 |
Dzień 169. A więc to było pożegnanie... Ściągnął mnie do siebie żeby się pożegnać. Dzisiaj dowiedziałam się że W. wyjechał. Od Jego kumpla...
|
|
 |
Dzień 166. "Psssyt. Iskierka zgasła"
|
|
 |
Dzień 163. W. jest jak dziecko - taki Piotruś Pan. Nigdy nie będziemy razem bo moja mentalna czterdziestka nie zgra się z jego dziecięcymi fanaberiami. Lubię jednak gdy czasem łapie mnie za rękę i utwierdza i pokazuje jak być dzieckiem.
Zmęczona życiem nie chcę z tym walczyć, chcę zostawić dla siebie tą furtkę, nie chcę aby moja dusza była jeszcze starsza...
|
|
 |
Dzień 161.Żyje jakoś na dwóch biegunach. Jeden z nich jest zimny, zrozumiały, ułożony i wszystko w nim pewne i przewidywalne, a drugi jest koło Niego. Gdzie nic nie wiem, nie jestem niczego pewna, jest irracjonalny i prowadzi do autodestrukcji. I nawet nie wiem kiedy jego wargi lądują na mojej szyi, a ręce na guziku od spodni... Wiem, miałam z tym skończyć.
|
|
 |
|
Poboisz się, poboisz i umrzesz. I tyle będziesz mieć z tego życia.
|
|
 |
czasem zachowuje się tak, że pewnie on nie ma pojęcia, co zrobić i co sobie o mnie pomyśleć. on? ogarnięty facet, który najprawdopodobniej wie czego w życiu chce jest z największą marudą, która uważa się za pechowca. z największą bałaganiarą w ciągu kilku sekund. z największą zołzą, która czasem go uszkodzi. z największą wredną panną, która ma miliony humorów na minutę, focha się o byle co, wiecznie jest nie zadowolona, narzeka i całe życie się nudzi, czasami nie docenia jego starań i robi wszystko by go obwiniać albo doprowadzać do szału. cholernie go kocham za tą siłę, za wytrwałość, że potrafi ze mną wytrzymać, nie wymaga ode mnie nic, po prostu tworzy ze mną duet i daje mi szczęście, motyle w brzuchu, poczucie bezpieczeństwa i akceptuje moje bycie sobą. dzięki niemu wiem, co to znaczy być ważną, tą najważniejszą kobietą, dla której jego ramiona zawsze są i będą otwarte. to on zdecydowanie jest moją drugą połową.
|
|
 |
Dzień 154. Jesteśmy wszyscy ranni, obolali, poobijani z siniakami. Próbowaliśmy walczyć razem, przeciw sobie. Już nie trzeba. Nie skaczmy sobie do gardeł, nie wchodźmy na swoje terytoria. Nie siłujmy się przeciw ideom. Rozejdźmy się i żyjmy tam gdzie to drugie nie może - samotni, ale spokojni...
|
|
 |
Dzień 152. Niszczę siebie na rozważaniach o facecie, który nie jest wart jednego nawet westchnięcia, na matce, która jest tak skoncentrowana na sobie, że mnie nawet nie widzi. Nie chcę tak. Łapię dystans, odliczam dni do wyjazdu. Mam swoje życie i chociaż dzisiaj jestem w nim sama i tak naprawdę dopiero dzisiaj zauważyłam ,że je mam - nie tracę nadziei. Wierzę, że ktoś kiedyś zobaczy mnie.
|
|
 |
Dzień 148. Przyjedziesz, będziesz, zabierzesz mnie do siebie - który raz to słyszę. Ty chyba sam w to nie wierzysz...
|
|
 |
Dzień 147. Blizny nie przestają dokuczać od tak, rany nie goją się z dnia na dzień. Cała moja dusza jeszcze boli i wystarczy jedno niewłaściwe dotknięcie żaby wszystko się rozsypało, a mnie zalał cały krwotok żalu, krzywdy i wspomnień. Całą noc przegadałam z chłopakiem, którego mogłabym owinąć wokół palca i żyć dobrze, ale kiedy myślałam że mogłabym go pocałować było mi nie dobrze bo moje usta nie zagoiły się jeszcze po innych pocałunkach.
|
|
 |
Dzień 146 Byłam w Zoo, wysłałam mu fotę z pozdrowieniami. Niby nie powinnam, niby powinnam zapominać, ale tak jest mi lepiej jak czasem mogę mu coś podesłać. Nawet jeżeli nie odpisze, nie odezwie się, usunie, a na koniec mnie wyśmieje - to nic się w moim życiu nie zmienia. Nie będziemy już razem. Tamte wakacje się nie powtórzą. Dzisiaj od tak dawna mam plany na jutro, na za tydzień - obiecuję się śmiać więcej, przestać do wszystkich warczeć. Chcę żyć!
|
|
 |
Dzień 144. Ruchał ciało i emocje. Zabrał mi wszystko...
|
|
|
|