 |
nie pozwól, by życie zrobiło z Ciebie nieudolną szmatę.
|
|
 |
jest ciężko. szukam odbicia, ale nigdzie go nie widzę. spadam. coraz niżej, i niżej. nie umiem się podnieść, jest już za późno. mam dość.
|
|
 |
nie chciałam Cie zranić, naprawdę nie chciałam, jednak to zrobiłam. starałam sie to naprawić, akiedy mi sie udało, Ty raniłeś mnie na każdym kroku, za każdym razem bardziej. jednak zawsze wracałeś, fakt, że tylko po to, by znowu odejść, ale wracałeś.
|
|
 |
Twoje usta były najsłodszymi, które kiedykolwiek całowałam. w Twoich ramionach czułam sie najbezpieczniej. Twój uśmiech powodował moje szczęście, a gdy Cie widziałam poziom endorfin w mojej krwii znacznie wzrastał.
|
|
 |
pamiętasz te zazdrosne spojrzenia skierowane w naszą stronę, kiedy nasze ręce były splecione, a oczy nie mogły od siebie oderwać?
|
|
 |
a On? potraktował mnie jak sprzedajną dziwkę na jedną noc. pobawił się i zostawił.
|
|
 |
i byłoby mi nawet na rękę, gdyby świat skończył się nawet dziś.
|
|
 |
To nie prawda, że życie nie ma sensu! Zawsze jest jakiś cel, jakaś choćby malutka kropelka nadziei na lepsze jutro! - Wiem dziwnie jest czytać te słowa ze świadomością, że Ja je napisałam. Przecież zaledwie niecałe 2 tygodnie temu to ja pisałam, że życie nie ma sensu, że chcę skończyć to cierpienie, że najchętniej zasnęłabym na wieczność i nigdy więcej nie patrzyła na ludzi, świat, problemy. Przyznam się było źle, lecz nie do tego stopnia jaki sobie uświadamiałam. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy z tego, że otaczają mnie ludzie, którym na mnie zależy. Nie mówię tutaj o rodzicach, bo oni nie wiedzą o połowie moich problemów(szczerze to o większości). Wspominam tutaj o tych kilku osobach, które mogę wyliczyć na palcach jednej dłoni. Przyjaciele. Tak teraz na nowo wierzę w przyjaźń. ♥ I wiem, że zawsze jest powód by żyć. Liczy się każdy, nawet ten najmniejszy ;D :) ♥
|
|
 |
Od czasu do czasu potrzebuje wylać z siebie nadmiar wody w postaci łez. Najlepiej przychodzi mi to nocą. Kiedy mrok i cisza ogarniają świat, ja chowam głowę w poduszkę i cichutko łkam. Robię to tak, by nikt nie słyszał. Nie chcę obarczać ludzi moimi problemami. Ja wolę przetrzymać wszystko w sobie i nie dopuszczać do moich spraw ludzi z zewnątrz. Jestem (przynajmniej upieram się przy tym) samodzielna, umiem sama radzić sobie z problemami. Ale prawda jest inna. Jestem słaba, beznadziejna. Mimo, że powtarzam innym, że wszystko sie ułoży i będzie dobrze, to sama w to nie wierze. Wmawiam całemu światu kłamstwo i staram się okłamywać samą siebie...
|
|
 |
Boje się, że powoli Go tracę, stacza się, traci kontrolę nad życie. Szuka pocieszenia w codziennym 'płynięciu zielonym wodospadem" i co weekendowym upijaniem się. Problemy przytłaczają Go coraz bardziej i nie pozwalają się podnieść. Z każdym tygodniem jest coraz gorzej. Nie mogę pozwolić, by to pierdolone świństwo zabrało mi Przyjaciela! Muszę walczyć z tym, lecz nie wiem jak. Załamuję ręce widząc w jakim stanie wraca do domu w każdą sobotnią noc... Podpowiedzcie mi co mam zrobić, bo moja wola walki jest ogromna, lecz nie potrafię dotrzeć do Niego w taki sposób by to poskutkowało...!
|
|
 |
a los zrobił mi z życia teatrzyk, w którym jestem zwykłą marionetką.
|
|
 |
nie kocham Cię już. co nie zmienia faktu, że nie jesteś dla mnie ważny, bo jesteś. przecież kiedyś byłeś częścią mnie. ale już nie kocham Cię tak jak kiedyś. jesteś przeszłością. sentymentem, do którego będę wracać, ale tylko z pozytywnym nastawieniem, a nie ze łzami w oczach, jak dotychczas.
|
|
|
|