 |
[cz.1]ze stoickim pokojem weszła do budki telefonicznej. z taką samą równowagą przeładowała magazynek, wykręcając numer do niego. jak oszalała frustratka poinformowała go gdzie się znajduję, nie prosząc, swoim oszalałym tonem - rozkazując mu się pojawić w tym miejscu. zdezorientowany i przerażony, nie jej zachowaniem, nie telefonem, samą nią jak najszybciej mógł chciał zjawić się dokładnie w tej samej budce. kiedy znalazł się po drugiej ulicy tuż naprzeciwko niej, ona nadal w niej stała. ujrzawszy go, podniosła broń i przyłożyła ją do skroni przyciskając na tyle mocno, że aż jęknęła z bólu. podbiegł do budki. jednak ona trzymała drzwi od wewnątrz. - otwieraj! - krzyczał zdesperowany, uderzając w szklaną szybę która dzieliła ich jak dotąd jego nieokreślone, niezdecydowane uczucia. destrukcyjnie się wykręcając pocałowała szybę i bezwstydnie puściła mu oczko ze wzrokiem zepsutej wariatki. zniesmaczony, przestał podejmowania próby otwarcia drzwi uznając ją za oszalałą.
|
|
 |
[cz.2]oparła się o telefon. odsunął się, a wtedy ona wymierzyła broń w sam środek swojej głowy. strzeliła. krew roztrysła się po każdej z czterech szyb budki, a ona usunęła się na jednej z nich. upadł. klęcząc przejechał dłonią po jednej z czerwonych ścian po której krew spływała w zwolnionym tempie, o zabarwieniu identycznym jak jej ulubione czerwone wino.
|
|
 |
nie mogłabym żyć w świecie, w którym nie ma Ciebie.
|
|
 |
chciałabym, żebyś mnie dotknął, bo dotknąć może mnie każdy, na każdy możliwy sposób, ale nikt nie dotknie mnie tak jak Ty.
|
|
 |
chociaż ta miłość nas niszczy, wiesz, że bez niej bylibyśmy nikim.
|
|
 |
chcę go mieć. na własność. na wyłączność. tylko dla siebie. na zawsze.
|
|
 |
bo sam fakt, że mogę nazwać go MOIM sprawia, że moje życie nabiera kolorów, każdy dzień ma sens, a ja sama jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
|
|
 |
i wiem, że dla niego, jestem w stanie znieść wszystko.
|
|
 |
budzę się rano- On, jem śniadanie- On, wracam ze szkoły- On, siedzę sama- On, kładę się spać- On. jest wszędzie i nawet gdybym chciała się go pozbyć, po prostu nie potrafię. jest wszędzie, w każdej komórce mojego ciała, w powietrzu które mnie otacza, w każdym ruchu jaki wykonuje. wszędzie.
|
|
 |
nie, nie potrafię wyobrazić sobie tego, że mogłoby go nie być. nie potrafię pomyśleć, że każdego poranka po przebudzeniu mogłabym nie dostać smsa ze zwyłym "kocham Cię słońce". Że mogłabym żyć bez jego śmiechu, głupich żartów, cudownego głosu i uśmiechu, dla którego wstaje każdego ranka i który potrafi rozjaśnić najciemniejszą noc. nie wyobrażam sobie życia bez niego. on jest moim życiem, wiedziałaś?
|
|
 |
kocham go tak bardzo, że aż boli.
|
|
 |
i nie boje się przyznać, że umarłabym bez niego.
|
|
|
|