 |
|
jeśli mówisz już o nas nie mów o moralności, pewnie teraz się złościsz, że cię tu niema z nami
|
|
 |
|
mam tu serdecznych ludzi i ich pomocną dłoń, to jak sąd ostateczny, rodzisz się i umierasz, tej ekipy nie mierzę zawartością portfela
|
|
 |
|
twoje łzy pewnie płyną teraz w rytmie tego bitu, dojebałeś do pieca, czujesz oddech na plecach
|
|
 |
|
wcale nie jest mi przykro, że przegrałeś swe życie
|
|
 |
|
słowa zobowiązują jak szacunek do braci, nie wybaczyłbym sobie, gdym kiedyś was stracił - jeśli kurwa zawiodę, jestem gotów zapłacić
|
|
 |
|
już za sobą mam świąt, ten widziany na czarno, nie na darmo tu stoję,karmiąc Cię niepokojem
|
|
 |
|
nie przemilczę niczego, chociaż by zabolało
|
|
 |
|
jeśli będę zmęczony, proszę pozwól mi odejść
|
|
 |
|
resztę sam sobie dopisz,jak by co to pomogę, dziś dla Ciebie mam ból no i krzyżyk na drogę
|
|
 |
|
gdy słońce wstaje,to świeci tylko dla mnie, lecz nie jest bratku tak,że czuje się bezkarnie
|
|
 |
|
pieprze to uczucie co dawno już wygasło
|
|
 |
|
przestałem dzielić dni na złe i na te gorsze, dziś mam się dobrze
|
|
|
|