 |
nie jestem zazdrosna, lecz mimo wszystko, zakazuję mu imprez, innych kobiet. ma się uczyć i siedzieć w domu. nie słucha? tylko dlatego, że dziesięciu miesięcy nie jest mój.
|
|
 |
dlaczego my - kobiety, jesteśmy tak głupie? dlaczego kochamy facetów, raniących nas na każdym kroku, a przyjaźnimy się z tymi, nie widzącymi poza nami świata? dlaczego łudzimy się, że jeśli schudniemy/przytyjemy/przefarbujemy włosy/nałożymy soczewki, zmieniające kolor oczu/nauczymy się chodzić na obcasach, on nas pokocha? jeśli jest szczęśliwy, z kim innym, nawet nie zauważy, naszych namiętnych spojrzeń, skierowanych w jego stronę. najwyższy czas, pogodzić się z tym, że jesteśmy równie nierozsądne jak oni - podli mężczyźni.
|
|
 |
na jego widok, nogi uginają Ci się i 'łapiesz buraka', w odpowiedzi na każde, z jego spojrzeń. niestety! ten przystojniak jest zajęty. ma śliczną dziewczynę, szczuplutką, brunetkę, z loczkami, o 'sportowej' figurze. jesteś przeciwieństwem, tej uroczej nastolatki, lecz mimo wszystko upodabniasz się do niej. chudniesz piętnaście kilogramów, pilnie ćwiczysz na pobliskiej siłowni, biust zmniejsza Ci się o połowę, jasnobrązowe włosy, farbujesz na kruczą czerń i wstajesz pół godziny wcześniej, by zrobić sobie loki. nie zauważa Cię, nawet wtedy. piszesz do niego. proponuje przyjaźń. załamujesz się. tyjesz z nadwyżką, farbujesz się na jasny blond i mocno prostujesz kłaki. jesteś sobą, bardziej niż przez ostatnie miesiące. oprócz bólu odczuwasz satysfakcję, bo właśnie wtedy poznajesz, lepszego mężczyznę, który pokochał Cię taką jaką jesteś.
|
|
 |
nienawidzę tęsknić. gdy tylko wychodzi, z mego, małego mieszkana, odczuwam brak ciepła. od dawna, rodzina nie jest mi najbliższa. siadam w bujanym fotelu, otoczona szalem, pochłoniętym jego zapachem i marzę, o dotyku, najcudowniejszego mężczyzny, pod słońcem, właśnie teraz. samotność przeszywa mnie na wskoś, gwiazdy gasną, a wieczór, okrywa magia codzienności. jak dobrze, że widujemy się tak często, że kolorujesz mój świat na różowo i że jesteś. tak po prostu, bez żadnej, nawet najmniejszej prośby.
|
|
 |
denerwował ją. był podły, chamski. prawdziwy egoista. obrażał ją, co krok. bolało. jednak, mimo wszystko wybaczała mu wszystko. przepraszał, bywało, że na kolanach. błagał. prosił. a serce, małej, wrażliwej dziewczyny miękło. przytulała go blisko do swojego serca, a on szeptał - siostrzyczko, wprost do jej ucha.
|
|
 |
chodziliśmy po miejskim placu, na którym zgromadził się tłum ludzi. nasza ekipa rozdzieliła się, spacerowałam z moim mężczyzną, kumpelami i słodkim braciszkiem, gdy spotkałam, osobę, która jeszcze nie tak dawno stanowiła sporą cześć mego świata. obczaił mnie, swymi niebieskimi oczkami, z góry. więc walnęłam go ''z bara''. poczułam wielki ból. na szczęście, kawałek dalej, wpadłam w ramiona kolejnej koleżanki, która poczęstowała mnie, dobrym szampanem. wypiłam go duszkiem, skarżąc się na me, cholerne nieszczęście.
|
|
 |
i naprawdę marze by znikły te fałszywe twarze. !
|
|
 |
Ale wiesz co powiem Ci coś w sekrecie – tylko wariaci są coś warci:)
|
|
 |
zainspirowana życiem . zafascynowana tobą .
|
|
 |
"czy to nie ironia losu ? ignorujemy tych , którzy nas uwielbiają . uwielbiamy tych , którzy nas ignorują . kochamy tych , którzy nas ranią i ranimy tych , którzy nas kochają."
|
|
|
|