 |
Nabił lufkę i patrzył na mnie niemożliwym do opisania spojrzeniem. Podał mi ją wraz z zapalniczką nie spuszczając ze mnie wzroku. Lubił patrzeć, jak pale a ja lubiłam, gdy na mnie patrzy. Słuchaliśmy zagranicznego rapu. W pokoju było prawie ciemno. Półmrok. Zapalił po mnie i przybliżył się. Zaczął całować moje usta, potem szyje, ramiona. Objęłam go ramionami najmocniej jak umiałam. Tak, jakby ktoś próbował go ode mnie oderwać, zabrać. Całkowicie i na zawsze wykraść z mojego zycia. A ja nikomu nie chciałam na to pozwolić. Popchnął mnie lekko do tyłu i po chwili oboje leżeliśmy bez najmniejszej zbędnej przerwy między ciałami. Odnowiłam uścisk. Było mi tak dobrze. Cały świat trzymałam w ramionach nie chcąc wypuścić go ani na chwilę, by go nie stracić.|k.f.y
|
|
 |
|
Kiedyś miałam wielu znajomych, dzisiaj mam szczerych./esperer
|
|
 |
Szczęście... Wielu z nas dąży do tego, by je osiągnąć. Ale czymże ono jest? Jedynką i sześcioma zerami na koncie w banku? Ukochaną osobą przy której codziennie zasypiamy i się budzimy? Czy może kawałkiem miejsca na ziemi, zarezerwowanym dla nas samych. Każdy na to pytanie odpowie inaczej i każda z tych odpowiedzi będzie właściwa, ponieważ szczęście każdego z nas jest sprawą indywidualną, zależną od nas samych... ~ ecrire
|
|
 |
Tak już musiało być nie trać siły do życia. Powtarzam sobie dzięki temu jestem dzisiaj.
|
|
 |
Co robimy najczęściej? kłócimy się, czekamy na siebie i walczymy z uporem . A wiesz co jest najpiękniejsze? Potrafimy sobie wszystko wybaczyć, nie zapominając że jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy. Pilnujemy tylko by to nie zatruło naszej miłości. A reszta jest nie ważna.
|
|
 |
ˇ Nie obchodzi mnie twoja przeszłość najważniejsza jest dla mnie twoja przyszłość. Nasza przyszłość.
|
|
 |
Jedyny czarny charakter jaki istnieje jest we mnie, rozprzestrzenia się od mojego serca malując labirynt mroku na moim ciele.
|
|
 |
Kiedyś miałam wielu znajomych, dzisiaj mam szczerych./esperer
|
|
 |
W sumie wszystkich mam w dupie, jaram sie tylko sobą.
|
|
 |
Mówią, że przerwy sa dobre, bo pozwalają nam uświadomic sobie, jak bardzo tęsknimi, że kochamy... Mają racje, zaczynamy zdawać sobie z tego sprawę, tylko co dalej? Jak radzić sobie z tym bólem po uświadomieniu sobie tego wszystkiego? Jak przejść przez kolejny dzień bez osoby, która kochamy? Jak długo można nosić w sobie tę cholerną pustkę? Ile wylać łez? Ile nocy trzeba spędzic bez snu odchodząc od zmysłów? I w końcu, na co było nam to sobie uświadamiać? Żeby każdego dnia umierać wciąz na nowo? A co jeśli to już nie wróci? Jesli przerwa była końcem?|k.f.y
|
|
 |
Nie reaguję na krzyk, wstyd mi nie jest za to, kim jestem.
|
|
|
|