|
III. Zmieniła się. Zaczęła mieć totalną olewkę na życie, na to co się działo, na ludzi, na własne potrzeby. Choć w głębi tkwiła w Niej wciąż ta mała, nieśmiała dziewczynka. Lecz jedno zdarzenie, mocne słowa podczas imprezy, na której jej zależało, gdzie pragnęła być na koncercie.. Dowiedziała się kim jest. Dowiedziała się tego od swojego ówczesnego faceta. I zrozumiała, że stała się kimś innym niż chciała być. Stała się sztuczną wersją samej siebie. Tej samej nocy zakończyła wszystkie stare znajomości, zerwała z Nim..I budząc się niedzielnego poranka wróciła do świata żywych. W nowym ciele, odmieniona, szczęśliwa, ale wróciła z odwagą, która pozwoliła pokonać jej nieśmiałość, z którą walczyła przez całe życie. Spaliła przeszłość, zburzyła mosty, które ją ograniczały i zaczęła brnąć przed siebie z coraz to większą odwagą.
|
|
|
Zmieniło się wszystko. Zmienił się czas, zmieniły się lata. Zmienił się nawet pogląd na życie oraz na to co się wokół dzieje. Kiedyś uważałam, że nie można żyć bez ludzi, bo pragnęłam ich wiecznej obecności, a dziś? Mam wrażenie, że czasami jest mi wszystko jedno. Nie czuję potrzeby czyjejś obecności, ale zarazem czuję się dobrze w związku ze samotnością. Nie marudzę, jak kiedyś, że taki stan boli, a wręcz przeciwnie. Milczę, bo nie czuj już nic szczególnego. Może zostało jakieś rozczarowanie, może smutek albo ból? Lecz nie ujawniam tego. Emocje i uczucia pochowałam na dnie skamieniałego serca. Zmieniła się codzienność, a ja wraz z nią. Dorosłam, dojrzałam... I umarłam wewnętrznie tak, jak tego chciałam.
|
|
|
"Pewnie nie mieści wam się w głowach, że seks to coś więcej niż piętnastominutowy pobyt na tylnym siedzeniu samochodu." Szeptem
|
|
|
Zamieniam się w posąg i odpuszczam sobie rzeczy, których najbardziej pragnę. Kompletnie nie widzę motywacji do dalszego życia. Bo po co? Dla pieniędzy, sukcesów i po prostu istnienia? To tak naprawdę nic nie znaczy. Liczy się to z kim i jak będziemy to wszystko przeżywać. Ale może ja nie chcę przeżywać tego z ludźmi, którzy mnie otaczają? Może osoby z którymi chciałbym być blisko nie chcą być blisko mnie? Tragedia. Tak to nazwę. Zwykła pierdolona tragedia.
|
|
|
Mawiają o mnie palant, choć nie wiem dlaczego, być może dlatego, że nie chcę być niczyim kolegą. Życie jest jak lego - bum - i nie masz niczego.
|
|
|
Mogłem być Twoim schronem, bezpiecznym miejscem. Mogłem owinąć ramiona wokół Ciebie i chronić przed twardą rzeczywistością. Mogłem walczyć z wiatrem, który chciał Cię strącić z nóg, tak, abyś podniosła się ponownie. Mogłem być Twoim domem.
|
|
|
Jestem tam. W tym sercu, gdzieś głęboko zakopany, okurzony i przygnieciony wszystkimi innymi rzeczami. Jest mi tam nawet dobrze. Nie, to złe określenie. To dobre miejsce, aby zaczekać. Czas będzie mijał, przelatywał przez palce. Pozna setki ludzi, parę razy się zakocha, przeżyje kilka zawodów, będzie upadać i podnosić się na nogi. Czasami będzie wspominać, czasami wcale nie myśleć o przeszłości. Ale czy to będzie za rok, pięć czy za dziesięć lat, wiem, że to nastąpi. Zrozumie, że jestem jej przeznaczony. Bo nawet jeśli znajdzie sobie innego to jej serce należy do mnie. Jakaś niewidzialna siła będzie nas do siebie ciągnąć. Miłość.
|
|
|
Odeszła i mam wrażenie, że tym razem zrobiła to na dobre. Kolejny raz mnie zostawiła. I boli mnie serce, i nogi i ręce. Boli mnie wszystko - jakbym spadał, i spadał i wiedział, że zginę zgnieciony przez ziemię, przejechany przez walec, rozbity jak szklanka - miliony kawałków na mojej podłodze. I smutek ogromny, bo dusza ma skomle, i woła i płacze. Jęki me straszne wołają do wszystkich i nikt ich nie słyszy. Zaciągam się dymem i czuję choć część jej zapachu, Nikt nigdy nie kochał tak mocno.
|
|
|
Mama zawsze była mi najbliższą osobą, tak samo jak ona, ale kiedy mówiłem jej o tym co się stało było widać, że jej serce matki pęka, krwawi i boli, Nie sądziła, że zobaczy swoje dziecko tak bardzo cierpiące z miłości, Objęła mnie i nawet nie starała się tłumaczyć mi, że jeszcze znajdę miłość i będę szczęśliwy, bo czas leczy rany, Wiedziała, że gdyby to powiedziała, to bym się od niej oddalił. Tamtego dnia płakaliśmy razem, ja przez stratę, a ona przez to, że nie potrafiła znieść, że cierpię. Każdego dnia patrzę w jej twarz i wiem, że mnie kocha, bezgraniczna rodzicielska miłość, A ja pokazuję ten wystudiowany uśmiech, żeby się nie martwiła i była spokojna, Mimo to zdarzają się noce, kiedy udaję, że śpię a mama wchodzi do mojego pokoju, siada przy moim łóżku, modli się szeptem po czym całuje mnie w czoło i wychodzi. Kocham moją mamę za każdy kolejny dzień. / retrospekcja masxsentymentalny
|
|
|
Kimże bym był bez ciebie. Jedynie wiatrem we włosach, powietrzem dla płuc, najmniej istotnym elementem układanki, każdym oddechem twych płuc, choć niewidzialnym ale odczuwalnym, emocją, która upadła ze znacznej wysokości ale żyje i czołga się dalej...
|
|
|
Trzeba wziąć się w garść, przecież jesteś już dorosły. Nie możesz całe życie rozpaczać, bo znowu w życiu ci nie wyszło. Nie bój się. Zawsze możesz wrócić do autopilota. Będziesz leciał do przodu nie patrząc na to co robisz. A potem leżał nocami w łóżku starając się nie zasnąć, bo są te sny, które zamiast dać trochę spokoju to niszczą Cię od środka. I nic nie możesz zmienić. Często myślisz o odpuszczeniu sobie. O zaprzestaniu udawania, że nadal żyjesz. To byłby straszny widok. Gdyby ktoś mógł spojrzeć na moje wewnętrzne ja... zobaczyłby zniszczonego przez życie starca, który nadal uważa, że jest młody, bo takie ma ciało. Ale ten starzec wciąż czeka, siedzi w bujanym fotelu i czeka na swoją miłość. Widzi wnuki i swoje dzieci, które kocha, ale myśli o tym, że utracił kiedyś to, co było mu najdroższe. I nigdy się z tym nie pogodzi. Nigdy nie będzie szczęśliwy w pełni. Wie, że ona już nie wróci, ale będzie żył tą nadzieją, bo ona gdzieś tam jest. Będzie cierpiał tylko...całe życie.
|
|
|
|