 |
|
więc powiedz, jak Ty mogłeś wszystko tak spierdolić
|
|
 |
|
najpierw piją tam, żeby zabić czas,
potem piją, żeby ich nie zabił kac
|
|
 |
|
szare twarze w miejskich autobusach o świcie
|
|
 |
|
by mieć spokój umysłu - oddali serca blantom
|
|
 |
|
zbyt dużo by choć na chwilę móc zamknąć oczy i przestać to widzieć
|
|
 |
|
i mijamy się na dworze często unikając spojrzen .
|
|
 |
|
Dzisiaj znamy się gorzej bowiem musieliśmy dojrzec
i mijamy się na dworze często unikając spojrzen
i mysle o niej ciagle choc byliśmy nie powazni i
brak mi jej najmocniej lecz to mój wymysl wyobrazni jest.
|
|
 |
|
kuszę cię wzrokiem ewidentnie ej, wiem że nie przejdziesz obojętnie
|
|
 |
|
panowie paniom, panie panom. kochają - ranią, wyznają - kłamią
|
|
 |
|
złączeni czymś w stylu chemii, uwolnieni z krainy cieni, uniesieni w świetle promieni
|
|
 |
|
to się nie może udać, trudno
za sobą mam drzwi, już nie zobaczysz mnie jutro
|
|
 |
|
chcę się wyplątać z tej pętli pomiędzy nami
gdybym coś zmienić mógł pomiędzy nami
to dziś bym wolał, żebyśmy się nigdy nie spotkali
|
|
|
|