 |
|
tamten odwyk od uczucia i desperacko ukochanych przez zmysły detali tego człowieka trwał dwa lata. ani w jednym dniu tamtego okresu nie czułam się tak jak teraz.
|
|
 |
|
proszę, nie opieraj moich uczuć o ścianę. daj udowodnić mi, że kocham, że tęsknię, że naprawdę mi zależy. / notte.
|
|
 |
|
chcę spojrzeć w twoje oczy i zobaczyć tą cholerną obojętność. chcę, żebyś udowodnił, że nie znaczyłam dla ciebie nic, że te wszystkie pocałunki i głębokie spojrzenia w moje brązowe tęczówki były zwykłą ściemą, chcę uwierzyć, że dla ciebie była to tylko zwykła zabawa moimi uczuciami. chcę byś pokazał, że miłość nie jest dla ciebie, chcę przestać cierpieć. tylko tyle... / notte + wracam dla tych, którym naprawdę zależy na tym, bym dalej dodawała wpisy. dziękuję ♥
|
|
 |
|
niech już się nie odzywa, nie podaje mi kolejnych argumentów co do tego, że tak będzie lepiej. niech nie powtarza jakim jest szczeniakiem, niech już mnie nie przeprasza. niech milczy. to niemożliwe, by przez miesiąc znajomości przywiązać się do kogoś na tyle, by sobie nie poradzić. oddycham; z książką o, bo jakby inaczej, miłości w ręku i torsjami żołądka podczas odszukiwania siebie we wszystkich wzmiankach o tęsknocie.
|
|
 |
|
piszę żeby się pożegnać. moje wpisy nie mają już 'tego czegoś' co miały wcześniej. straciłam zapał do dodawania nowych wpisów, jeśli już znajdę się na moblo, to tylko w celu czytania wpisów innych, którzy są w tym naprawdę dobrzy. nie mam pewności czy wrócę czy nie. nie wiem, czy po kilku dniach mi się odmieni, czy moblo całkowicie straci u mnie na wartości. jutro minie osiem miesięcy odkąd tu jestem i dziękuję za wszystkie odwiedziny, komentowanie, plusikowanie, dodawanie do obserwowanych, a w szczególności za czytanie moich wypocin. ogromne dzięki dla tych nielicznych, którzy byli ze mną, wspierali mnie i stali się dla mnie kimś bardzo ważnym, także trzymajcie się. notte.
|
|
 |
|
dłońmi przez które podążają strużki krwi od zbierania szkła, odgarniam włosy z twarzy. podczas ostatniej rozmowy zaręczyłam mu, że dam radę. łzy w oczach tłumaczę bezradnością, bo znów coś potłukłam czy wylałam. fajtłapstwo, nie popękane serce.
|
|
 |
|
"-Lubisz słuchać muzyki? -A ty lubisz oddychać?"
|
|
 |
|
Bedze najlepiej, mamy czas, całe lato i mnóstwo siły, nic nas teraz nie powstrzyma, nikt nie przeszkodzi, bo nikogo nie ma tutaj dla nas, jesteśmy tylko my kochanie, my i ciepło i miłość i tyle chwil przed nami; nieprzespane noce, urwane oddechy, klimatyczna muzyka, zasypianie na tylnych siedzeniach samochodu Twojego ojczyma, uśmiechy, odgrzewane pizze z mikrofali i wino na kanapie, niesamowite rozmowy i głupie filmy, seks na tej samej kanapie, zapominanie o tym, że gdzieś tam żyją jeszcze inni ludzie poza nami, Twój zapach na moich ubraniach i to uczucie niesamowitości, przy każdym dotyku, spojrzeniu, pocałunku, słowie, w każdej chwili kiedy jesteśmy razem, jeszcze chwilkę, już prawie to mamy, będziemy mieli.
|
|
 |
|
mogło być lepiej, zawsze może, ale w żaden sposób czwarte miejsce na turnieju nie psuje tego dnia. moja kuchnia nie doznała jeszcze takiego bałaganu, jak teraz. w całym domu roznosi się zapach kurczaka, a ręce bolą mnie już zarówno od gry, jak i mieszania galaretek. na nodze "MATI ♥" napisane w którymś momencie przez tego głuptasa, na nadgarstku wciąż jego bransoletka. przyjaciółka, która ubolewając nad tym, że przez dwa tygodnie nie mogę zmienić pościeli, w końcu wzięła się za to sama. mimo siniaków, które nie ma mowy, żeby nie pojawiły się na moim tyłku - nieznikający uśmiech, dziękuję.
|
|
 |
|
Szczęście przyszło i zwaliło mnie z nóg zanim zdążyłam odklepać.
|
|
 |
|
akurat dzisiaj, kiedy muszę być w najlepszej formie ze względu na długo wyczekiwany turniej, po czwartej budzę się z jakiegoś chorego snu, z trzęsącymi się dłońmi, cała zmarznięta, by dopiero po wypiciu herbaty i niekończącym leżeniu, móc znowu zasnąć. oczywiście, trochę przed szóstą budzi mnie telefon od przyjaciółki: - hej, kochanie, jestem pierwsza? wszystkiego najlepszego, dużo... - zapierdolę Cię, jak Cię spotkam.
|
|
|
|