 |
- To prawda... - mruknął Puchatek, spoglądając w lustro i klepiąc się po brzuszku. - Nie liczy się rozmiar. Liczy się puchatość!
|
|
 |
Czy kiedykolwiek widziałeś słońce,
spacerujące po ulicach w wielkim mieście
|
|
 |
|
zapytałeś co robię w ferie i od razu przedstawiłam ci plan całych dwóch tygodni z dwoma dniami dla Ciebie. 'Kotek, czemu tylko dwa?' 'bo tylko w dwa dni jestem w domu .. wiesz że wylatuje i wyjeżdżam ze znajomymi do Damaszki' walnąłeś minutowego focha a zaraz potem napisałeś 'no okeeeej, poświęcę się. pojadę z Tobą na zakupy - będą trzy dni. a tak poza tym to zobaczysz w czym chciałbym cię zobaczyć' 'nooo mechaniku, do salonu sukien ślubnych, sexszopu i sklepu z bielizną nie pójdziemy bo nie będę mogła Cię odciągnąć' 'to nie jadę.' znając Ciebie zaraz napiszesz że możesz ze mną iść nawet do oszą bo w H&M są stojaki z bielizną. / maniia
|
|
 |
pokaż mi powód. muszę wiedzieć , czujesz to samo ?
nie widzisz mnie tu samotnej ?
i w tej chwili obwiniam ciebie. szukam ciebie , chcę abyś przytrzymał moją rękę.
czuję się jakbym spadała.
teraz kochaj mnie właściwie , bo wiem , że potrafisz. możemy stracić wszystko , kiedy przychodzi koniec miłości. wiesz , że nie możesz zaprzeczać.
|
|
 |
to skomplikowane. wiesz , że to po prostu musi tak być. to po prostu droga , która przychodzi długo. zastanawiam się czy pokazuje i jestem pod wodą. teraz nie mogę oddychać. i to nigdy nie smakowało tak dobrze , bo nie mogę poczuć , że to przychodzi do mnie. zatrzymałabym to gdybym mogła.
|
|
 |
nic nie zostało aby udowodnić ,
żadnego użytku , żeby zaprzeczyć tej prostej prawdzie.
nie mogę znaleźć powodu , żeby się trzymać.
teraz ta miłość odeszła.
|
|
 |
bolało mnie. strasznie. przez kilka miesięcy nie mogłam normalnie funkcjonować. wszystko kojarzyło mi się tylko z jedną osobą , ale musiałam się na to zgodzić. musiałam to zaakceptować , bo on był szczęśliwy , to się liczyło najbardziej. miałam wtedy świadomość , że jemu jest lepiej. bo prawdziwa miłość nie polega na byciu zawsze blisko siebie. prawdziwa miłość jest dopiero wtedy , gdy potrafisz pozwolić komuś odejść , gdy wiesz , że druga osoba ma to szczęście i je odczuwa. nie liczy się to , że to ty przeżywasz najbardziej , że cierpisz. to nie ma znaczenia , gdy naprawdę kochasz.
|
|
 |
założyła się z koleżankami o rozkochanie w sobie pewnego chłopaka. myślała, że to niemożliwe, żeby mogła się zakochać w takim kimś jak on, bo przecież nie jest w jej typie. zaczęli się spotykać. na początku miała z niego zbite, ale potem było coraz gorzej. nie był jej wcale taki obojętny, jak jej się wydawało. zaczęła inaczej reagować na jego imię, stała się o niego zazdrosna, chciała się z nim częściej spotykać. zaczęła głupio się czuć z tym, że jest wobec niego nie w porządku. pewnego dnia postanowiła mu to wszystko wytłumaczyć, nie chciała już ściemniać, zakochała się. zadzwoniła do niego, aby poprosić o jak najszybsze spotkanie, on nie chciał jej już słuchać. dowiedział się o tym całym zakładzie, ale nie od niej. powiedział, że naprawdę ją pokochał, a ona jest zwykłą suką, bez uczuć. popłakała się. nie chciał tłumaczeń. zakończył z nią kontakt. po tym zdarzeniu nigdy ze sobą już więcej nie rozmawiali, a ona go nadal kocha, i nie może wybaczyć sobie tego, jaka była głupia.
|
|
 |
wiem , że przy kolejnej imprezie znowu sobie o mnie przypomnisz i napiszesz mimo tego iż właśnie zakończyliśmy naszą znajomość , wiedz tylko o tym , że nawet nie przeczytam tych Twoich farmazonów pisanych po pijaku , że tęsknisz ? to powiedz swojej matce .
|
|
 |
idę korytarzem. przede mną te suki, których nienawidzę. Kilka z nich wiem, że się do Ciebie łasi. Nie widziały mnie. Zaczęły gadkę na mój temat. Uważały, że mnie nie kochasz. Już miałam zareagować, kiedy to ujrzałam Cię na korytarzu. Szybkim krokiem je wyminęłam, rzucając mordercze spojrzenie i pobiegłam do Ciebie. Uśmiechnąłeś się. Złapałeś mnie w pasie i podniosłeś w góre jak małe dziecko. Pocałowałeś mnie i mocno przytuliłeś. Na środku korytarza. Lansiary z grobową miną nas ominęły. Zazdrość płynęła z ich oczu.
|
|
 |
Ktoś złapał mnie mocno za ramię. Odwróciłam się szybko i spojrzałam na niego pytającymi oczyma. "Porozmawiamy?" Zapytał zdyszany. Obruszyłam się tylko i dalej szłam w swoją stronę. "Błagam. No cholera, proszę Cię!" Zatrzymałam się. Stanął bardzo blisko mnie, tak, że czułam jego szybki i gorący oddech na szyi. "Czego chcesz?" zapytałam chłodno. "Spójrz na mnie." Nie wytrzymałam. "Biegniesz za mną pół drogi, żebym na Ciebie spojrzała?!" Krzyknęłam tak głośno, że przechodnie patrzyli na nas z dezaprobatą. "Tak." Zaśmiałam się sarkastycznie. "Tylko tracę czas." Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam dalej. "Chciałem, żebyś to zrobiła, bo w Twoich oczach widać miłość do mnie." Odwróciłam się znowu. "Miłość? Widzisz miłość?" Z każdym słowem zbliżałam się do niego coraz bardziej. "To dziwne, bo ja, zawsze, gdy patrzę w lustro, w swoich oczach widzę nienawiść. I choć Cię, kurwa, kocham, to nienawidzę bardziej!" Syknęłam. W jego zaszklonych oczach odbijała się moja twarz.
|
|
 |
Wyszła ze szkoły wiążąc jeszcze szalik. Kiedy dochodziła do furtki, zauważyła, że stoi z kumplami. Trzymał w dłoni śnieżkę i momentalnie uśmiechnął się na jej widok. "Nie waż się!" Krzyknęła w jego stronę. "Bo co?" Zapytał z szelmowskim uśmiechem. Złapał ją i przyciągnął do siebie tak blisko, że wymieniali oddechy. "Proszę?" Zrobiła smutną minę. Już myślała, że ją pocałuje, gdy nagle znalazła się na ziemi, ze śniegiem na twarzy. Było cholernie zimno! Usiadł na niej okrakiem i śmiał się w najlepsze. "Złaź ze mnie!" Warknęła. "Oj, nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi." Wciąż się śmiał. "A jak zachoruję?" Zapytała smutno. Spoważniał i powiedział cichutko: "To będę Twoim osobistym lekarzem." Nachylił się do pocałunku. Jakie było jego zdziwienie, gdy na ustach poczuł zimy śnieg. Zwaliłam go z siebie i pognałam pędem do samochodu. Spojrzał na mnie wnerwiony i pogroził palcem. Wysłałam mu buziaka. We wstecznym lusterku widziałam, jak się śmiał.
|
|
|
|