|
Chciałbym być Twoim ulubionym chłopakiem.
|
|
|
Na moblo powinna być ta mała pierdzielona zielona kropka, mówiąca o dostępności niektórych osób.
|
|
|
Nigdy nie będziesz ideałem długonogiej, blond panienki, chodzącej w miniówkach pokazującej swoje wdzięki, której tipsami można by obierać jabłko, a Twoje usta nie będą lśnić od blasku czerwonej szminki. Może na Twoich nogach można dostrzec jedynie jeansy, najacze, a na górnej części ciała luźny t-shirt. Mimo to wystarczy mi to, by stwierdzić że jesteś wyjątkowa. Że jesteś moją małą, słodką dziewczynką. A co do facetów, wiem że wystarczy Ci jeden, nie setki z którymi można się ruchać za te nowe szpilki, lub inne części garderoby. ...
|
|
|
Przepraszam za 38, dziękuję za 303.♥
|
|
|
Na oknie nadal wiszą białe lampki choinkowe, które sprawiają iż śnieg w ogrodzie delikatnie lśni srebrem. Ja siedzę na ziemi wpatrując się w Jej zdjęcie w laptopie. Podnoszę się i podchodzę do okna. Wbijam wzrok w tą oddaloną o nieznaną odległość przestrzeń. Szukam czegoś znanego na niebie.Gwiazdy unoszą się w powietrzu jakby dryfowały po spokojnym morzu Jedna co jakiś czas dziwnie polśniewa. Uśmiecham się mimowolnie. Wyobrażam sobie że w tym momencie Ona stoi przy swoim oknie, patrzy na te same gwiazdy i myśli o całym swoim dotychczasowym życiu tak jak ja. Również się uśmiecha, ale nie do gwiazd, nie do tego całego świata, tylko do mnie.
|
|
|
Nie wyobrażałem sobie samotnego picia alko, siedzę przy oknie z muzyką w tle i Ballantine's w ręce. Nie wyobrażałem sobie życia w innym miejscu, spoglądam na miejsca które niedawno były mi obce. Nie wyobrażałem sobie najlepszych chwil bez Nich, mijam ich na ulicy bez uśmiechu. Nie wyobrażałem sobie ze kiedyś Was stracę, stoję przy Waszych grobach ze łzami w oczach.
|
|
|
|
Gdy jesteś naprawdę smutny, to nigdy nie płaczesz. Gdy jesteś skrajnie smutny zaczyna cię bawić ironia tego świata.
|
|
|
Słyszę jak mnie wołasz. Stoisz przy 3 peronie głośno wykrzykując moje imię, krzyczysz z całych sił, uśmiechasz się co chwila, ale tylko do pewnego momentu. Zaczynam w końcu zauważać że słyszę Cię coraz mniej wyraźnie. Nie jestem pewien czy to Ty tracisz siły czy po prostu ja się oddalam. Twa twarz staje się coraz mniej wyraźna. Zastanawiam się czy to wina odległości czy spływających łez po policzkach. Chcę złapać Twoją rękę. Nie mogę. Zaczynam się denerwować z kazdą sekundą. Przymykam oczy, zaciskam pięści. Czekam na jakiś cud. Nagle czuję na sobie lekki oddech łapiesz chaust powietrza, napinasz wszystkie mięśnie i wydobywasz z siebie głos. Głos rozpaczy. Otwieram oczy. Ciebie już nie ma. Nie ma peronu. Są tylko zaciśnięte pięści i łzy.
|
|
|
W głowie milion scenariuszy. A wszystkie czarne. Każdy, choć z innym przebiegiem zdarzeń przedstawia to samo, Twe odejście. Ciche, niezauważalne, pełne goryczy, łez. Pełne awantur, pięści, krwawiącego serca. Odejście bez możliwości powrotu. I co chwila wybieram dla Ciebie inną rolę. Najwygodniejszą dla mnie..
|
|
|
Sens Ci się skończył razem z wczorajszym winem. Lepiej żeby tamto wino wczoraj skończyło się z sensem.
|
|
|
Pisząc o tym wszystkim nie zamierzam się tłumaczyć. Nie oczekuję zrozumienia czy przebaczenia. Po prostu nie mogę dusić tego dłużej w sobie. Chcę się uwolnić i złapać oddech.
|
|
|
|