 |
możesz strzelić mi prosto w głowę. możesz dodać truciznę do mojego picia. możesz udusić mnie poduszką, gdy będę spała. możesz zrzucić mnie z bardzo wysokiego klifu prosto na ostre skały. tylko proszę, nie łam mi serca.
|
|
 |
wczoraj ubrana w dres, na nogach miała najki, na głowie czapkę, szła by się z nim spotkać. a on przy wszystkich powiedział ‘sorry, ale nie mogę dłużej z tobą być jesteś za mało kobieca’. dzisiaj jest ubrana w spódniczkę, na nogach ma szpilki, włosy rozpuszczone, makijaż idzie przez miasto.. wszyscy za nią patrzą, a ty, wczoraj ją zostawiłeś dziś mówisz wszystkim, że ta ślicznotka jest twoja. ale nie, teraz ta ślicznotka za mało kobieca już nie jest twoja.
|
|
 |
siedzieliśmy sobie na kanapie, gdy nagle powiedziałeś 'przepraszam, że zepsułem ci życie'. nie wiedziałam o co mu chodzi, więc powiedziałam ' oj głuptasku, przez ciebie to moje życie dopiero ma sens, mam dla kogo żyć'. raptem podniosłeś oczy i powiedziałeś 'nie kocham cię już'.
|
|
 |
wiesz jak to jest, gdy patrzysz na niego i wiesz jak bardzo go kochałaś, ile dla niego poświęciłaś, ile przez niego wycierpiałaś, a on ma cię łagodnie mówiąc w dupie?
|
|
 |
- widzisz jej łzy? - nie - i właśnie na tym polega obojętność.
|
|
 |
pragnęłam go tak, jak pragnęłam powietrza by oddychać.
nie był to wybór, ale konieczność.
|
|
 |
też chciałabym choć w małym stopniu nauczyć się obojętności
i ograniczyć potrzebę ciebie do przelotnego spojrzenia na szkolnym korytarzu.
|
|
 |
mój plan? zero ciebie, mnóstwo mnie i szczęście.
|
|
 |
i stanę tak pod twoimi drzwiami w białej koszulce, całej przemokniętej od letniego deszczu, z rozmazanym makijażem i zapłakanymi oczami i nie czekając aż otworzysz w końcu wykrzyczę jak cholernie mi ciebie brakuje.
|
|
 |
czasem lepiej stracić kogoś na zawsze, niż ciągle spotykać, wiedząc, że to koniec.
|
|
 |
patrzyłam mu uważnie w jego błękitne tęczówki,
delikatnie rozpinając guziki od jego białej koszuli.
pachniała. on pachniał.
było w tym zapachu coś czego doświadczyłam,
bez wątpienia. i te rysy twarzy.. tak idealne..
tak znajome.. musnęłam delikatnie jego policzek
i zeszłam mu z kolan.
przepraszam - wyszeptałam.
poprawiłam bluzkę i wyszłam.
to nie był mężczyzna którego kochałam.
|
|
 |
mam słabość do ciebie całego, do twoich oczu, włosów, ruchów, gestów, mowy, wszystko mnie w tobie interesuje, zaczynając nawet od koloru twoich majtek. wszystko mnie w tobie kręci, nie moja wina, że jesteś taki fajny,no ej.
|
|
|
|