 |
Z twarzy zniknął uśmiech, spotkałem go,
powiedział ”nie chcę żyć, idź po wódkę”.
Miał błękitne oczy i nikt go nie kochał, oprócz niego i zniknął wraz z iskrą w oczach. / Bonson
|
|
 |
Uwielbiam Twoje włosy w nieładzie, pragnę Cię, kiedy tylko się uśmiechasz, kocham jak mówisz. Podoba mi się Twój gust, zapach, Twój zapach jest oszałamiający, szaleję, gdy jesteś blisko, naprawdę. Bardzo lubię sposób w jaki mnie dotykasz, Twoje ręce błądzące po moim nagim ciele, nasze usta złączone i to cholerne pożądanie, naprawdę mnie to kręci. I tak, wykurwiście chcę z Tobą być, przy Tobie zasypiać, z Tobą się kochać, tylko Ciebie całkować. Kurwa, to już chyba obsesja. / believe.me
|
|
 |
Puszki po piwach w każdym możliwym kącie domu, puste flaszki po wódce, pootwierane pudełka pizzy, jakieś kebaby, chipsy, soki i butelki czystej wody. Ubrania rzucone na stołek, porozwalane poduszki po całym domu, unoszący się dym, zapełnione popielniczki. Bletki, dużo ich, nie wiem po cholere wszystkie wyciągali. Rozwalone łóżka i każde wolne miejsce zajęte. Jakiś horror w tle, komuś chyba już odjebało, w jednym pokoju puszczony na fulla horror, w drugim na fulla muzyka, oszaleję. Tak tylko trochę brakuje mi Ciebie tutaj, bo widzę te wszystkie pary, które się całują gdzieś na kanapie, ale daję radę. I nawet się nie opiłam, widzisz, jednak się ogarniam, sama. Ale chcę iść już spać, bo ktoś właśnie puścił piosenkę, która kojarzy mi się tylko z Tobą, a ja przecież chciałam dziś sobie Ciebie wybić z głowy i znów mam łzy w oczach, ale wstaję, podchodzę i zmieniam muzykę, tańczę, alkohol przecież nie jest mi tak potrzebny, zapomnę, kiedyś na pewno. / believe.me
|
|
 |
sine, podpuchnięte oczy. usta krwisto czerwone od ciągłego nagryzania. drżące ręce. mokre policzki. tak właśnie wygląda twoja silna wola?
|
|
 |
znasz to uczucie? siedzisz otoczona ludźmi, których kochasz, są tobie tak bardzo bliscy i czujesz, że ty dla nich także. i nagle jesteś obok nich. tak jakby uleciała z ciebie cała dusza, pozostawiając bezwładne ciało. patrzysz na ich twarze, słyszysz ich głosy, ale nie dochodzi do ciebie ani jedno słowo. zauważając zatroskane spojrzenie, pytające co się stało, odruchowo uśmiechasz się odpowiadając "jest dobrze", choć doskonale wiesz, że nie jest.
|
|
 |
tak bardzo chciałam się skończyć. zamknąć oczy i nie widzieć tego wszystkiego. ale to było za mało, wciąż za mało.
|
|
 |
gdzie ja jestem? co się tutaj dzieje? proszę pomóż, zgubiłam się. zostawiłam u niego moje serce, myślę że duszę także. wskaż mi drogę. nie mogę wrócić. wciąż szukam, tego jednego, któremu choć trochę będę w stanie powierzyć to co oddałam jemu. ale to nie możliwe. skoro nie mam już serca? co mogę ci dać? nie zostało we mnie już nic dobrego. wypaliłam się? nie, to nie poprawne słowo. umarłam.
|
|
 |
nie potrafię nad sobą panować. nie w takich sytuacjach. patrząc jak się do siebie szczerzą, z trudem powstrzymywałam się od chwycenia leżącego przede mną noża i wbicia go w jej pusty łeb. wiem, to niedorzeczne, ale postaw się w mojej sytuacji. osoba, którą tak bardzo kochasz siedzi naprzeciw ciebie obmacując swoją "największą miłość". dlaczego to nie ty tam siedzisz? nie jesteś wystarczająco podobna do pierwszej ukochanej, sory bejbe.
|
|
 |
powiedział o jedną frazę za dużo.
|
|
 |
[1] Patrzę na swoje życie, nie jest tak, jak być powinno. Siadam na zimnych schodkach, opieram głowę o mur, Boże wybacz. Przestałam się modlić już dawno, bo zaczęłam pić i ćpać i myślałam, że to jest to, czego szukałam. I wierzyłam, że imprezy pozwolą uporać się ze wszystkim, ale tak nie jest. I chyba nigdy nie będzie, bo kurde, to przez to wszystko zaczęłam się gubić. Zaczęłam zdradzać każdego faceta, z którym mogłoby mnie coś łączyć. I wiem, ranię ich, ale ja już inaczej nie potrafię. Nie umiem być stała w uczuciach i wiem, że zdradzę ich, szybko, z reguły jeszcze na tej samej imprezie, czasem czekam do rana, bo ciężko mi jest iść do domu, gdzie czekają na mnie znów wyrzuty sumienia i te jedne, jedyne wspomnienia, które mnie zabijają. I jeśli znów pomyślę, że już na tym świecie nie ma tylu osób, które kochałam, bo zabrałeś je do siebie, to tak bardzo Cię obwiniam, Boże. I kiedy znów odszedł mój kolega, nie dałam rady, naprawdę. / believe.me
|
|
 |
[2] Ja już nie dawałam wcześniej, ale teraz się rozwaliłam totalnie. I nie mów, że takie jest życie, bo ja to dobrze wiem, ale wiesz o co Cię obwiniam? Że nie dajesz mi tej siły, dzięki której dałabym sobie z tym wszystkim radę i to wszystko nie byłoby tak bardzo beznadziejne, jak jest teraz. A przede wszystkim czemu nie chcesz mi dać jego miłości? Boże, powiedz czemu, przecież widzisz, że to jedyny facet, który mógłby ogarnąć moje rozpierdolone życie na kawałki w jedną całość. Czemu nie chcesz, bym poczuła się kochana i bezpieczna w jego ramionach, przecież dobrze wiesz, że tylko tego pragnę. / believe.me
|
|
 |
Biorę torebkę, pakuję portfel, komórkę, słuchawki, jakieś tabletki, pewnie się sprzydadzą, pusty kieliszek, tak na wszelki wypadek, ah, jeszcze klucze, wracam się, ubieram płaszcz, wezmę też rękawiczki, nie wiadomo gdzie wyląduję, ogarniam jeszcze całe mieszkanie wzrokiem, chyba wszystko okej, piszę kartkę 'wrócę jutro', kładę na stole, wychodzę. Oddycham głęboko, bo już łzy chcą tak bardzo spływać po moich policzkach, ale nie, to jeszcze nie pora, muszę się powstrzymać. Idę na przystanek, wsiadam do autobusu. Wysiadam na miejscu, witam się ze znajomymi, daję kase, idą kupić wódki, w międzyczasie sobie zajaram. Przyjaciółka mówi ciągle, że nie powinnam, nawet teraz, ale to nie ma znaczenia, uśmiecham się jedynie do niej, przecież dobrze wie, że i tak zrobię, co uznam za stosowne. Nic nie ma tak wielkiego znaczenia, przecież dziś mam tylko jeden cel - najebać się, żeby zapomnieć, po raz kolejny. / believe.me
|
|
|
|