 |
Tak mi pusto i niezręcznie w samej sobie, nie umiem znaleźć miejsca. Obijam się, ranie duszę o kanty swojego ciała. Wszystko jest we mnie takie zimne. To strasznie dziwny wieczór, zupełnie jakby czas się zatrzymał albo nawet zaczął się cofać. Znowu jestem tam, gdzie kiedyś i mam ze sobą te same lęki i drżenia, których nie umiem opanować, a które tak bardzo wzmagają przy każdym ruchu i dotyku. Bolą mnie od tego kości i boli mnie cały środek. Pali mnie i piecze, i swędzi, jakby ktoś zapalił we mnie ogień. Nie wiem już sama, co działo się wczoraj, co działo się dzisiaj. Nie wiem, kim jestem teraz i nie potrafię się odnaleźć, za dużo tu zakrętów, zjazdów, labiryntów. Wszystkiego za dużo, a mnie tak mało. /black-lips
|
|
 |
[1] Wczoraj minął rok od momentu, w którym to wszystko się zaczęło. Zaczęły się uniesienia i upadki, cierpienia i chwilowe szczęście. Przez całe życie nie nacierpiałem tyle, co przez tamten rok... Przez całe życie nie wylałem tylu łez... To był piękny, ale bardzo smutny rok. Za każdym razem, gdy w moim ciele unosiły się drobinki, to po chwili ich siła traciła na wartości, i znów znosiła mnie na szare zakątki zabłąkanych ulic. Może to nietypowe, ale historia właśnie zatacza ostre koło, od którego się odbijam. Znów zaczynam cierpieć przez osobę, którą kocham. Znów sprawia mi potworny ból i wyciąga z moich oczu krople ciekłego azotu. To niemożliwe jak druga osoba może zniszczyć człowieka od środka. Niszczy szybciej, niż jakikolwiek nałóg. Trochę to dziwne, bo najpierw ociera kurz z Twego serca, a później sama go brudzi, a na dodatek wyrzuca na nie śmieci ze wszystkich ulic, po których wasze dłonie podążały splecione. Nie chcę, aby kolejny rok był taki sam. ~brejk
|
|
 |
Co ci się znowu dzieje, Aniu?
|
|
 |
[3] Wątpię w nas każdego dnia, mimo że między nami jest okej. Niczego nie jestem pewien... Od kilku dni po mym ciele przechodzą dreszcze, a po głowie niepewność. Ostatnio gdy się widujemy strach knebluje mi usta, tak bardzo, że nawet nie czuję Twojego dotyku. Nie potrafię już normalnie funkcjonować... Nigdy nie czułem tak ogromnego stresu, przez który nie mogę spać. Nie chcę Ci mówić jak bardzo me oczy znów owiewają smutkiem. Chcę abyś przez chwilę była szczęśliwa, i przez to kupuję Ci najdroższe prezenty, abyś nie dostrzegła moich oczu. Potrafię skłamać, że były one tanie, ale tak naprawdę już mam pusty portfel, a jeszcze rano były w nim największe nominały. Tak bardzo pragnę zasnąć i nigdy więcej się nie obudzić. Tak bardzo chciałbym zniknąć... Zniknąć jak najdalej. Nie radzę sobie... Jestem silny, ale to najwyraźniej mnie przerasta... Tak bardzo, że nawet nie potrafię słów skleić jak zawsze w idealną całość. ~brejk
|
|
 |
[2] Powraca blask ciszy, choć chcę słyszeć Ciebie. Nie mam siły krzyczeć... Na nic już nie mam siły, a podobno jestem twardy, jak schody, na których wylewam łzy. Cholerna szczerość została chyba w poprzednim rozdziale. Balansujemy na granicy rozumienia się bez słów, ale nie zawsze nam to wychodzi. Zbaczam z mych obietnic. Skaczę za marzeniami, a spadam w pustkę. Może to wszystko przez to, że niczego nie jestem pewien? Może dlatego, że człowiek po pewnym czasie zamiast marzeniami, zaczyna kierować się stereotypem? Śmieszne, a jednocześnie prawdziwe i przykre, jak często daję się temu omamić. Tak bardzo chciałbym wygrać tę walkę... Ale każda walka potrzebuje czasu... Nawet taka, którą kończy się przed czasem. ~brejk
|
|
 |
Kiedy jesteśmy oddaleni od siebie, zastanawiam się, na jaką herbatę miałaby teraz ochotę. I czy chciałaby, żebym zapalił w pokoju świeczki, a jeśli tak - to które i w jakiej ilości. Trzymałbym ją za dłoń podczas zasypiania, a najlepiej to wtuliłbym się w jej włosy, bo uświadomiłem sobie, że prócz tych włosów, niewiele mnie już trzyma przy życiu. Opowiedziałbym jej, czym szumią dziś gwiazdy, bo jak dobrze wiadomo, każda z gwiazd ma coś do powiedzenia. I każdej nocy coś innego, dlatego czasem warto się przysłuchać. Warto przysłuchać się nocy.
|
|
 |
Na zegarku jest 04:09. Środek nocy albo też 4 nad ranem, nie zastanawiam się nad tym. Na pewno za oknem wciąż jest ciemno. Na tyle ciemno, by dalej spać. Na tyle ciemno, by wciąż się bać. Budzi mnie sen. Budzi mnie jedno ciche słowo - pomocy. Czuję jak po policzku spływają mi łzy. Lekko podnoszę się z łóżka, trzymając telefon w ręku. Nerwowo rozglądam się po pokoju. Mijają sekundy, które wydają się być wiecznością. Przecieram oczy, ale nie widzę nic poza ciemnością. Moje łóżko nie jest już bezpieczne. Nic tutaj nie jest już bezpieczne. Jak małe dziecko przykrywam się cała kocem, jakby miało to ochronić mnie przed strachem. Łzy wciąż spływają mi po policzku, delikatnie mocząc przy tym pościel. Zasypiam na moment by strach przestał istnieć. Tylko po co, gdy za chwile znów budzę się z tym samym niechcianym snem. / erirom
|
|
 |
Siedzę pod gołym niebem, liczę gwiazdy, które poukładane w konstelacje, tworzą obraz lepszego jutra. W jeden odbija się blask wczorajszych decyzji i choć nie byłem pewny, czy były prawidłowe to podjąłem je z Tobą i nie żałuję żadnej z nich. W kolejnej widzę coś na kształt wspomnień, wyciągam rękę do nieba, a gwiazda spada jakby miała rozbić się na mojej głowie dziś pełnej wątpliwości. Jest też trzecia gwiazda. Najjaśniejsza. Mrużę oczy by dokładniej ją dostrzec i w końcu widzę. Mam ją obok. Trzymam ją za rękę. Wątpliwości zaszły za chmury. Księżyc uśmiechnął się Twoimi oczami, rysując na moim sercu Twoje inicjały./mr.lonely
|
|
 |
Może kochałam cię za mocno, a może nie kochałam cię wcale. Już sama nie wiem. /black-lips
|
|
 |
[1] Zaczynasz nowy rozdział, a jego tytuł ma osiem liter, choć skracasz go do pięciu. Tych kilka liter sprawia, że pierwszy raz w życiu czujesz się tak naprawdę kochany. To piękne uczucie, i piękny jest widok, w którym spoglądasz na nią każdego poranka, a ona ma na sobie twoje bokserki. Nie przeszkadza mi, że ma doczepiane włosy, krzywą dwójkę i to, że czasami rano to ja nakładam jej delikatny makijaż... Tak delikatny jak moje dłonie, które zmieniają się z rozbitych pięści w ulotne piórka, gdy dotykam kącików jej niepomalowanych szminką ust. Nie przeszkadza mi również fakt, iż za każdym razem psuje mi grzywkę, którą sama wcześniej mi układa. To ona pocieszała mnie, gdy zgubiłem portfel z wakacyjną zawartością, przez co uświadomiła mi, że to właśnie nasze szczęście jest ważniejsze od jakichkolwiek pieniędzy. ~ brejk
|
|
 |
Chciałbym tutaj być, pisać częściej, dzielić z Wami swoje małe szczęścia i smutki. Rozmyślać pośród Waszych słownych konstelacji i czuwać, kiedy komuś z Was dzieje się krzywda. Chciałbym pilnować każdego z Was osobno, poradzić w złej doli, towarzyszyć w budowaniu szczęścia. Chciałbym zdjąć z Waszych pleców każdy ciężar i mógłbym nawet nieść go na swoich barkach. Chciałbym wrócić do czasów, kiedy tu mieszkałem i wierzyłem, że razem tworzymy wspólny dom i rozpalamy ognisko miłości. Dziś siedzę tysiące kilometrów od Was i zatęsknić jest mi wstyd, bo pewnie za późno przypomniałem sobie o moich małych iskierkach stąd. Wybaczcie mi i pozwólcie mi być tutaj z Wami, kiedy słońce gaśnie, a księżyc kolejny raz wylewa z siebie smutek wiadrami prosto na nasze zmęczone głowy./mr.lonely
|
|
 |
Kaskada Twoich bursztynowych włosów opada na mą twarz ogrzewając ją Twoją obecnością. Pojawiłaś się znikąd, zawładnęłaś pustym sercem, które wypełniłaś nową nadzieją. Trzymam Twoją rękę i czuję, że świat wytycza przed nami nowe ścieżki, które zaprowadzą Nas prosto w ramiona szczęścia. Zesłał Cię Bóg, czy moja wiara w Anioły była zbyt słaba? Istniejesz i całujesz moje zmarznięte wargi. Jesteś choćbym szczypał się z niedowierzania miliony razy, obudzę się, a Ty nadal będziesz./mr.lonely
|
|
|
|