 |
Obojętność, teraźniejszość i egoizm - moi nowi przyjaciele.
|
|
 |
Nie ma go już w moim życiu, głowie i sercu. Jestem tylko ja, zgorzkniała i cierpiąca osoba, która nie potrafi dopuścić do siebie nawet grama szczęścia. Za bardzo się boję, że zniknie szybciej niż ja zdąże spierdolić.
|
|
 |
- To musi być okropne, wstawać każdego dnia z tym cierpieniem, nie zaznać ukojnienia choć na dzień bądź dwa. - Do wszystkiego idzie się przyzwyczaić, nawet do tych myśli, które Cię niszczą od środka od miesięcy.
|
|
 |
Wielu ludzi pojawiło się w moim życiu na chwilę. Gdy próbowałam ich zatrzymać, poniosłam porażkę. Dziś to już nie ma znaczenia. Każdy z nich wpłynął na zmianę mojego patrzenia na ten okropny świat. Zamiast cofać się o krok, ja wciąż idę do przodu. Szukam prawdziwej siebie i jestem coraz bliżej. Gdyby zostali ze mną, stałabym wciąż w miejscu. Dobrze, że ich nie ma, bo bez nich też można żyć, nawet lepiej.
|
|
 |
Jak to jest być szczęśliwym? Opowiedz mi trochę o tym, bo ja już zapomniałam, gdy ma się powód każdego ranka wstawać i myśleć o kimś spokojnie przed snem. Nie mogę sobie przypomnieć, jak się kogoś kocha z odwzajemnieniem. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić swoich radosnych oczy i uśmiechu na twarzy. Powiedz, w czym robię błąd i dlaczego zaczyna mi brakować sił na to pieprzone życie? Dlaczego mam wrażenie, że jestem na dnie i tam czuję się najbezpieczniej? Dlaczego już kurwa mam dość?
|
|
 |
Rozczarowanie, odrzucenie, obojętność w moim życiu są częstymi gośćmi. Tylko nie rozumiem, dlaczego z roku na rok coraz gorzej to wszystko przyjmuję. Głośniej płaczę, uciekam przed ludźmi i żyję z tym dłużej. Choćbym chciała tego uniknąć to tak, czy siak wraca z podwojoną siłą. Im jestem starsza to kurwa głupsza.
|
|
 |
Czy nie mogę się poskładać w całość, tylko wiecznie żyć w tej pieprzonej rozsypce?
|
|
 |
Jeden weekend sprawił, że znienawidziłam swoją dotychczas akceptowaną codzienność. Pokazali mi raj, który mógł być też mój. Mam dość tego dna. Gdy próbuję się odbić od niego to ląduję niżej niż wcześniej.
|
|
 |
Zajrzałam w głąb siebie i zobaczyłam jedynie pustkę. Zniknąłeś wiesz? Odszedłeś, opuściłeś moje serce i nie zostało już nic. Miesiącami walczyłam o sobie i teraz to dostałam. Mam siebie na wyłączność, nikt nie manipuluje moimi uczuciami, nikt nie sprawia, że serce boli od każdego uderzenia. Jest lekko, pusto, może troszkę przerażająco, ale wiem, że niebawem pozaklejam i swoją samotność. Poradzę sobie ze wszystkim, w końcu zaszłam tak daleko. Zamieniłam miłość na obojętność. Jest mi trochę żal, ale tak musiało być. / napisana
|
|
 |
miałam już tu nie wracać, już nigdy więcej nie ujawniać swoich myśli, emocji. ale znowu się pogubiłam, przecież jest dobrze, ba, wręcz świetnie. jestem w cudownym związku, który mimo tego że nie jest idealny, jest w nim wiele kłótni i bólu, jest całym moim światem. ale teraz, nie ma mojej miłości obok, teraz siedzę całkiem sama, tylko ja i moje myśli. myśli które całkowicie rujnują mój świat. sprawiły że kawa nie smakuje już tak samo, że nie śpię całymi nocami, a dniami chodzę nieprzytomna. palę o wiele więcej niż zwykle. codziennie przed wyjściem nakładam najlepszy makijaż jaki potrafię, ubieram się w to w czym będę najlepiej wyglądać, ale po co? przez kilka godzin się pouśmiecham, porozmawiam z innymi i koniec, znów wrócę do domu i już nie będę musiała udawać. tracę grunt. próbuję się oszukiwać że nie wiem o co chodzi, że to minie, ale to nie jest takie proste. potrzebuję mojej miłości, właśnie teraz, bo wiem że jego obecność mimo wszystko mi pomoże, ale jestem tylko ja i moje myśli
|
|
 |
jestes taka słodka, taka piekna, usmiechnieta, jak po wypaleniu skreta, pełen relaks, ja wymiekam
|
|
 |
Niech ten pieprzony rok stanie się przeszłością. Niech ta pierdolona klątwa na moją osobę się wreszcie skończy. Niech kurwa wreszcie zacznie się układać w moim życiu.
|
|
|
|