 |
wpatrzony w niebo stoję w strugach deszczu
bez sensu wkurwiam się znów szukając pretekstów
|
|
 |
wciąż mieszają mi się w głowie dobry humor i smutek
|
|
 |
uwolnić się od hipochondrii
od błędnych wyobrażeń tych co nawet
zakładają, że szczęście jest możliwe tylko razem
prześladuje mnie to pieprzone przeczucie
że nie wiem dokąd uciec a jestem sam więc dokąd wrócę
powoli niszczy mnie samotność
na spółkę z niepewnością odczuwam to za mocno
|
|
 |
nie próbuję na nowo żyć, tak odchodzą dni
przemawia przeze mnie kryzys osobowości
mam już tego dość, nie wytrzymam chwili dłużej
zapadam w sen i znów się w tej samej chwili budzę
|
|
 |
nie potrafię wyrazić swoich uczuć
mój stan emocjonalny wciąż tkwi w bezruchu
tracę kontakt z otoczeniem
może już skazany jestem do końca na niepowodzenie
|
|
 |
nie pierwszy raz przyglądam się życiu jak przemija
stojąc obok gorączkowo sam się przeklinam
nie chcę szukać rozwiązań, wskazówek
|
|
 |
Jebać wszystkich tych,którzy sieją ferment,
na osiedlach i przez jebany internet
autorów afer, plotek i toksyn
prowokatorów, zer które nie mają dosyć
|
|
 |
Chcesz się dowartościować no to nie moim kosztem,
żeby później nie było ,że Cię nie chciałem ostrzec
|
|
 |
Jeden taki co paplał później szczękę drutował,
nie ma co właśnie takich trzeba eliminować
|
|
 |
Jakiś frajer się nudzi i wymyśla absurdy,
w sumie ten świat jest piękny tylko ludzie do kurwy,
|
|
 |
Produkujemy iluzję bez szans na to, by się spełniły,
a jednak oddychamy każdą.
|
|
 |
Non stop, bez stopu, aż pulsuje wszystko.
Chce stop, chce stopu, uciec za horyzont.
Gdzieś, za sensem życia popędzić szaleńczo.
Tu jest piekło i może skończyć się klęską.
|
|
|
|