 |
tym razem jest inaczej - nie dzownisz, nie widzę Cię, nie piszesz. a mi z tym o wiele lepiej. powoli znikniesz z mojego życia, choć wiem, że nie będzie łatwo, po tylu latach. jednak za jakiś czas nie będę czuła już zapachu Twojej bluzy, nie będę myła Twojego ulubionego kubka, ani nie będe dzieliła z Tobą malinowej jogobelli. powoli się odzwyczaję, tylko tego nie zepsuj - bo nie ma sensu starania, gdy ja już nie widzę dla Nas wspólnej przyszłości. || kissmyshoes
|
|
 |
"To coś więcej dla nas niż wyszukane słowa, gdy doceniasz ludzi, których potrafisz objąć w ramionach. Wciąż słysząc głos, głos rozkładanych torów, planów i decyzji głos tysięcy sporów."
|
|
 |
Tak bardzo potrzebuję kogoś,kto pozwoliłby mi zapomnieć o tym całym syfie,pragnę czyiś ramion,ust,chcę zapomnienia,chcę żyć w innym świece,idealnym,pozbawionym cierpienia.Chcę sobie sama układać wszystko,chcę mieć nad wszystkim kontrolę.Tylko czemu jeśli myślę o tym świecie,od razu przed oczami mam Twoją twarz.I jeśli znów ktoś powie,że zazdrości mi życia, wyśmieję go. Czego tu kurwa zazdrościć? Tego, że ćpam, jaram i piję? Że nie potrafię z tym skończyć, że to jedyna odskocznia od całego bagna, że to główny zabójca moich znajomych, a stał się moim najlepszym przyjacielem? Cholera, a może tego, że nie pamiętam żadnych weekendów. Może tego, że ranię każdego faceta. Albo tego, że jedyny, na którym mi zależy, nie jest w stanie zaangażować się w ten związek, bo zwyczajnie boi się?Boi się,że skończę tak jak moi znajomi, boi się, że zaangażuje się tak bardzo, a ja wtedy mu powiem,że melanż ważniejszy.A wiesz co w tym najgorsze? Że on mi już nie ufa.I nigdy już mi nie zaufa/believe.me
|
|
 |
Cholera jasna, to Ty się boisz, tak? Śmieszny jesteś w tym wszystkim, naprawdę. Przecież to ja tracę swoich przyjaciół, którzy przez przedawkowanie przechodzą na inny świat. Przecież to ja siedzę co dzień przy łóżku szpitalnym swojego przyjaciela. Przecież to ja rok temu walczyłam o swoje życie będąc na tym samym miejscu. Przecież to ja kurwa w ostatnich 2 miesiącach straciłam dwóch przyjaciół, kurwa to ja ich tracę co chwilę, to mnie ciągle ktoś opuszcza, w ogóle nie liczą się z moją psychiką, pierdoleni egoiści. I cholera, to ja już powoli cmentarz traktuję jako drugi dom. I Ty dalej twierdzisz, że to Ty boisz się zaangażować, bo boisz się cierpienia? Boisz się, że Cię zostawię tak jak Twoja była? Kurwa mać, wysiadam już, nie chcę tego, chyba odpuszczam, powoli mam wyjebane, przecież Ty też myślisz tylko o sobie. / believe.me
|
|
 |
lubię spotkać go po kilkunastu dniach rozłąki. mogę na nowo poznać jego wychudzone ciało, zbadać jak bardzo zmieniła się faktura jego skóry, dostrzec nowe iskierki w czekoladowych tęczówkach i poczuć upajający zapach perfum. lubię całować go, po tak długim czasie, bo jestem nieziemsko spragniona, robimy to z niesamowitą zachłannością. nasze ciała są niebezpiecznie blisko siebie, splatają się, a jego przyśpieszony oddech i kołatanie serca sprawia, że zapominam gdzie jestem. namiętne porywy nie trwają długo. wolimy rozmawiać przez kilka godzin, wyrywamy sobie słowa z ust, kodujemy wszystkie wypowiedziane wyrazy. czas rozstania jest nieuchronny. przytulamy się bardzo mocno. ukrywam łzy. wychodzę. zostało mi tylko kilka esemesów dziennie i oczekiwanie na następne spotkanie oraz modlitwa o to byś nie znalazł innej, lepszej kochanki niż ja.
|
|
 |
Stoję na środku mostu i Cię widzę.Widzę,choć wcale Cię tu nie ma,przecież Ciebie już w ogóle nie ma na tym świecie,ale mimo to widzę Cię.Widzę jak tam stoisz z flaszką,widzę jak płaczesz,widzę jak wybierasz do kogoś numer i dzwonisz,widzę to wszystko.I już nawet nie interesuje mnie,że auta na mnie trąbią,to nie ma żadnego znaczenia.Bo ciągle Cię widzę,ciągle mam Cię w zasięgu wzroku,słyszę piosenkę,którą puściłeś,czemu ona jest taka dołująca?Chcę podejść,przytulić Cię,pocieszyć,ale nie potrafię.Słyszę Twój płacz,słyszę Twoje ostatnie słowa i nagle tracę Cię,już Cię nie widzę.Cholera jasna,już Cię tu nie ma,napływają mi do oczu łzy,nie jestem w stanie ich opanować,podbiegam do poręczy,kurwa widzę Twoje ciało,widzę Ciebie,ale przecież już tam nie ma Twojej duszy.Dławię się łzami,krzyczę,podchodzi do mnie jakiś nieznajomy i pyta czy wszystko w porządku,patrzę jedynie bezsensownie w przestrzeń,co za chujowe pytanie,tak,w porządku,ale nie mam po co żyć. / believe.me
|
|
 |
może ktoś uzna, że to głupota, gdy kolejną godzinę w pracy marnuję na nauczenie amerykanów, pracujących ze mną, języka polskiego - ale nikt nie zabierze mi tego cudownego uczucia, gdy będąc na sali, ze środka lokalu, słyszę to łamane "kurwa gotuj" dochodzące z kuchni, czy też ładnie już nawet wychodzące barmanowi: "nikt nie pije jak polacy". i nikt nie jest w stanie mi tego odebrać- że całe dwanaście godzin spędzone w pracy, mam uśmiech na mordce, bo nawet szef jest w stanie dla mnie powiedzieć pare słów łamaną polszczyzną - bo to tak cudowne uczucie, gdy jesteś tak daleko od kraju, a zupełnie obcy Ci ludzie, próbują sprawić, byś czuła się jak u siebie, chociaż nie zawsze im to wychodzi tak jakby chcieli.|| kissmyshoes
|
|
 |
czemu ciągle siedzi mi to w głowie? jestem w Polsce, wśród ukochanych osób, i zamiast się cieszyć, dołuję się. nie potrafię wydobyć z siebie nawet tego nieszczerego uśmiechu. całe dnie przesiaduję patrząc na Twój blok, i to cholerne okno, z którego odebrałeś sobie życie. czemu mnie to tak męczy? czemu nie dajesz mi spokoju? Boże, tak strasznie tęsknię... || kissmyshoes
|
|
 |
niby jesteś blisko, przecież widzę Twój dom z okna. niby rozmawiamy, ale tylko gdy czegoś potrzebujesz. niby mówisz, że mnie kochasz, ale tylko wtedy gdy jesteś naćpany albo pijany. niby mnie całujesz, ale tylko z litości. niby o mnie myślisz, ale już dawno zapomniałeś.
|
|
|
|