez łzy "zaraz przyjadą, zaraz będą wytrzymaj". a on z uśmiechem na twarzy otarł swą zakrwawioną dłonią jej łzę i rzekł "zawsze Cię kochałem" po czym odszedł. jego ręka opadła z hukiem na beton, a twarz przekrzywiła się w prawą stronę. powieki zamknęły się, oddech ustał. rozryczała się i krzyczała na całe gardło. karetka przyjechała, ale było już za późno. pogotowie zabrało dwa ciała, a gazety napisały "wczorajszej nocy doszło do kolejnego morderstwa. niezidentyfikowana szajka przestępcza śmiertelnie zraniła mężczyznę w klatkę piersiową, zaś kobiecie podcięto gardło pilniczkiem do paznokci". /katajiina
|
|
 |
przyszedł by się pożegnać. oczami jak węgle spoglądał spod kaptura. tysiące myśli wyraziłam jednym pytaniem. nie znalazł odpowiedzi. wiedziałam, że nie zdołam go zatrzymać. mimo wszystko chwyciłam jego dłoń i przyłożyłam sobie do serca. "Ono jest twoje, rozumiesz ? " - powiedziałam, a on niewzruszenie odwracał wzrok. " Jeżeli odejdziesz, zabijesz mnie. Powolną śmiercią z braku tlenu, którym jesteś." - szepnęłam, a on wyrwał dłoń, razem z nią wyrywając serce. roztrzaskał je na posadzce, niczym filiżankę. poprawił kaptur, rzucił ostatnie 'siema' i odszedł nie oglądając się. tak po prostu. / nieswiadomosc
|
|
 |
|
Patrzałem w jej oczy i płakałem. - Proszę, popatrz na mnie. - błagałem dusząc się powietrzem. Chwyciłem jej dłoń, którą później przyłożyłem do swojej klatki piersiowej. - Czujesz? To moje serce. Tylko przy Tobie tak mocno uderza o żebra i niespokojnie drży, gdy oddalasz się choć na chwilę. - wyszeptałem, modląc się, by na mnie spojrzała. Z moich oczu płynęły łzy, które wycierałem rękawem. Zapadła długa cisza - Skąd mam wiedzieć, że to co powiedziałeś jest prawdą? - urwała ciszę nagłym pytaniem. - Popatrz mi w serce, tam masz całą prawdę o sobie, przecież w nim jesteś, przecież jesteś moim sercem, żyję Tobą. - wykrztusiłem ostatkiem tchu. - Ja tam siebie nie widzę. - powiedziała cicho, unosząc głowę ku mej twarzy. - Nie widzę - powtórzyła zanosząc się płaczem. Zostawiła mnie samego. Widziałem jak odwraca się do mnie plecami przez łzy, które spływały po policzkach, a następnie odbijały się o skrawek mojej koszuli. Wyciągając po nią zimną dłoń patrzałem jak odchodzi. /podobnopopierdolony
|
|
 |
Weź policz ile masz ważnych osób , a ile się za tobą w ogień rzuci .
|
|
 |
- Zerwał ze mną i boli. - Biedna. Rozstania zawsze bolą. - Nie. Boli mnie ręka, bo jak waliłam mu w ryj to źle się zamachnęłam.
|
|
 |
idę przez życie ze łzami, pośród kłamstw, całkiem samotna. spotykam wielu ludzi, którzy chcą mnie pokochać, lecz odpycham ich od siebie. gdy w końcu spotykam osobę, którą wiem, że mogłabym pokochać, okazuje się, że jest identyczna jak ja- tak samo odpycha ludzi od siebie, którzy chcą ją pokochać. no trudno. idę dalej. jestem zimna jak kamień, bogata jak głupiec. już nie czuję się samotna, mam jego. znalazłam go. lecz po pewnym czasie samotność ponownie puka do mych drzwi, śmiejąc mi się prosto w twarz, z karteczką w ręce 'on już nie wróci. ma inną'. czytając to czuje jak umieram. to zabawne. wredna, skamieniała dziewczyna umiera. cieszy się, płacze, śmieje.. umarła.
|
|
|
|