 |
|
mimo, że kilka godzin temu dogryzałam mu, ignorowałam każde jego słowo, każdy dotyk, starałam się nie widzieć, że stoi tuż obok mnie, wyrywałam rękę, gdy splatał ją ze swoją, to chcę żeby teraz był tutaj obok mnie i przytulił tak jak tylko on potrafi.
|
|
 |
|
może i się zmieniłam. może i znalazłam pracę i ogarnęłam się. może i mniej imprezuję, i więcej trenuję. może i jestem teraz bardziej odpowiedzialna. może i tak jest - jednak w środku nadal czuję się wrakiem. nadal mam ochotę wyjść z domu na tydzień i urwać film na kilka dni. nadal mam ochotę działać na spontanie, i mieć kompletnie wyjebane na wszystko. nadal mam ochotę zapomnieć i żyć chwilą. nadal mam ochotę wrócić tam, gdzie byłam kilka lat temu. || kissmyshoes
|
|
 |
|
każdego dnia stąpałam po niepewnym gruncie. każde słowo, każdy podniesiony głos, każdy telefon po północy, było jedną wielką niewiadomą. na to by wszystko co budowaliśmy, rozpadło się - zawsze wystarczała chwila. jeden moment który niszczył wszystko. całe cztery lata były niepewne. pełne zapytań, i strachu - że to się skończy, że któreś z Nas nawali, że się rozpadniemy. to wszystko było jednym wielkim znakiem zapytania, by nagle, teraz - zamienić się w ogromny wykrzyknik, bo nie mamy już dla siebie nic prócz krzyku, i kłótni - kompletnie nic. || kissmyshoes
|
|
 |
|
biłam się za Nią. wylatywałam ze szkoły. obrywałam od ojca. miałam przypały w domu. zawsze robiłam wszystko, by Ją chronić, i będę robić to zawsze, choćby nie wiem jak wiele Nas różniło. bo jest moją siostrą, kimś, kto jest częścią mnie, kogo kocham najmocniej na świecie, i kogo nigdy, przenigdy nie dam skrzywdzić - nikomu. || kissmyshoes
|
|
 |
|
daj mi chociaż jedno słowo. wciąż stąpam po niepewnym gruncie goniąc za tobą i im bardziej się oddalasz moje serce bije intensywniej. czasami się zatrzymujesz, nie mogąc opanować śmiechu. co się stało? tak nagle przestałam cię interesować? nigdy w to nie uwierzę, nie po tym wszystkim co było. a jeśli już teraz chcesz odejść, kim do jasnej cholery byłam ja? prosiłam, błagałam abyś nie bawił się moimi uczuciami. obiecałeś. kłamałeś. boże, po raz pierwszy gdy mnie okłamałeś, powinnam odejść. znowu dałam się nabrać. zapomniałam, że każde kłamstwo przyniesie kolejne. byłeś kiedykolwiek wobec mnie szczery? nie, nie mów. nie chcę wiedzieć. idź już zanim nas ktoś zobaczy. jeszcze pomyślałby, że coś nas łączy.
|
|
 |
|
jeszcze niedawno wtuleni w siebie staliśmy przed lustrem. z uśmiechem na ustach podkreślał jak idealnie do siebie pasujemy. dokładnie oglądał każdy skrawek mojego ciała w poszukiwaniu śladów po sobie. chwytał mnie za głowę i mocno nią potrząsając krzyczał , że jestem piękna, a wszystkie moje kompleksy są nieuzasadnione. robił głupie miny bylebym nie mogła opanować śmiechu. chwytał mnie w ramiona i czule całował. dzisiaj stoję przed tym samym lustrem całkiem sama. podkrążone oczy. sine usta. coraz chudsze ciało. drżące ręce trzymające kawę i papierosa. makijaż stał się moim najlepszym przyjacielem. idealnie ukryje nieprzespane od płaczu noce. namaluje uśmiech. nic nie zauważysz. nie pokażę przecież, że sobie nie radzę, jestem na to zbyt dumna. łatwiej jest zagrać dobrze sprawdzoną rolę, nie pozwalając spojrzeć sobie w oczy. mogę wszystko ukryć, nawet największy ból. podkład, tusz do rzęs, bluzka z dłuższym rękawem, nic trudnego. ale oczu nie oszukam, zawsze zdradzą co czuję.
|
|
 |
|
Wiesz, mam w sobie słowa, które są zarezerwowane tylko dla Ciebie, jak w najdroższej restauracji stolik dla VIP-ów. Na wątrobie siedzi sobie i piję kawę POTRZEBUJĘ CIĘ, na jednym z żeber macha nogami JESTEM DLA CIEBIE, po trzustce skacze JESTEŚ WSZYSTKIM, z jelit zjeżdża JESTEM TWÓJ, po płucach wspina się ZALEŻY MI, a w sercu wciąż uśpione KOCHAM CIĘ.
|
|
 |
|
" proszę, porozmawiajmy trochę mamo, bo mało wiesz o mnie, choć dobrze znasz tożsamość, a nie wiesz, że palę i ćpam (..) bo Twój wrzask stale był przeszkodą, żeby zamienić słowo. upływa czas, już nie pamiętam gdy ostatni raz mówiłem, że Cię kocham, miałem może pięć lat.."
|
|
 |
|
to jeden z tych pięciu dni w roku, kiedy nie mogę się odnaleźć. wszystko jest takie obce. jeszcze bardziej czuję, że nie należę do tego miejsca. jestem całkowicie sama. to jeden z tych dni, kiedy z samego rana mama prosi mnie abym poszła z nią na cmentarz, chociaż wie, że tego nie zrobię. cały czas płaczę. wspominam wszystkie wspólne chwile przeglądając stertę zdjęć. nie mogę dzisiaj siedzieć w domu, bo oszaleję. muszę wyjść do ludzi, gdziekolwiek. i to właśnie dzisiaj wypiję Twoje zdrowie, cichutko wypowiadając w myślach jak słowa modlitwy abyś wziął mnie do siebie, Tato.
|
|
 |
|
znam ryzyko. wiem, że jeśli wciąż będę żyła w ten sposób wszystko wróci. choroba, ataki, cały koszmar zacznie się od nowa. i wiesz, jakoś mnie to nie obchodzi. może tym razem nikogo przy mnie nie będzie, nikt mi nie pomoże, nikt nie wezwie karetki, nikt nie będzie stał nad moim łóżkiem, nikt już nie będzie o mnie pamiętał. może to się wydarzyć nawet teraz, nie zwolnię tempa.
|
|
 |
|
dałam sobie radę sama, widzisz? nie jestem bezużytecznym śmieciem, którego można poniżać na każdym kroku. żyję, nie zaćpałam się na śmierć - tak jak mi tego życzyłeś. no patrz, nawet pracuję, i to nie w jednym miejcu - a przecież podobno do niczego się nie nadawałam. układam sobie życie, i w miarę się w nim odnajduję. jak widzisz - nie potrzebowałam do tego twojej ręki, i twoich pieniędzy. potrafię dojść gdzie tylko zechcę - bez twojej pomocy. od zawsze uczyłeś mnie samodzielności, nawet nie mając o tym pojęcia. i za tą jedną, jedyną rzecz jestem ci wdzięczna - za to, że zawsze miałeś mnie gdzieś, a ja, już jako mały dzieciak - zaciskałam piąstki, ocierałam łzy i szłam sama na plac zabaw - tak, jak teraz idę przez życie. || kissmyshoes
|
|
|
|