 |
Bywały popołudnia, podczas których zatrzymywałam się na złocistej polanie, rozkładałam szeroko ręce i zaczynałam się kręcić, wirować, aż świat zamazywał się i upojona lądowałam na dywanie z koniczyny, oddychając ciężko, czując na sobie jego wzrok. W mojej wyobraźni był blisko. / Pirjo Lehtinen
|
|
 |
- Zobaczysz, ja skończę w psychiatryku. - Może położą nas na tej samej sali? /D.
|
|
 |
Podpalmy słońcem te wszystkie emocje, utopmy w jeziorze żal i zwątpienie. Zrzućmy z siebie strach razem z ciuchami. Oszalejmy.
|
|
 |
aa jeśli nie nauczysz się ogarniać mojej ironii i wrednych żartów - nie mamy o czym rozmawiać.
|
|
 |
po chuj godzić się i podawać innym rękę? rozejrzyj się,przecież jest tak obojętnie..
|
|
 |
ide na balkon w ręku szlug telefon w drugiej i napisałbym do Ciebie, ale jakoś brakuje słów.
zadzwoniłbym do Ciebie, ale wiem, że tego nie chcesz, wybełkotał, że Cię kocham tu jest źle i serio tęsknie..
|
|
 |
pieprzyć realia, chodź ze mną.
|
|
 |
nieważne jest dziś to, czym kto kogo kiedyś zranił, dziś chciałabym mieć Cię przy sobie i nie oddać za nic.
|
|
 |
to inny świat, bo mój świat.
|
|
 |
jeśli stracisz już wszystko pamiętaj, że masz mnie.
|
|
 |
Niewybaczalne szepty pomiędzy poduszką a kołdrą. Skropione słoną wodą. Zbyt smutne, by mogły wyjść na jaw. Zbyt ciche, by mogły być usłyszane.
|
|
 |
Usiadła w miejscu, gdzie kiedyś siedzieli razem. Pamiętała dokładnie. On, rozmawiający przez telefon, w tej swojej niebieskiej koszuli i trampkach. Rozluźniony, uśmiechnięty, jej. Właśnie taki, za jakim teraz tęskniła.
|
|
|
|