 |
nie mam najnowszych gadżetów, super popularnych przyjaciół i idealnego związku. moi rodzice nie zarabiają milionów i nie są najwspanialsi na świecie, a mimo tego uśmiecham się i nie narzekam, wiesz dlaczego? ludzie, których życie nie rozpieszcza, a daje im w kość potrafią się cieszyć małymi rzeczami. nie wymagają zbyt dużo. starczy im najzwyczajniejszy uścisk od mamy, zwykły buziak od chłopaka, tania koszulka z przeceny, czy drink za trzy złote wypity, w towarzystwie przyjaciółek, by uśmiech nie schodził im z buźki.
|
|
 |
płaczesz i ustawiasz smutne minki na gadu, bo matka nie rzuciła Ci floty na nową, różową kieckę? uważasz to za problem? spójrz na mnie i zrozum, że miłość bez wzajemności to prawdziwy kłopot.
|
|
 |
nie należy Ci się moja pamięć! wypierdalaj z mych myśli hipokryto.
|
|
 |
Maleńki, mimo tego, że jesteś taki niepoprawny to chcę z Tobą być, przytulać Cię i traktować jak nikogo innego. Jak księcia z bajki.
|
|
 |
jesteś niebezpieczny. powinnam Cię unikać. lecz mimo wszystko jesteśmy blisko jak nikt inny, Słoneczko.
|
|
 |
pamiętasz jak drżałam, kiedy przytuliłeś mnie, pierwszy raz? siedzieliśmy zupełnie sami, a ja bałam się odrzucenia. nasze usta powoli zbliżały się do siebie. po chwili przyzwyczaiłam moje różowe, zimne wargi, do twoich czerwonych, gorących. pasowały do siebie idealnie. chciałam spotykać cię częściej, dotykać mocniej, całować szybciej. niestety! uciekłeś daleko stąd zostawiając mnie skazaną na bezlitosną samotność.
|
|
 |
tylko ja w tym mieście, wypełnionym paszczurami, mogę rozbierać rękami, a nie wzrokiem, Kochanie.
|
|
 |
już sześć miesięcy i dwa dni - zakochana szczęśliwie, bezgranicznie.
|
|
 |
ta bolesna świadomość, że po tym wszystkim potrzebujesz tak wiele by zaufać komukolwiek.
|
|
 |
jedna, nowa wiadomość, na mym starym telefonie. pewnie, jakiś konkurs esemesowy - pomyślałam. niepostrzerzenie spojrzałam na nadawcę i prawie padłam z wrażenia. nie pisał, od kilku miesięcy, a dziś odważył się, wystukać jedną głupią wiadomość. mimowolnie uśmiechnęłam się, a serce kołatało mi, w niesamowitym tempie. przymknęłam powieki, by wyobrazić sobie, co mógł napisać. po paru minutach, otworzyłam esemesa o treści - wesołych świąt, rozpłakałam się, z bezradności.
|
|
 |
po jednej z wyczerpujących kłótni, byłam podirytowana. brak słońca, czekolady i ciepła dawał mi się we znaki. wyjęłam dziesięciozłotowy banknot, z kieszeni, wyblakłych już dżinsów i rzuciłam mu, go w twarz. - 'tyle jesteś wart. - wykrzyczałam.
|
|
|
|