|
|
Zawsze płakała z mojej winy. Z czasem jej łzy stały się niczym słowa, czy brylanty, oszlifowane i piekielnie drogie. Zawsze myślałem, że przyjdzie mi słono zapłacić za każdą jej kroplę wylaną, ale ona wtedy nic nie mówiła. Bezdźwięcznie przeżywała ten ból. Zmuszałem ją do słów, ale ona dalej milczała. Stanąłem w oknie, gdy pewnego dnia znów nie usłyszałem żadnego szeptu. Sam zacząłem krzyczeć, że skoczę i umrę jak pies, jeżeli nic już nie powie. Gorący strumień pociekł po jej policzkach, rzuciła jedno słowo, przez które znienawidziłem siebie jeszcze bardziej - "przepraszam" Mijały dni, straciłem nadzieję, że jeszcze kiedyś coś wypowie. Jej usta związane patrzyły na mnie z nienawiścią. - Zostaw mnie. Odejdź, ale najpierw wsadź mi nóż w klatkę piersiową. - wykrzyczałem. Szybko wybiegła. Czekałem na nią latami. A kiedy wróciła, miałem wyrzuty, że nie płacze, tylko mówi głosem przerażającym. Gdy dostrzegłem siniaki na jej ciele, wszystko zostało powiedziane. /podobnopopierdolony
|
|
|
a najgorsze w tym wszystkim jest to że moja miłość do Niego z dnia na dzień zwiększa się, choć wydawało mi się że bardziej kochać już się nie da, tyle że chyba On ma z dnia na dzień coraz bardziej wyjebane.
|
|
|
jest grono tych dla których zrobiłabym wszystko, wielu chce w nim być, ale nie będziesz tam dziwko, po prostu nie jestem taka ufna jak kiedyś, masę osób już dawno wykorzystało kredyt .
|
|
|
najbardziej w świecie cenie sobię Naszą prywatność we dwoje .
|
|
|
chociaż masę jest sytuacji, których chcę jeszcze raz, i co chwile nowy wybór - doskonale to już znam, za każdym razem o najwyższe stawki gram. < 3
|
|
|
sex to powód, przeszłość to detal, weź to znowu, nie ma lekarstw na to co siedzi w kobietach, bez kitu :D
|
|
|
zapomnij o regułach, o przeciwnych biegunach, przedziwnych szczegółach, siedzisz w nich, chcesz dumać, kręcisz myśl tak, jak kofeina w RedBull'ach, w sercu ciężki krzyż, to mój miejski szyk, będziesz tęsknić dziś .
|
|
|
mam w głowie kalkulator i wiem co się liczy, wiem co mym celem krystalicznym, mym wytycznym, mym Mount Everestem .
|
|
|
mamy bezwietrzny wieczór.
cisza krzyczy szeptem, którego nikt nie umie słyszeć, uciec od tego i nie wrócić
kłopoty, zamknąć oczy, zniknąć w nocy.
|
|
|
mógłbym czuć się bezpieczny śniąc albo na przykład, już nigdy więcej nie zasypiać, mógłbym oszukać sam siebie i chociaż przez chwilę żyć, jakbym miał wszystko o czym zawsze marzyłem
|
|
|
tu nie ma nieba, to prześwit między wieżowcami, a serce to nie serce, tylko kawał mięsa wypruty z rzekomych uczuć, życie to poprzerywane linie na dłoniach, a Boga nie ma - są tylko krzyże przy drogach.
|
|
|
|