 |
Kątem oka spoglądał na nią. pilnował ją wzrokiem jednocześnie udając obojętnego.
|
|
 |
"A kiedy raz kogoś pokochasz, chyba kochasz go już na zawsze."
|
|
 |
Pesymizm pozwala oszczędzić sobie rozczarowań.
|
|
 |
Miałem ochotę przestać istnieć. Nie, nie popełnić samobójstwo, nie umrzeć, ale przestać istnieć. Zamienić się w nic.
|
|
 |
Muszę zamknąć marzenia w butelce
i roztrzaskać ją o burtę rzeczywistości.
|
|
 |
“Mówiła mi, że takie są najgorsze, co w ciszy kochają swój krzyk.”
|
|
 |
"Najdłużej goją się rany po szczęściu."
|
|
 |
"W miłości trzeba się napracować. Ona przychodzi do nas sama nie wiadomo skąd i dlaczego, ale to wszystko, co dla nas robi. Później musimy zajmować się nią sami. Kiedy jest za gorąco, schładzać, żeby się nic nie spaliło. Jak jest zimno, podgrzewać, żeby nie zamarzło. Jak coś się dzieje zbyt wolno, to przyśpieszać, a jak coś goni, tak że tracimy nad tym kontrolę, to zwalniać, bo w pędzie łatwo przeoczyć coś ważnego albo trudno uchwytnego"
|
|
 |
Uwielbiam sposób w jaki na mnie patrzysz. I Twój uśmiech, który mówi więcej niż jakiekolwiek słowa. Uwielbiam Twoje dłonie, które choć nie dotykają mnie często, wydają się być tak bardzo potrzebne. Uwielbiam Twoje włosy, nieidealne, nieułożone, ale na swój sposób perfekcyjne. Uwielbiam Twoje usta, które nigdy nie dotknęły moich, choć tak bardzo na to czekam. Uwielbiam Twoje poczucie humoru, sposób w jaki do mnie mówisz i fakt, iż jesteś dżentelmenem. Uwielbiam Cię. Całego. Z każdą niedoskonałością. Z każdym "ale". Z każdym niedopracowaniem. Z każdym efektem ubocznym. Chcę Cię. Takiego jakim jesteś. Tu i teraz. Bez doskonalenia się. Bez poprawek. Bez jakichkolwiek słów. [ yezoo ]
|
|
 |
Rachunki, sprzątanie, pranie, gotowanie, prasowanie, karmienie dziecka, kąpanie, palenie w piecu = JESTEM ROBOTEM.
|
|
 |
22.01.1994 przyszła na świat dziewczynka. Mała, bezbronna istotka, która jeszcze wtedy nie wiedziała, co ją spotka w życiu, ale istniała, bo chciała się dowiedzieć. Minęło 20 lat od tamtego czasu. 20 lat od pierwszego okrzyku, od pierwszego płaczu. 10 lat normalnego życia i 10 lat piekła. BOŻE zdmuchając świeczkę ma torcie życzyłam sobie, by w kolejne 10 lat nie poleciały łzy, nie było smutku, cierpienia, by moje dziecko dorastało w zdrowiu, szczęściu i miłości. Boże przecież wiem, że istniejesz do cholery. Zrób coś!
|
|
|
|