 |
ta rana nigdy się nie zagoi jeśli ciągle będziesz ją rozdrapywać
|
|
 |
wystarczyło jedno spojrzenie w jego oczy, by odnaleźć siłę i nadzieję na każdy nadchodzący dzień.
|
|
 |
znów wtulić się w Twoje ramiona. poczuć delikatne, zimne dłonie wplatające się w moje włosy. zatopić się w niebieskim, hipnotyzującym spojrzeniu. stanąć na palcach, by skraść nikotynowo pachnące pocałunki. moje pragnienia na dziś. na jutro. na wszystkie pozostałe dni.
|
|
 |
to wtedy, gdy wieczorem zamknę się w swoich czterech ścianach, z dobrą herbatą i stosem książek, tęsknię za Tobą najbardziej. wtedy jestem zupełnie sama. sama ze łzami, ciszą i uczuciami rozrywającymi mnie na drobne kawałki. pochłaniając kolejne rozdziały książek, między wersami szukam Twoich słów. wśród liter tworzących wyrazy szukam Twoich inicjałów. jesteś moją obsesją, najbardziej niszczącym organizm nałogiem. życie bez Ciebie jest bezproduktywne. skazałeś moje serce na dożywotnie bicie wyłącznie dla Ciebie.
|
|
 |
I SIĘ SKOŃCZYŁO OPARCIE NA ZAUFANIU, WASZ ZWIĄZEK PROSTO Z KOMÓRKOWEGO EKRANU
|
|
 |
mam drzwi otwarte i wiem, że dam radę,
przeproszę Ciebie obiecuje, jak tylko wpadnę.
|
|
 |
ale dziś już nie dzwoń,
dziś zapijam pamięć
ta..i tak dalej, już nie ma mnie jak dawniej i tak dalej
|
|
 |
trafie w hajs i kupie Ci kwiaty, kiedyś
spijemy toast za te śmieszne plany
i za to co jeszcze przed nami
|
|
 |
I tylko szkoda westchniesz, trudno,
bo dziś twój syn nie jest sobą, chociaż wczoraj jeszcze czuł coś
|
|
 |
Miałem odezwać się wczoraj, zrobię to jutro,
Pewnie znów się spotkamy na schodach gdzieś przed szóstą
|
|
 |
Przyjdzie czas, wiary nie trać oddychaj,
przeproszę Ciebie pierwszą gdy przegram, oddychaj.
|
|
 |
Wczoraj znów szukałem śmierci na ulicach,
ale nie martw się, nie pytaj, chyba śmierć nas unika
|
|
|
|