|
Noszę w sobie ciemność. Zdaję sobie z tego sprawę, ale co dalej?
|
|
|
A ona?
Tesknila za czymś.
To było widać.
Jednak pytanie brzmi za czym?
Dlaczego zabijala każdą komórkę swojego ciała powoli, boleśnie, bez końca?
Czy miała nad tym kontrolę?
Czy istnieje wgl coś o tak potężnej sile?
Nie wiem.
Ona też nie.
Nie wierzysz?
Zapytaj
|
|
|
Jedno mnie dziwi. Przecież krzyczę, ryczę jak mi źle.. a nikt tego nie słyszy
|
|
|
Nwm kim jestem, jaka jestem, jaka powinnam być, jaka chciałabym być, jaką inni mnie oczekują, jaką mnie potrzebujesz. Nwm czy na prawdę pomagam innym, czy tylko im wszystko psuję. Nwm czy moje rady są dobre i czy wgl powinnam doradzać w czymkolwiek. Nwm już na jakim świecie żyjemy i na pewno nie wiem już co robić. Po prostu dajcie mi wszyscy święty spokój
|
|
|
Co czuję? Gniew czuję, lęk, nienawiść...do wszystkich i siebie. Ale nie tylko teraz...tak zawsze
|
|
|
Czasem po prostu nie lubię ludzi. Czasem stojąc na tym balkonie mam ochotę skoczyć. Ale tego nie zrobię. Wiesz czemu? Spoko. Ja też nie.
|
|
|
Ludzie nie chcą pomagać Ci z problemami, są po prostu ciekawscy. Zrozum.
|
|
|
Nie nadaję się do życia, rozumiesz? I mam gdzieś co inni pomyślą kiedy zrobię to co muszę.
|
|
|
Nienawidzę tego świata. Nienawidzę siebie, Ciebie i tego co nas otacza. Zabilabym to. Zabiję. Mogę?
|
|
|
I jest tak jakoś pusto, ciemno, smutno, wiesz? I nie wiem co z tym zrobić
|
|
|
I siedzę, wiesz? Siedzę i myślę ile razy mogłam sprawić, że już bym tu nie siedziała. Nie byłoby mnie w tym pokoju, w tym domu. Nie byłoby mnie na tym świecie. I wszystko znów wydawaloby się takie...idealne. Nie byłoby już nic. Nie czułabym tego bólu, nie musialabym już patrzeć na tych ludzi. Byłabym spokojem. Nic by już nie mogło mnie zniszczyć. Nic. A jednak dalej tu siedzę. Widzisz w tym sens?
|
|
|
Po co się wyplakiwać ludziom skoro i tak nie będą potrafili Ci pomóc. Po co zwierzać im się i ufać? I tak na samym końcu zostajesz sam
|
|
|
|