 |
wiesz, że różnie to bywa. uczuć swoich nie zmienię, zawsze będziesz dla mnie kimś ważnym, twoje spojrzenie będzie działać na mnie inaczej niż innych, a twój uśmiech zawsze będzie wywoływał mój - nawet gdy nie będę miała na to ochoty. ' kocham Cię, ale nie jestem w Tobie zakochana ' - już nie.
|
|
 |
jeden utwór, krótka chwila, jedno spojrzenie, zachęcający uśmiech, podchodzisz. zapraszasz mnie do tańca, zgadzam się. utwór jest idealny, szalejemy, nagle puszczają wolny kawałek.. patrzę na Ciebie, Ty się uśmiechasz, przyciągasz mnie do siebie, nie panuję nad sobą. wyglądamy tak komicznie, wszyscy na nas zerkają, twoja ręka dotyka mojego uda, wędruje ku górze, swoją rękę zakładam na twoją szyje, spojrzenie w oczy.. obrót! znów szybki kawałek, zatracamy się, nadal jesteśmy blisko, dotykasz mnie tak pewnie, a ja przytulam się coraz bardziej.obrót.
|
|
 |
Łączyła nas tak silna więź, że nic nie zdołało jej rozerwać. Nawet kiedy mieliśmy wrażenie, że między nami została jedynie cienka nić, ciągnąca się od serca do serca- uczucie wciąż trwało. Naszym powiązaniem była miłość, silniejsza od stali, ale lekka zupełnie jak odłamek pióra.
|
|
 |
Mimo wszystko chciałam być przy nim. Masa niesprzyjających zdarzeń i wiatru, który wciąż wiał nam w oczy, nic się nie zmieniało. Kochałam go i nic nie było w stanie tego zniszczyć. Nic.
|
|
 |
Policzę do trzech i o Tobie zapomnę. Jeden- zapominam o Twoich pocałunkach, o wyznaniach miłości, o wspólnych chwilach. Dwa- zapominam o 'naszych' piosenkach, o wieczornych spacerach i szczerych uśmiechach. Trzy- nie, nigdy nie zapomnę Twoich oczu.
|
|
 |
Mówiłeś mi, że jestem Twoim pragnieniem. Zapomniałam, że pragnienie nie ma szans. Mówiłeś, że jestem wszystkim. Uciekła mi myśl, że przecież Ty 'masz na wszystko wyjebane'. Mówiłeś, że jestem jak Twoja ulubiona piosenka. Szkoda, że w końcu Ci się znudziła. Mówiłeś, że łączy nas niezwykła miłość. A przecież to tylko rzeczownik.
|
|
 |
Tęsknię za nim, bardzo. Za szczerym uśmiechem, ruchem warg układających się w słowo 'kocham', oczami. Lubię mieć go przy sobie, a gdy coś idzie nie po naszej myśli i jesteśmy zbyt daleko, odczuwam silny brak dziennej dawki szczęścia. Jednak mimo wszystko, cieszę się, że jedyną rzeczą jaka nas dzieli jest długa, asfaltowa droga, a nie ta budowana z nieporozumień.
|
|
 |
Podeszłam do niego, kiedy był odwrócony tyłem. Zasłoniłam swoimi dłońmi jego powieki i nawet nie zdążyłam wypowiedzieć 'zgadnij kto to', a już usłyszałam 'kochanie, niepotrzebnie zakrywasz mi oczy. przecież już dawno przysłoniłaś cały mój świat.
|
|
 |
-Czego ci brak? -Wszystkiego. Rozmów z nim, jego opowieści o tym, jak minął dzień. Brak mi jego chropawego ciemnego głosu, jego śmiechu, listów, które do mnie pisał i które pisałam do niego. Brak mi jego oczu i zapachu włosów i smaku jego oddechu. Brak mi kurwa wszystkiego. Brak mi poczucia jego istnienia, bo lepiej się czułam wiedząc, że on istnieje, że ktoś taki jak on istnieje. Przede wszystkim brak mi chyba tego, że wiedziałam, że znowu go zobaczę. Zawsze myślałam, że znowu go zobaczę.
|
|
 |
Ten układ był tak oczywisty - każdy ruch, którego się dopuszczaliśmy służył zaledwie produktywności przyjemności. Tylko, że te pocałunki zaczęły mieszać nam w sercach, a każde kolejne wymienione wyznanie, na przemian staczało nas ku przegranej, kiedy w końcu musieliśmy przyznać, że uczucie wzięło górę nad rozsądkiem.
|
|
 |
Wyrzuciwszy z szafy wszystkie swoje ubrania, włożył je do torby podróżnej. Dołożył kilka kosmetyków po czym zasunął bagaż. Niewykluczone, że zanim wyszedł, pocałował mnie jeszcze w czoło lub policzek, może życzył mi powodzenia, dobrej nocy albo czegokolwiek innego. Chyba zahaczył jeszcze o kuchnię, bo rano na stole leżał pęk Jego kluczy, a herbata w kubku była dopita. Zostawił kilka swoich płyt, parę książek, skarpetki i spodnie w koszu na pranie oraz wspomnienia, masę wspomnień, których nie mogę udźwignąć.
|
|
 |
Wieki temu, podczas jednej z najczarniejszych wojennych nocy miałam sen. Szłam w nim z Tobą po Plaży Anglika. Słońce zachodziło, zza mgły prześwitywała wysepka z latarnią. Wszystko było takie jak dawniej: Dom na Cyplu, zatoka, nawet ruiny Cravenmoore górujące nad lasem. Wszystko oprócz nas. My byliśmy parą staruszków. Ty nie miałeś już sił, by żeglować, ja miałam włosy białe jak mleko. Ale byliśmy razem.
Od tamtej nocy wiedziałam już, że któregoś dnia, nieważne kiedy, nadejdzie nasz czas. Że gdzieś daleko światła września zapalą się dla nas i że wtedy żaden cień nie stanie nam już na drodze.
I że będziemy razem, na zawsze.
|
|
|
|