 |
|
Z Tobą zajaram, z Tobą pojde na deske z Tobą zrobie chuj wie co jeszcze
|
|
 |
|
Jestem smutny czując, że ty jesteś smutna i mimo, że mam humor to coś mnie wkurwia.
|
|
 |
|
Chce być z Tobą, z Tobą żyć i z troskami walczyć, z Tobą pod kołdrą tańczyć
|
|
 |
|
Myślę, że nasza relacja wejdzie na wyższy szczebel, na wyższy level, crazy love forever. Wypłacz mi rzekę, nie wiem – Dunaj albo Niemen
|
|
 |
|
Dzisiaj się śmiejesz a innym razem szlochasz najważniejsze jest to, że wiesz kogo kochasz co dzień się budzisz, a Twoje serce bije najważniejsze jest to że wiesz dla kogo żyjesz.
|
|
 |
|
nie jest wcale lepiej. po prostu więcej się uśmiecham. ukrywam skrajne emocje w zakamarkach duszy by obudzić je wieczorem. jak wcześniej siadam na parapecie i rozkoszuję się ciszą. tutaj nie muszę zakładać maski. odpalam papierosa i dzwonię do niego, by opowiedzieć jak minął mi dzisiejszy dzień. wysłuchuje mnie i odwzajemnia się tym samym, a ja łapczywie połykam każde słowo wypływające z ukochanych ust. wiem, że nie potrafię mu obiecać dużo - tylko wieczorne rozmowy telefoniczne i sporadyczne spotkania przesycone czułością. z biegiem czasu zrozumiałam prawdziwą miłość. uczucia wymagają poświęceń. czasami bywa tak, że nie możemy być z osobą, którą tak naprawdę kochamy. czasami należy przystopować. dopiero niedawno nauczyłam się akceptacji. chociaż zaciskam pięści, gdy mówi o kolejnej zjaranej fifce, wypitym kieliszku i zaliczonej lasce nie mogę powiedzieć - stop. sama pobłądziłam, nie będę go pouczać. wystarczą mi dwa magiczne słowa na koniec rozmowy bym przeżyła następny dzień.
|
|
 |
|
Wolę czekać na prawdziwość, niż przejechać się donikąd. Chcę być pewny, że to miłość, a ty że nie jesteś zdzirą.
|
|
 |
|
Na nieszczęście, to przykład ironii, 'dzień dobry' od dziewczyny w samym środku orgii
|
|
 |
|
Popatrzysz mi w oczy, tak się stanie na pewno, zanim powiesz wobec świadków „Ślubuję Ci wierność”
|
|
 |
|
Nie wyczytasz uczuć z oczu, albo akceptujesz jaka jestem albo daj sobie spokój
|
|
 |
|
Choc nie przypominasz Brada Pitta masz w moim sercu miejsce faworyta, i nikt juz nie będzie na szczytach
|
|
 |
|
znowu leżę na znajomej, wychudzonej klatce piersiowej. wiem, że intensywnie wpatrujesz się we mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami. czekasz na moją reakcję, ale ja milczę, a łzy mimowolnie spływają po moich policzkach. delikatnie je ocierasz i kołyszesz w ramionach. marzę by ta chwila trwała wiecznie. ile razy musieliśmy się skrzywdzić, by zrozumieć kim dla siebie jesteśmy? jak bardzo musiało się poplątać, byśmy doszli do wniosku, że kochamy się bez opamiętania, nieistotne z kim jesteśmy i gdzie będziemy? no kurwa ile?
|
|
|
|