 |
Mieliśmy się poznać tylko na chwilę, a nie poznawać. Chyba nawet czas nie przypuszczał, że możemy go sobie tyle zająć. I właśnie tego cholernego czasu on tak bardzo potrzebował, a ja chciałam mu go dać. On - nauczył mnie tęsknić lecz nie czekać, okazywać czułość lecz nie pokazywać uczuć, uśmiechać się pomimo bólu, nie zadawać pytań i szanować potrzebę ciszy. Ja - próbowałam go nauczyć, żeby choć na jeden dzień potrafił mnie pokochać. To dzięki niemu zrozumiałam jaka jest różnica między nauczyć, a próbować nauczyć i czego nigdy nauczyć się nie da.
|
|
 |
Nie jestem kobietą Twojego typu. Lubię czuć kiedy mężczyzna się stara i że jestem kim a nie kimkolwiek. Lubię rozmawiać o pogodzie i o tym co u Ciebie słychać. Lubię być, a nie bywać.
|
|
 |
najgorzej jest, kiedy uciekasz od ludzi bo chcesz być sama. a kiedy jesteś sama nie możesz posiadać się z samotności.
|
|
 |
gdyby zabieg amputacji duszy był możliwy, odkładałabym na niego od urodzenia.
|
|
 |
kiedy jest listopad mam wrażenie, że od poniedziałku do niedzieli jest poniedziałek.
|
|
 |
nadzieję na to, że się zmieni można porównać do tej, że jesteś w stanie poparzyć swoje usta zimnym kakao.
|
|
 |
miło mi Cię pustko gościć w moim sercu. zaparzyć herbaty?
|
|
 |
kiedyś moje modlitwy opierały się na prośbach. teraz opierają się na przeprosinach za to o co poprosiłam i z pełną świadomością wypuściłam z drżących rąk.
|
|
 |
kiedy żegnałam Cię po raz ostatni czułam się podle. jakbym mordowała niemowlę. przecież taka była nasza miłość. młoda i niewinna. ale wiedziałam, że robię słusznie. wiedziałam, że będzie lepiej jak je dobije, a ono przestanie powoli oddychać nijeżeli skazane będzie na życie, które każdy dzień będzie musiało witać pustką wypełniającą jego źrenice.
|
|
 |
kiedyś zrobiłabym wszystko, żebyś nie odszedł. dzisiaj nie zrobiłam nic, żebyś został.
|
|
 |
największa sztuką jest uczyć się na błędach innych i słuchać rad, które sami dajemy.
|
|
 |
lubię być sama. kocham chodzić na krańcu krawężnika przy najbardziej ruchliwej ulicy, nie słuchając trosk na temat tego jaka może mi się stać krzywda. uwielbiam jeść obiad na śniadanie. zasypiać z książką na policzku. wstawać w nocy i pałaszować w lodówce bez obaw, że obudzę drugą połówkę smacznie śpiącą w sypialni. mogę bez wyrzutów sumienia musnąć dłonią, każdego napotkanego przeze mnie mężczyznę. bez krzty strachu przed morderczą awanturą, oskarżającą mnie o zdradę. nikt nie truje mi, że beznadziejnie wyglądam z rozmazanym tuszem co usprawiedliwia mnie do płakania w każdym, dowolnym miejscu jakie tylko sobie upodobam. choćby miała to być męska toaleta w jednym z centrum handlowych.
|
|
|
|