|
na dodatek jest średnia, nad ranem w chuj brzydka, wiem noc, wiem to, wiem ojebałeś litra
|
|
|
chcę stać ponad tłumem i pierdolić resztę, wyjdę sama przeciw reszcie, niech boli, przejdzie, nawet jeśli upadę to niżej się nie da i chyba nie mam już nic do stracenia
|
|
|
chciałbym nie musieć udawać już, wykrzyczeć im w ryj co mi sprawia ból, mieć plan dla ciebie się starać znów
|
|
|
nie jest źle się pocieszaj złudnie bo, nigdy nie jest tak źle jak u mnie
|
|
|
to codzienność można się do niej przyzwyczaić, ludzie cie zranią, albo ty będziesz ich ranił
|
|
|
nie chodzi o melanż i o dziwki, kajdany czy jakiś kurwa proszek, ani o hajs, bo to byłby zbyt prosty wniosek
|
|
|
źródłem cierpień staje się źródło westchnień
|
|
|
podobno uskrzydla, czemu moje skrzydła usidla ?
|
|
|
Brakuje mi czegoś. Czegoś co powinno być wszystkim. I znów nie wiem nic. Wszystko wypełnia pustka, to oxymoron. I wiem że nie tylko ja się tak czuję. To plaga, która na nas spadła. Nie ocali nas nikt, tylko my. . Smutki rozrzucone po pokoju, potykam się w tym bałaganie. Poleż ze mną na podłodze. Powdychaj ze mną kurz uczuć. Taki niby ze wszystkimi, a taki niby sam. Za dużo. Za bardzo. A jednak za mało. Nie wiem czy jestem, troche mnie nie ma. Troche mnie porwałaś, troche jestem pod śniegiem. Troche mam mokre nogi. Może wpadłem do wanny. Bolą mnie nadgarstki, każda kosteczka boli mnie po Tobie. Jest późno i jestem smutny.
|
|
|
Smutek siedzi mi na półkach. Może przyjdziesz poodkurzać?
|
|
|
|